2

12.2K 731 73
                                    

Kiedy Danielle się obudziła, Harry'ego już przy niej nie było. Z westchnięciem wstała z miękkiego łóżka i ruszyła do łazienki, lecz ta niestety była zajęta. Zapukała dwukrotnie, na darmo. Osoba będąca w toalecie brała prysznic, więc nie było szans, aby usłyszała jej pukanie. Powolnym krokiem poszła do kuchni, gdzie przy blacie szwendał się brunet. Uśmiechnęła się, widząc kubek parującej herbaty. Szybko przechwyciła napój, nie mając pojęcia czy był on dla niej czy został on przygotowany dla Harry'ego. W każdym razie wzięła łyk ulubionej poziomkowej herbaty.

- Dzień dobry. - mruknęła, przez co chłopak podskoczył ze strachu. Był pewny, że w pomieszczeniu znajdował się tylko on. Nie słyszał jak dziewczyna wchodziła do środka.

- Cześć, zrobiłem ci śniadanie. W pudełeczku masz sałatkę na lunch, a tutaj masz tosty. - brunetka uważnie przyglądała się jedzeniu, które przyrządził dla mniej zielonooki. Jej kąciki samowolnie podniosły się do góry, widząc starania Harry'ego. Usiadła na krześle i zaczęła nieśpiesznie jeść porcję przygotowaną przez bruneta. Niall nadal siedział w łazience, dlatego Danielle miała coraz mniej czasu na wzięcie prysznica. 

- O której wrócisz? - przerwała czynność, aby spojrzeć na Styles'a, który opierał się o blat i patrzył na nią z uśmiechem. Lubił gotować, a jeszcze bardziej patrzeć na Dani, której smakowały dania zrobione przez niego.

-O siedemnastej, kończę zmianę o piętnastej, ale jeszcze wstąpię do sklepu.

- Może wybralibyśmy się razem? Przyjadę po ciebie.

- W porządku.

- Witam, kurczaki. - oboje odwrócili się w stronę wejścia, gdzie stał blondyn owinięty tylko ręcznikiem wokół bioder.

- Przez ciebie się spóźnię! - krzyknęła, rzucając w niego kawałkiem chleba z dżemem. Na torsie mężczyzny powstała różowa plama, przez co pobiegł szybko do toalety.

- Muszę się umyć! - Danielle popatrzyła z niedowierzaniem wypisanym na twarzy prosto na Harry'ego, który jedynie zachichotał pod nosem.

- Zróbmy tak, przeróbmy jego pokój na naszą łazienkę. On będzie spał na kanapie. - burknęła, odkładając naczynia do zlewu. Pożegnała się z brunetem delikatnym pocałunkiem w policzek i ruszyła do swojej sypialni, aby się ubrać i nareszcie wyjść z domu, aby jej spóźnienie nie była aż takie duże. 


- Widzę, że jesteś w świetnym humorze. - posłała swojemu znajomemu z pracy wściekłe spojrzenie i wyminęła go, kiedy ten wycierał blat lady. Była zdenerwowana, ponieważ nie wzięła porannego prysznica z wiadomego powodu i na dodatek jej autobus postanowił przyjechać o dziesięć minut później. Na całe szczęście właścicielem kawiarni była przemiła, starsza pani Butler. Zawsze przymykała oko na spóźnienia niskiej brunetki.

- Powinnam nastawiać budzik nie godzinę wcześniej, a dwie godziny. - Dan prychnął i odpowiedział, że nawet to by jej nie pomogło. Musiała przyznać mu rację i w końcu zacząć pracę.

Godziny mijały, a ludzi przybywało. Zmęczeni biznesmeni, grupka nastolatków, starsze plotkary, a wśród nich mała Danielle biegająca od stolika do stolika. Nie zauważyła nawet swojego współlokatora, który siedział od dobrej godziny na stołku barowym, popijając babeczkę herbatą. Obserwował jej płynne ruchy, co było przedziwne przy tym szaleństwie. Nie było jeszcze piętnastej, lecz chłopak nie chciał być spóźniony. Nigdy się nie denerwował, ponieważ był z natury spokojny, jednak Dan bardzo go irytował. Wiedział, że Dani i Dan byli przyjaciółmi, ale zbyt często z nim wychodziła i wracała późno, albo wcale. Wtedy nie miał z kim spać, bo Niall wyrzucał go ze śmiechem z pokoju, gdyż nie znosił jak ktoś go budził. Dlatego potrzebował Danielle, nie dość, że nie umiał bez niej zasnąć to jeszcze martwił się jak nikt inny, tęskniąc przy tym ogromnie. Kiedy brunetka ogarnęła ostatniego klienta, który jeszcze nie dostał swojego zamówienia, wreszcie zdała sobie sprawę, iż Harry już na nią czekał.

- Zmianę kończę dopiero za dwadzieścia minut.-oznajmiła, patrząc na zegarek. Jedynie wzruszył ramionami i posłał jej miły uśmiech.

- Poczekam i tak siedzę tu już dłuższą chwilę.

- Och - mruknęła i skierowała się na zaplecze by się przebrać. 

Po skończeniu zmiany oboje wyszli z budynku i równym krokiem poszli do auta Styles'a. Musieli zrobić zakupy spożywcze, a dziewczyna miała zamiar nabyć dodatkową parę spodni. Szwendali się po centrum handlowym przez dwie godziny, aby na sam koniec kupić artykuły spożywcze i wrócić do domu. Gdy zjawili się w ukochanym mieszkaniu, przywitał ich blondynek, tupiący nerwowo nogą.

- Lodówka pusta, ja głoduję, a wy sobie spacerek po centrum robicie? - pociągnął nosem, a ręką wytarł niewidoczną łzę. Oboje przewrócili oczami i oddali reklamówki Horan'owi. 

- Zrobię nam herbaty.

- Nie, dzisiaj mam ochotę na kakao. - Danielle wyjęła z szafki opakowanie czekoladowego napoju, a z lodówki wyjęła bitą śmietanę. Nie miała pojęcia czy zielonooki również kochał cieplutkie kakao, lecz dzisiaj nie chciała herbaty. Może brunet rzadko mówił o swoich upodobaniach, ale na pewno ubóstwiał uwielbiane przez wszystkie dzieci kakao.

- Jak byłem mały piłem je bez przerwy. - dzięki temu zapewnił kobietę stojącą obok, że nie robiła dwóch kubków na darmo.

- Jutro przyjdzie tu dziewczyna, która skończyła kurs gotowania. Mogłabyś się ulotnić na ten czas. - zwrócił się do swoich znajomych, chociaż ostatnie zdanie było z pewnością skierowane do brunetki, która miała wąsy z bitej śmietany.

- Znaczy się, mógłbyś. Ale zarost! - wszyscy się zaśmiali i usiedli na kanapie, aby obejrzeć wspólnie Harry'ego Potter'a. 

Po skończonym filmie każdy poszedł się myć, a potem spać. Danielle szczelnie się przykryła mięciutką i cieplutką kołdrą, a głowę ułożyła na przyjemnej pierzynie. Ustawiła zegarek jak zawsze na siódmą, choć rozważała myśl, aby przesunąć alarm na 6, aby chociaż być mniej spóźnioną niż zwykle. Była zmęczona całym dniem, więc nie potrzebowała dużo, żeby zasnąć.

- Danielle... - odwróciła się w stronę drzwi, co nie było dobrym pomysłem, ponieważ światło z korytarza zaczęło ją razić w oczy.

- Tak, Harry?

- Mogę z tobą spać?

- Chodź. - mruknęła i przesunęła się na drugi koniec materaca, a następnie odkryła kawałek pościeli, aby po prostu wszedł i spróbował zasnąć.

- Dobranoc, Harry.

- Mogę się przytulić?

- Jasne. - mało do niej docierało co mówił, gdyż była cholernie zmęczona i o niczym innym nie marzyła jak tylko o śnie. Brunet otulił ją swoimi ramionami, dodając jej tym samym większe ciepło i poczucie bezpieczeństwa.

- Śpisz?

- Śpię.

- Nie śpisz.

- Śpij, Harry!

♔♔♔♔♔♔♔♔♔♔

Sleep, Harry!♔h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz