15

5.4K 420 44
                                    

Był to drugi dzień ich wyjazdu, a Harry miał już dość porannych biegów. Tak jak powiedział, nie miał kondycji i naprawdę nie czuł potrzeby robienia codziennych ćwiczeń. Jednak starał się i nie mówił nic na ten temat z uwagi na to, że chciał mieć dobre relacje z rodzicami dziewczyny.

Oczywiście Dan i Amanda polubili chłopaka od razu jak go zobaczyli. Podobało im się to jak traktował Danielle i jaki stosunek miał do jej rodziny. Był miły, sympatyczny i uroczy, co było totalnym przeciwieństwem jej ostatniego chłopaka - Brad'a. To właśnie jego zdjęcie wisiało na tablicy "osoby mające zakaz wstępu". Nie znosili go, ponieważ on nie znosił ich.

- Dobra, teraz idziecie się ogarnąć i idziemy pływać! - mama brunetki klasnęła w dłonie i razem ze swoim mężem ruszyli do swojego domku. Wszyscy się rozeszli, więc dwójka zakochanych zrobiła to samo.

- Ty pierwszy pod prysznic czy ja?

- A-a może weźmiemy go razem? - zaskoczona dziewczyna odwróciła głowę w stronę bruneta, który stał z rumieńcami na twarzy i kiwał się na piętach. Niepewność i zdenerwowanie było widoczne na jego twarzy jak oczy czy usta. Z jednej strony była szczęśliwa z tej propozycji, a z drugiej była zdziwiona. Harry nie należał do tej grupy chłopaków, którzy proponują dziewczynie takie rzeczy.

- Chcesz? - podeszła bliżej i owinęła swoje ramiona wokół niego. Chłopak niepewnie pokiwał głowę, na co Dani zmrużyła oczy. Jeśli chciał to zrobić to musiał być pewny. - Na pewno?

- Uch, tak Danielle. Zgódź się, bo się denerwuję.

- W porządku. - musnęła jego wargi i pociągnęła go w kierunku łazienki.


- Co tak... O mój Boże! Nie patrzę, nie patrzę! - do ich domku weszła Amanda, która natychmiast zasłoniła dłonią oczy. Chłopak dopiero co wyszedł spod prysznica i miał zamiar się ubrać. Stał na środku pokoju bez niczego, jak pan Bóg go stworzył. Brązowooka była w tym czasie w łazience i suszyła włosy. Harry szybko złapał za najbliższą rzecz i zasłonił się nią, będąc przy tym mocno czerwonym na twarzy.

- Powiem ci, chłopcze, że całkiem niezły sprzęt. - ojciec Danielle także zjawił się w pokoju i zdążył zauważyć troszkę więcej niż powinien.

- Już wychodzimy, przepraszamy. - zawstydzona brunetka wyszła razem z Dan'em. Zielonooki wypuścił wstrzymywane powietrze i schował twarz w dłoniach. Po paru sekundach z toalety wyszła jego dziewczyna, która nie miała o niczym pojęcia.

- Coś się stało?

- Jak ja im później w oczy spojrzę?

- Ale komu?

- O cholerka.


- To może teraz golf?

- Nie.

- Tak.

- Nie.

- Nie.

- Tak.

- Tak. - każdy z nich wyraził swoją opinię. Dziewczyny były na nie, a chłopaki na tak. Kobiety niezbyt interesowały się tym sportem. Było to dla nich nudne i bez sensu.

- Przykro mi dziewczyny, przegrałyście.

- Dan było trzy tak i trzy nie.

- No właśnie, gramy w golfa. - wszystkie przewróciły oczami, jednak zgodziły się ze względu na to, iż mogły pogapić się na ich tyłki. Zawsze jakieś korzyści.

- Ta gra jest pozbawiona jakiejkolwiek zabawy. - mruknęła Victoria, kiedy po raz kolejny nie mogła trafić do dołka. Will podszedł do swojej jeszcze aktualnej dziewczyny i objął ją od tyłu.

- Bo źle trzymasz kij. - szepnął jej do ucha, delikatnie je całując.

- Może nie jest ona taka zła.

 -Danielle twoja kolej! - tata popchnął ją w stronę miejsca, gdzie powinna stanąć i pokazał dłonią, aby zaczynała. Wzięła zamach i pięknie uderzyła kijem piłkę.

- Pff, nowemu zawsze dopisuje szczęście.

- Oczywiście, Dan.


- Jestem zmęczony.

- Nóg nie czuję.

- Potrzebuję wakacji.

- To co!? Jeszcze jedna rundka wokół jeziora? - wszyscy spojrzeli na Amandę i znów opuścili głowy na stół. Siedzieli na dworze, wyczerpani po całym dniu rozrywek, sportów i zabaw. Podobało im się takie spędzenia doby, chociaż potem byli niemiłosiernie padnięci.

- Błagam cię, kobieto. Ledwo żyjemy. Poza tym martwię się, że Will będzie bezpłodny po tym jak Vici uderzyła go kijem w jaja.

- To było przez przypadek!

- Tak, wiemy.

- Dobra, skoro z was są takie lenie to życzę miłej nocy, a ty Dan chodź przyda cię się jeszcze jedne kółko.

- Przypomnij mi, dlaczego jeszcze się z tobą nie rozwiodłem?

- Bo bardzo mocno mnie kochasz, ruszaj.  - młodzież śmiała się z ojca Dani i Will'a, a następnie poszli do swoich domków. Uśmiechnięty, choć zmęczony Harry podniósł swoją dziewczynę na ręce i w ten sposób szedł z nią, aż do łóżka. Delikatnie odłożył ją na materac i zawisł nad nią, patrząc na jej radosną buzię.

- Bardzo cię kocham, wiesz? - zapytał, chociaż dobrze wiedział, iż dziewczyna miała tą świadomość.

- A wiesz, że ja cię kocham bardzo bardzo mocno? - zaśmiał się i pokiwał głową. Potem nachylił się by ją pocałować. Pocałunek trwał długą, nie śpieszyli się, cieszyli się sobą i to, że mieli siebie. Naprawdę trudno było sobie wyobrazić ich życie inaczej, przynajmniej oni nie umieli tego zrobić.

- Harry...

- Tak, kochanie?

- Uch, powinniśmy wziąć prysznic.

- Masz rację, śmierdzisz.

- Och, kochanie ty też fiołkami nie pachniesz. - oboje się podnieśli i ruszyli do łazienki, żeby drugi raz w tym dniu wziąć razem prysznic.

Po przygotowaniu się do spania, runęli na miękki materac i ułożyli się w standardową dla siebie pozycję do spania. Brunetka delikatnie podniosła głowę, aby pocałować go tak jak zawsze, jednak chłopak ją wyprzedził i przyłożył sobie palca do ust.

- Co?

- To ja zawsze mówię, że masz mi dać buziaka!

- To źle, że chciałam ci go dać?

- Nie, ale ja to zawsze mówię, a dopiero potem to robisz.

- Dobra.

- Dani...

- Tak? - zapytała ze śmiechem, wiedząc co zaraz powie.

- Dasz mi buziaka?

-Oczywiście. - mruknęła i zrobiła to o co poprosił.

- A Dani...

- Śpij, Harry!

♔♔♔♔♔♔♔♔♔♔

Sleep, Harry!♔h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz