24

4.8K 366 39
                                    

Następnego dnia para pojechała w miejsce, gdzie znajdowała się restauracja, wcześniej umawiając się na godzinę czternastą z właścicielem. Ten natomiast oprowadził ich po całym budynku, a na sam koniec zostawił najważniejsze pomieszczenie. 

- Tutaj jest właśnie szklane pokój. Stąd widać las i rzekę. Bardzo urocze i piękne miejsce. Mnóstwo par wybiera to miejsce na swój ślub.

- Tak, jest cudownie. - dziewczyna zostawiła mężczyzn, aby popodziwiać obraz za szybą. Była zauroczona tym miejscem i wiedziała, że było to właśnie to.

- Um, jaka jest cena wynajęcia tego pomieszczenia na ślub, a potem aby w restauracji zjeść kolację na co najwyżej trzydzieści osób?

- To jest do uzgodnienia, zależy od dekoracji, potraw jakie państwo wybiorą. - Harry pokiwał ze zrozumieniem głową i spojrzał na swoją narzeczoną, która wciąż stała z nosem przytkniętym do szkła. Uśmiechnął się i znów wrócił oczami do starszego mężczyzny.

- Wie pan co? Cena nie jest ważna. Po prostu chcę, żeby była szczęśliwa i tyle. Kochanie, powiesz panu jak sobie wyobrażasz nasz ślub? Ja w tym czasie pójdę do łazienki.

- Jasne. - chłopak pocałował jej policzek i wyszedł z pomieszczenia.

- Chciałabym, aby tu na górze były niewielkie światełka w jednym kolorze, najlepiej zwykłe. - wskazała na szybę, gdzie chciała mieć zawieszone lampki. - Byłyby dookoła pomieszczenia. Jeśli chodzi o kwiaty to prosiłabym o białe i niebieskie róże oraz duże stokrotki. Stokrotek ma być sporo, ponieważ to naprawdę ważny kwiat. Mamy ślub w grudniu, więc będzie raczej ciemno i na dworze będzie sporo śniegu, więc chcę aby oświetlenie było słabe. Żeby było nas widać, ale też żebyśmy mieli widok na to co jest za oknem i taki romantyczny nastrój. 

- Wszystko rozumiem, szykuje się piękny ślub. Przepraszam, że zapytam, ale nie ma pani pierścionka na palcu...

- Och, to dlatego, że oświadczył mi się stokrotką. Niby nic wielkiego, jednak to były lepsze zaręczyny niż sobie zawsze wyobrażałam. 

- Szczerze to nigdy nie widziałem takiej pary jak państwo. Piękna z was para. Miło widzieć takich młodych ludzi. W każdym razie, tak jak pani sobie zażyczyła tak będzie. - w tym czasie Styles wrócił i objął brunetkę od tyłu. - Wszystko jest załatwione. Za parę dni zadzwonię do państwa ile będzie to kosztować. Dziękuję i życzę miłego dnia oraz wspaniałego dalszego życia.

- Dziękujemy i do widzenia.

- Do zobaczenia. - uśmiechnięci wyszli z budynku i przez deszcz pędem znaleźli się w samochodzie.

- A teraz do lekarza.

 -Mówiłam, że wszystko ze mną w porządku. Niepotrzebnie się martwisz.

- Niepotrzebnie się martwię? Zwymiotowałaś o trzeciej nad ranem, a potem o ósmej. Jak mam się nie martwić? Kocham cię i chcę, aby wszystko było z tobą dobrze. Dlatego umówiłem cię do doktora.

- Ja ciebie też i dobrze. Nic mi się nie stanie jak mnie przebada.

- Dokładnie. - dojechali do szpitala w zawrotnym tempie i razem wysiedli z auta. Harry podszedł do rejestracji i zapytał o Danielle. Po odpowiedzeniu na każde pytanie ruszyli w stronę gabinetu doktora Smith'a.

- Danielle Styles?

- Podałeś swoje nazwisko? - zapytała szeptem, patrząc z rozbawieniem na Harry'ego. Ten jedynie wzruszył ramionami i pocałował ją w  nos. Oboje wstali z niewygodnych krzeseł i weszli do środka.

- W czym problem?

- Od wczoraj wymiotuję i w sumie to tyle.

- W porządku, zrobimy badania kontrolne i USG. Zaczynajmy.


Harry i Dani czekali na wyniki od trzydziestu minut, a dla chłopaka to było jak dwie godziny. Chciał mieć pewność, że z brunetką wszystko było dobrze.

- Państwo Styles? - oboje się podnieśli i ponownie zawitali do pomieszczenia. - To zwykłe zatrucie pokarmowe, nie ma się czym przejmować. - odetchnęli i podziękowali doktorowi, a następnie wyszli z kliniki. 

Kiedy znaleźli się już w domu natychmiastowo podążyli do kuchni, aby przygotować obiad.

- Wiesz, Dani? Przez pewien czas myślałem, że jesteś w ciąży. - uśmiechnął się smutno i nadal kroił pomidory do sałatki. 

 -Szczerze, to ja też. Byłam troszeczkę rozczarowana, ale trudno.

- Jeszcze będziemy mieć gromadkę dzieci.

- Na pewno.


Podczas kiedy Styles brał prysznic, brązowooka siedziała i czytała książkę. Poinformowała też swoich rodziców o ślubie i Niall'a także. Nadal była trochę smutna, iż nie była w ciąży, jednak wiedziała, że będą mieli jeszcze sporo czasu na dzieci. 

- Kochanie, może popróbujemy troszkę, co?-brunet wrócił do sypialni w mokrych włosach i z wielkim uśmiechem na ustach. 

- Chciałbyś już mieć tego maluszka, prawda?

- Nawet nie wiesz jak bardzo. 

- No to działaj.


Zmęczeni opadli na poduszki w pełni zaspokojeni i szczęśliwy. Oboje mieli nadzieję, że Danielle zajdzie w ciążę. Tym razem i on i ona chcieli mieć dziecko.

- Naprawdę chciałbym zostać tatą. - mruknął, kiedy uspokoili swoje oddechy i leżeli twarzą w twarz. Przez pragnienie Harry'ego, Danielle także zechciała mieć już dzieci i nie mogła się doczekać bycia mamą.

- Wiem, kochanie. Zrobić ci herbaty?

- Nie, po prostu chodźmy spać. - dziewczyna pokiwała głową, a następnie przerzuciła nogę przez jego talię. Pocałowała go najpierw w usta, potem w nos, a na końcu w czoło.

- Zobaczysz, jeszcze będziesz mógł się wykazać w roli taty. Ale nie zgadzam się na więcej niż dwoje!

-Liczyłem na czworo.

- Jak sobie urodzisz, będziesz miał.

-Czemu nie chcesz czwórki? Wyobraź sobie taką małą Rosie, małego Leo, małą Emmę i małego Ian'a. Taka słodziutka czwóreczka. Rosie byłaby małą wersję ciebie, brązowe włosy, oczy i mały zgrabny nos. Kochałaby herbatę poziomkową, kakao i uwielbiałaby te piękne filmy, byłaby towarzyska i miła dla każdego. Leo byłby małym mną, zielone oczy, brązowe loki. Byłby cichy i nieśmiały, ale uroczy. Oglądałby mecze ze swoim tatą i wujkiem Niall'em oraz Louis'em. Emma byłaby mieszanką mnie i ciebie. Miałaby zielone oczy, dołeczki, proste brązowe włosy. Ian byłby rozrabiaką, z nim byłby największe problemy, ale w każdej rodzinie musi być taki urwis.

- A w twojej? Kto był takim urwisem?

- Oczywiście, że ja. 

- Proszę cię, kochanie. Skoro byłeś największym urwisem to twoja mama miała niebo.

- Też cię kocham.

- Ale tak jak to opisałeś to chyba zgodzę się na czworo. Ja ciebie też kocham, bardzo mocno.

- To teraz w twoim brzuszku jest mała Rosie, albo Leo.

- Jesteś taki szczęśliwy.

- A ty nie?

- Jestem, a teraz dobranoc. 

- Dobranoc, skarbie. - zamknęli oczy i zaczęli powali oddawać się w ramiona Morfeusza. - A może zamiast Ian'a byłby James lub Theo? Co ty na to? Albo nie! Ian zostanie, zdecydowanie.

- Śpij, Harry!


♔♔♔♔♔♔


Sleep, Harry!♔h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz