ROSALIE
Po tym całym mistycznym uniesieniu duchowym każdy z nas poświęcił następny dzień na dogłębne analizy tego, co się właściwie wydarzyło. Ani odrobinę mi to nie przeszkadzało, bo mogłam się nacieszyć godzinami błogiej beztroski.
Podróż powrotna na Dominikanę minęła w bezbłędnym spokoju. Zanim wypłynęliśmy, musiałam się upewnić z dziesięć razy, że Harris jest w ogóle gotów, aby odpowiadać za nasze życia, ale ten nieugięcie zarzekał się, że nasza kąpiel w morzu o świcie była wystarczająco orzeźwiająca, by już wtedy mógł wyruszać, a dodatkowe kilkanaście godzin poświęconych na sen dobitnie otrzeźwiły jego umysł. Wcale w to nie wątpiłam, ale mojej wewnętrznej panikarze czasem odbija palma.
Byliśmy chyba najbardziej stoicką łodzią, która przemierzała niebieski błękit. Wszyscy zagnieździli się w swoich kojach, dochodząc do siebie po wczorajszym odlocie, więc poza warkotem silnika i miarowymi pochrapywaniami kogoś z dołu, nie zakłócaliśmy odprężającego szumu fal.
Też sobie nie odmówiłam kilku krótkich drzemek na kolanach naszego dzielnego kapitana, który bez większego trudu dowiózł ten okręt do celu.
Reszta dnia nie różniła się niczym od rejsu, bo gdy dopłynęliśmy, była już noc.
Po przekroczeniu progu willi wszyscy jednogłośnie stwierdziliśmy, że odpuszczamy już dzisiaj i spotykamy się rano przy śniadaniu. Każdy grzecznie zamknął się w czterech ścianach ze swoimi myślami oraz drugą połówką, jeśli takową posiadał.
Z Cameronem leżeliśmy w jego sypialni, wtuleni w siebie, dyskutując przed snem o naszych spostrzeżeniach i wewnętrznych doznaniach.
Nawet nie zauważyłam, kiedy z piątku zrobiła się sobota.
Byłam tak pochłonięta tym, żeby zrozumieć, co do cholery zadziało się w mojej głowie, że nie przykładałam szczególnej uwagi do upływającej rzeczywistości dookoła.
Miałam wrażenie, że przerobiłam dwa lata terapii w zaledwie kilka godzin. Mój umysł się otworzył, a następnie pozwolił przezwyciężyć niektóre z dręczących słabości. Przeskoczyłam pewną granicę, która od dłuższego czasu była teoretycznie nie do zdobycia.
Przyznam szczerze, jadąc tam, nie wierzyłam w te gadki o oczyszczeniu duszy i ciała, ale tak się właśnie dzisiaj czułam. Nie wiem, ile ten stan potrwa. Czy za parę dni to minie, czy może zostanie już tak na zawsze? W pewnym sensie liczyłam, że ta świadomość, którą nabyłam, pozwoli mi teraz właściwie funkcjonować. W końcu wyjść na prostą
Kończyłam powoli poranną kąpiel, gdy drzwi łazienki się rozchyliły gwałtownie, a mokre ciało owiało zimne powietrze, wywołując przy tym gęsią skórkę.
- Masz dokładnie trzy minuty, aby się ubrać, Evans. - przez ulatniającą się parę przebił się chrapliwy głos Camerona.
- Nie chcę nic mówić, ale dzień sługusa skończył się jakoś na Jamajce. - parsknęłam wesoło, zakręcając kurek.
Wyszłam z kabiny, owijając się szybko ręcznikiem. Momentalnie gruby materiał ogrzał pobudzoną skórę.
Harris stał oparty o ścianę naprzeciwko prysznica ze skrzyżowanymi ramionami. Jego mina była dosyć stanowcza i jasno mówiła, że lepiej by było gdym postanowiła jednak zachować resztki rozumu i grzecznie się pośpieszyć.
- Dwie i pół. - blondyn rzucił okiem na platynowego Rolexa na nadgarstku.
Istnieje wiele innych ekstrawaganckich zegarków. Nie mam pojęcia, dlaczego razem z moim bratem tak bardzo uwzięli się akurat na tę markę. Nie mieli żadnej innej w swojej jakże obfitej kolekcji, a naprawdę na rynku jest w czym wybierać.
CZYTASZ
Odmienny bieg planet | ZAKOŃCZONE |
Storie d'amore[ Drugi tom serii The Stars ] Bez czytania pierwszej części "Ślepnąc od Gwiazd" nie zaleca się zaczynania drugiej części. Niekończące się przeciwności doprowadziły do katastroficznej w skutkach retrogradacji. Zdewastowała względnie ułożone życie Gwi...