11

7K 496 24
                                    

- Lecę do pracy!

- Miłego dnia!

- Dzięki, nawzajem! - kiedy Danielle usłyszała zamykanie się drzwi, została sama z Harry'm, który tym razem postanowił sobie dłużej pospać. Dziewczyna zaczęła przygotowywać śniadanie dla siebie i chłopaka, choć nie wiedziała czy wstanie w międzyczasie. Zrobiła sobie porcję tostów z dżemem i dwa kubki herbaty. Wiedziała, że będzie potem musiała nadrobić wszystkie zaległe dni. W tym czasie Dan będzie mógł wziąć wolne. 

Uśmiechnięta brunetka jadła w spokoju swoje śniadanie do momentu, w którym usłyszała głos Harry'ego.

- Dani!

- Tak?

- Gdzie jesteś?

- W kuchni. - do środka wszedł brunet, który od razu wziął przygotowane tosty i herbatę. Usiadł obok niej i zaczął jeść to co przygotowała dziewczyna.

- Harry?

- Tak?

- Czemu twoja mama mieszka w takiej dzielnicy? Nigdy nie opowiadałeś o swojej rodzinie, nie musisz, po prostu jestem ciekawa, ale jeśli nie chcesz to ok. Nie będę naciskać, bo...

- Kochanie, spokojnie. - uspokoił ją, kładąc dłoń na jej swobodnie leżącej niedaleko. Pogłaskał kciukiem jej delikatną skórę i wziął głęboki oddech zanim zaczął mówić. - Mój ojciec zostawił mnie, mamę i siostrę z niczym. Po prostu wziął wszystko co cenne i zwiał. Nie wiem gdzie jest i wprawdzie nie chcę tego wiedzieć, lecz ciekawość robi swoje. Nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy się przeprowadzić w gorszą i tańszą dzielnicę. Nic nadzwyczajnego, wiele rodzin traci majątek. - uśmiechnął się słabo, lecz trwało to tylko chwilę, ponieważ Danielle natychmiast wstała i usiadła mu na kolanach. Na pocieszenie głaskała jego policzek i składała ledwo wyczuwalne pocałunki na całej jego twarzy. Nie musiała tego robić, bo Styles dawno temu się pogodził z losem swojej rodziny i nie było mu ani trochę smutno. 

- Ale teraz jest lepiej? Mogłabym pomóc, znaczy...

- Wszystko jest ok, jakoś opłacam szkołę Sam, więc spokojnie. - dziewczyna mogła się domyślić, że Sam była siostrą zielonookiego. Naprawdę chciała pomóc, jednak nie zamierzała naciskać. Skoro powiedział, iż tego nie potrzebuje to nie mówiła nic więcej.

- Ja posprzątam, a ty wybierz jakiś film. - powiedziała i zaczęła sprzątać po posiłku. Brunet patrząc na brązowooką, miał ochotę sam to pozbierać, jednakże większe prawdopodobieństwo było, iż prędzej coś zbije niż pomoże. Skierował się do salonu, gdzie powoli wyjmował płyty. W pewnym momencie wziął ich za dużo i wszystkie zleciały na podłogę. Niektóre się połamały, a niektóre na szczęście były w opakowaniu, lecz samo pudełko nie wytrzymało zderzenia z podłogą.

- Kurde. - mruknął pod nosem, zbierając połamane części płyt. Jednym kawałkiem skaleczył się w palec, a inne znów upadły na ziemię.

- Wszystko ok?

- To chyba nie mój dzień. - zarumieniony i przygnębiony chłopak usiadł na podłodze. Dziewczyna przysiadła obok niego i pogłaskała jego plecy.

- Nic złego się nie stało. Pozbieram to i tyle. To tylko płyty, a skaleczeniem zajmę się za chwilę. - zebrała odłamki płyt, a następnie wstała, aby je wyrzucić. Potem wróciła do dużego pokoju, żeby opatrzyć niewielką ranę.

- Już lepiej?

- Tak, dziękuję.

- Nie ma sprawy. - pogłaskała jego policzek i pocałowała go w nos.

- Nie uwierzycie co mi się dzisiaj... gdzie Harry?

- Poszedł do pokoju. Nie był to najlepszy dzień. - westchnęła i oparła głowę o zagłówek kanapy. 

- Właśnie widzę. Co się stało?

- Najpierw potłukł parę płyt, potem zbił wazon, potknął się o próg i zbił ekran swojego telefonu.

- To niezbyt dobrze, a teraz?

- Wyobraź sobie w jakim musi być nastroju. Czekałam na ciebie, żeby zrobić ci obiad, ale...

- Daj spokój, idź go pociesz. Poradzę sobie. - Danielle cmoknęła Niall'a w policzek i ruszyła do swojego pokoju, gdzie urzędował Styles.

- Kochanie? - szepnęła, ponieważ nie wiedziała czy chłopak spał czy nie. Brunet poruszył się, więc Dani weszła wgłąb pomieszczenia i przytuliła się do jego pleców. - Każdy ma zły dzień. Nikt nie jest na ciebie zły. Takie rzeczy się zdarzają. Jesteśmy tylko ludźmi. - zaczęła składać pocałunki na jego karku. 

- Wiesz, też miałam fatalny dzień. Był to dwudziesty szósty maja dwa tysiące czternastego roku. Spóźniłam się na zajęcia, zrobiłam tyle błędów w notatniku, że musiałam wyrwać parę kartek, a po tym cały zeszyt się rozpadł. Wyrzuciłam go, a wykładowca poprosił o właśnie moje notatki. Następnie spóźniłam się do pracy i musiałam siedzieć do późna, choć byłam cholernie zmęczona. Potknęłam się na schodach i wylądowałam tyłkiem na klatce schodowej. Przez dwadzieścia minut trudziłam się z zamkiem i kiedy byłam już w domu, myślałam, że to koniec niepowodzeń. Niestety, w łazience wbiłam sobie szczotkę do zębów w oko, a na sam koniec zamiast głową trafić w poduszkę, trafiłam w szafkę nocną. Każdemu się zdarza. Misiu, jesteś dobrym, uczciwym chłopakiem. Masz wielkie serce i naprawdę to nie jest żadna kara od Boga czy cokolwiek innego. Po prostu tak się stało. To tylko jeden dzień z wielu innych, które będą o wiele lepsze.

- Wiesz co, kochanie?

- Tak?

- Naprawdę mocno cię kocham i chcę od ciebie buziaka. - Harry odwrócił się do Danielle przodem i ułożył usta w dzióbek. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie i pocałowała go w sam środek ust. - Jeszcze jednego? - dziewczyna ponowiła czynność, ale chłopak przytrzymał ją trochę dłużej.

- Śpij, Harry. To był ciężki dzień, jesteś zmęczony.

- Dasz mi ostatniego buziaka?

- Dam. - ostatni raz go pocałowała i odsunęła się, żeby chłopak nie mógł znów jej pocałować. 

- Dani?

- Tak?

- Kocham cię.

- Ja ciebie też.

- A Dani?

- Tak?

- Nie wiem, po prostu lubię twój głos.

- Śpij, Harry.

♔♔♔♔♔♔♔





Sleep, Harry!♔h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz