Rozdział 14.

140 37 1
                                    

Wpatrywałam się w dużą dłoń, której wierzch zdobił czarny tatuaż lwa z rozdartym pyskiem. Na trzech palcach znajdowały się duże, złote sygnety. Jeden z nich mógł zawierać w sobie drobny rubin, bo kamień nie wyglądał na podróbkę.

- Cieszę się, że mogliśmy się w końcu spotkać, Hero.

Głos mężczyzny sprawił, że gwałtownie przeniosłam spojrzenie na jego twarz. Wpatrywał się we mnie z zawstydzającą intensywnością. Mężczyzna był przystojny, lecz w niepokojący sposób. Jego kwadratową szczękę okrywał ciemny zarost, który dodawał mu męskości. Biła od niego siła, przez którą miałam wrażenie, że gdyby tylko chciał, mógł zacisnąć palce wokół mojej szyi i w ciągu kilku sekund zmiażdżyć tchawicę.

Odruchowo zrobiłam krok w tył.

- Przepraszam, jeśli moja obecność wywołała w tobie niepokój.

Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo usłyszałam swoje imię wypowiedziane przez Arsa. Pojawił się we właściwym momencie, bo gdy poznałam tożsamość mężczyzny, poczułam się niekomfortowo.

- Właśnie poznajemy się z Herą. – Oscar się uśmiechnął.

Ars stanął obok mnie.

- Nie wspomniałeś, że Hera jest lekarzem. Idealne połączenie, piękna i inteligentna. – Oczy meksykanina wróciły na mnie.

Nie odebrałam jego słów jako komplementu. Navarro był typem mężczyzny, który dobrze wiedział, jak sprawić, by ktoś poczuł się mniejszy, słabszy. Czerpał przyjemność z poczucia kontroli. Wiedziałam to już po kilku sekundach, a jego spojrzenie wywołało we mnie niechciane uczucie niepokoju.

- Bo nie ma to znaczenia – Ars odpowiedział lodowatym głosem.

Oscar uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach błysnęła drapieżność.

- W sumie jesteśmy tu po to, aby lepiej się poznać. Będzie jeszcze okazja, aby dowiedzieć się czegoś więcej o naszej nowej wspólniczce.

Czułam, jak wokół nas narosło napięcie, a powietrze zgęstniało. Oscar nie oderwał ode mnie wzroku. Jego oczy były jak dwa czarne wiry, wciągające i przerażające.

- Powinieneś nas uprzedzić o swoich planach. – Ars w przeciwieństwie do mnie nie czuł ofensywnej siły spojrzenia mężczyzny. Stał z nim jak równy z równym.

- Wybaczcie. Byłem ciekawy Hery, bo w końcu nasz biznes polega na zaufaniu.

- Jej ojca nie musiałeś poznać.

- Bo nie wydawał się tak interesujący, jak córka.

Próbowałam zignorować nagły dreszcz, który przebiegł po moim kręgosłupie.

- Dokończymy rozmowę przy kolacji, bo muszę wykonać jeszcze kilka telefonów. Czujcie się jak u siebie. – Mężczyzna poklepał Hardinga po ramieniu, po czym minął nas i skierował się do domu.

Na chwilę mocno zacisnęłam powieki, a gdy je otworzyłam, miałam ochotę uciekać, gdzie pieprz rośnie.

- Arsène, skróć tę wizytę do minimum – zażądałam.

- Taki właśnie mam zamiar.

***

Okazało się, że podczas kolacji nie byliśmy wyłącznie we czwórkę. Dołączyła do nas brunetka o figurze modelki z cholernie długimi i zgrabnymi nogami. Nie miałam pojęcia, jaka była jej rola, ponieważ Oscar przedstawił ją wyłącznie jako Adrianę, a pozostałych dwóch mężczyzn o imionach Esteban i Diego jako partnerów biznesowych. Siedzieliśmy przy dużym okrągłym stole z elegancką zastawą, wazonem z białymi różami i mosiężnym świecznikiem. Nie była to zwykła kolacja w jeansach i T-shircie, bo nawet Ars założył błękitną koszulę, której rękawy podwinął. Gospodarz miał na sobie pełny, jasnobeżowy garnitur. Natomiast jego partnerka włożyła sukienkę w kolorze pudrowego różu. Poza tym, że ładnie kontrastowała z jej latynoską karnacją, to mało co zasłaniała. Siedziałam obok niej, więc gdyby materiał podwinął się o dwa centymetry, mogłabym zobaczyć majtki – jeżeli w ogóle je nosiła. Ja zdecydowałam się na granatową sukienkę z opadającymi grubymi ramiączkami, która sięgała mi za kolana.

Niedomknięte rozdziałyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz