Lauretta

1.1K 55 24
                                    

Upadłam na drewnianą podłogę niemal z hukiem,a kurz jaki się tam znajdował zaczął wirować w powietrzu doprowadzając mnie do kaszlu.

-Wstawaj-powiedział zdenerwowanym głosem Fuerte zaczynając mną szarpać co sprawiało mi ból.

Biegł niemal ciągnąć mnie przed siebie.
Nie zdąrzyłam przyjrzeć się pomieszczenią,które mijaliśmy lecz wszystko było pozakrywane białymi materiałami.

Dotarliśmy do niewielkiego pokoju,wpadało tam jedynie światło księżyca,które oświetlało dwupiętrowe łóżko.

Były tam podpisy,a ja wtedy zrozumiałam,że jestem w pokoju Fuertego i Apolla.

Usłyszałam dźwięk przekręcającego się klucza w drzwiach i czyjeś kroki.

Montelio szarpnął mną po czym oby dwoje schowaliśmy się koło biurka,które zakrywała biała szata.

Siedzieliśmy skuleni w ciszy gdzie tylko słyszałam nasze przeplatające się oddechy.

-Wróciłem tylko na chwilę do Hiszpanii,za kilka dni i tak wylatuje-usłyszałam męski niemal zachrypnięty  głos,który o dziwo wydawał mi się znajomy.-Muszę wziąć potrzebne rzeczy i będę wracał. Do zobaczenia. Pamiętaj tutaj nie może być żadnego błędu Leonardo.-warknął niemal ostatnie zdanie,a przez całe moje ciało przeszedł dreszcz.

Zastanawiałam się kim może być mężczyzna i dlateczgo przyjechał do tego domu.

Słyszałam jak facet kręci się po domu ewidentnie czegoś szukając.

Wtedy spojrzałam na Fuertego i niemal zamarłam.

Wlepiał puste spojrzenie przed siebie,a z jego oczu ciekły łzy.

On płakał.

Fuerte właśnie płakał,a moje serce runęło gdy zobaczyłam go w takim stanie.

-Co się dzieje?-szepnęłam niemal niesłyszalnie aby tajemniczy mężczyzna nas nie usłyszał.

Nasze spojrzenia się skrzyżowały,a w jego oczach dostrzegłam ból.

Dłonie niemal drżały mu w każdą stronę,a ja nie wiedziałam co się dzieje.

Złapałam oby dwie zaczynając go przysuwać bliżej siebie.

A wtedy szepnął niemal bezsilnie i wtedy zrozumiałam.

-To mój ojciec.

Zamarłam.

Jeszcze mocniej przysunęłam go do siebie bo to co powiedział wywierciło mi niemal dziurę w brzuchu.

Nie dopytywałam nawet czy jest tego pewny,czy to napewno on.

Po historiach,które słyszałam napewno by nie pomylił takiego potwora jakim był ten człowiek.

Fuerte szlochał niemal w moją klatkę piersiową,a ja przez to w jakim stanie był również płakałam razem z nim.

Nie wiem ile byliśmy w takiej pozycji gdyż wybudziłam się dopiero wtedy gdy usłyszałam,że mężczyzna wyszedł z domu zamykając go.

-Jedźmy stąd-odparłam w stronę chłopaka,który był nadal we mnie wtulony.

Montelio po chwili odsunął się ode mnie przecierając swoje spuchnięte oczy przy tym kręcąc głową.

-Nie zrobiłem tego co chciałem-odparł niemal próbując mnie przekonać jednak jego stan w jakim był nie przekonywał mnie ani trochę.

-Już jesteś silny,że w ogóle tutaj weszliśmy-oparłam swoją dłoń na jego poliku przecierając kolejną łzę,która spływała mu po policzku.

Mi Alma Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz