Harry obudził się sam w łóżku Danielle, która zniknęła gdzieś o dość wczesnej porze jak na nią. Chłopak był zaskoczony, ponieważ zawsze budził się przed brunetką. Szybko zerwał się z miękkiego materaca i nie patrząc na swój strój, ruszył truchtem do kuchni, gdzie zastał jedynie blondyna.
- Gdzie jest Dani? - zapytał, starając się nie brzmieć dziwnie. Zastanawiał się gdzie była, czy wszystko było w porządku, gdyż wczoraj tak samo zniknęła jedynie pora dnia się różniła.
- Nie mam bladego pojęcia. - odpowiedział z pełną buzią. Zielonooki jedynie przewrócił oczami i zostawił Irlandczyka samego. Nie pozostało mu nic innego jak zadzwonienie do dziewczyny, choć szanse na to, że odbierze było znikome. Tak jak podejrzewał brunetka nie raczyła podnieść słuchawki.
- Ona mnie doprowadza do furii! Czemu nie może mi mówić gdzie idzie? Myślałem, że sobie ufamy.
- Harry, spokojnie. Nie histeryzuj, wróci.
- Wiem, ale po prostu chcę wiedzieć co się z nią dzieje.
- Styles jesteś tak w nią wpatrzony, że nawet nie wiesz jaki dziś dzień. - słuchając kolegi, odwrócił głowę w kierunku kalendarza i, aż nie mógł uwierzyć, iż dzisiaj wypadały jego urodziny.
- Wszystkiego najlepszego, stary!
- Zapomniałem. - mruknął, będąc totalnie zaskoczonym, że ten rok tak szybko minął. Trudno było mu uwierzyć w to, że miał już te dwadzieścia jeden lat na karku. Ten czas jednak szybko minął.
- Przewidzieliśmy to, a zwłaszcza Danielle.
- Pamiętała? - zapytał z uniesionymi brwiami, czując w środku szczęście. Gdyby nie ona i Niall z pewnością spędziłby ten dzień jak każdy inny i nawet by nie spostrzegł, że był to dzień jego urodzin.
- Oczywiście, latała od tygodnia po wszystkich możliwych sklepach.
- To gdzie jest teraz? - był zdezorientowany, gdyż jak blondyn mówił Dani dobrze pamiętała o tym dniu, a teraz jej nie było.
- Spokojnie, wszystkiego się dowiesz. - Harry przeczesał dłonią włosy i poszedł do salonu, aby zająć swoje myśli czymś innym. Rozwalił się na całej kanapie i włączył pierwszy lepszy program.
♔
Było już dawno po dwudziestej pierwszej, a brunetki nadal nie było. Irlandczyk także się ulotnił trzydzieści dwie minuty po dwudziestej. Styles coraz mniej wierzył, że dziewczyna pamiętała, a Horan robił sobie kolejne żarty. Było mu przykro i już trzy razy zdążył sprawdzić telefon czy przypadkiem nie miał wyciszonego dźwięku, albo, że data się zgadzała. Po długich oczekiwaniach na dwójkę swoich znajomych, ruszył przygnębiony do swojego pokoju, aby przebrać się w strój do spania i ułożyć się na łóżku. W połowie przygotowań do spania usłyszał dzwonek swojego telefonu, więc nie zastanawiając się, szybko popędził w jego stronę. Nie zawahał się dotknąć palcem zielonej słuchawki, kiedy na ekranie widniała uśmiechnięta twarz Danielle pogrążonej w śnie.
- Dani, gdzie jesteś? Wiesz, że się martwię. - mruknął z tonem pełnym wyrzutów. Nie chodziło tu już o jej niepamięć tylko o jej bezpieczeństwo. Chciał mieć pewność, iż wszystko było z nią w porządku.
- Nie wiem, znaczy... nie wiem. Przyjedziesz?
- Podaj mi adres SMS-em. Już jadę. - z telefonem przy uchu w zawrotnym tempie założył spodnie, gdy usłyszał odpowiedź swojej współlokatorki. Schował urządzenie do kieszeni, złapał klucze w jedną dłoń i wybiegł z mieszkania, wcześniej zamykając drzwi na jeden zamek bez sprawdzenia. Wyglądał jak chodzący huragan. Wszystko było teraz mniej ważne. Chodziło tu o dziewczynę, która była jedyną osobą, której ufał w pełni i wprawdzie nigdy się nie zastanawiał co do niej czuł, lecz wiedział, iż uczucie było to inne niż poprzednie i o wiele mocniejsze.
Na miejscu był po niecałych dwudziestu minutach. Widząc niską brunetkę, wygramolił się z auta i natychmiast znalazł się obok niej.
-Wszystko w porządku? Coś ci się stało? Zrobił ci ktoś krzywdę?-pytał jak opętany, delikatnie dotykając jej twarz. Ona zaś jedynie się uśmiechnęła i złapała jego policzki w swoje drobne dłonie.
- To słodkie, że się tak martwisz, a teraz chodź. - pociągnęła go za rękę do budynku, które nie przypominało klubu i nim nie było. Była to przytulna knajpka z karaoke i różnymi automatami do gier. Chłopak był zdziwiony, że zaciągnęła go do baru, w którym świeciło pustkami.
- Co my tu robimy? Wracajmy do domu, kochanie. - po wypowiedzeniu tych słów od razu się zarumienił, mając pojęcie jak nazwał Dani. Dziewczyna nie zdążyła się odezwać, ponieważ grupka znanych mu osób wyskoczyła zza siedzeń, krzycząc "Wszystkiego najlepszego, Harry".
- Wszystkiego najlepszego. - usłyszał za plecami i nie myśląc nad niczym, odwrócił się do Danielle twarzą i złożył na jej ustach delikatny pocałunek.
♔
Wrócili zmęczeni około trzeciej w nocy. Niall był nawalony w cholerę i opowiadał w czasie drogi jak to całował się z dziewczyną, która posiadała penisa. W drodze po schodach nawijał o matce swojej znajomej, która dzięki zabiegom wyglądała młodo. Umówił się z nią, będąc pewnym, iż miała nie więcej niż dwadzieścia sześć lat. Idąc korytarzem, mówił jak po jakiejś imprezie biegał za psem, aby wsadzić mu palca w tyłek. Podobno grali w wyzwania i niestety Horan'owi przytrafiło się akurat to.
Pozostała dwójka słuchała go w ciszy, uśmiechając się pod nosem lub ewentualnie cichutko się śmiali z tego co wygadywał blondyn. Pożegnali się z Irlandczykiem, kiedy doprowadzili go do jego pokoju, a potem ruszyli tym razem do pokoju Styles'a.
- To były najlepsze urodziny jakie miałem. - szepnął, gdy leżeli obok siebie, twarzą odwróconą w swoją stronę.
- Naprawdę myślałeś, że zapomniałam?
- Przez moment.
- Powinnam się obrazić. - mruknęła, przekładając nogę przez jego ciało, on natomiast złapał ją w pobliżu uda.
- Dziękuję. - to było ostatnie co usłyszała, zanim zamknęła oczy. Żadne z nich się nie odzywało, do czasu.
- Śpisz?
- Śpię.
- Nie śpisz.
- No, nie. Co jest?
- Chciałbym porozmawiać... o nas.
- Śpij, Harry.
♔♔♔♔♔♔♔♔♔
CZYTASZ
Sleep, Harry!♔h.s
أدب الهواة- Danielle... - mruknął dotykając jej ramienia. Dziewczyna nie zareagowała, ponieważ od dobrych dwóch godzin próbowała zasnąć i tym razem zamierzała nareszcie oddać się w ramiona Morfeusza. Kiedy powoli odpływała, chłopak wszedł do pokoju, a swoim o...