Rozdział 5

9 0 0
                                    

Obudziłam się wcześnie, choć miałam wrażenie, że wcale nie spałam. Noc w bunkrze była cicha, aż nazbyt cicha, co tylko potęgowało moje niepokoje. Nie było tu dnia ani nocy w tradycyjnym sensie – światło na korytarzach i w pokojach działało w trybie automatycznym, a ja, leżąc w sterylnym, zimnym pokoju, czułam się jak więzień w tym podziemnym labiryncie. Powietrze było suche, metaliczny posmak czuć było na języku, a ciągły szum wentylatorów w tle przypominał, że od świata zewnętrznego dzielą mnie metry betonu. Próbowałam zebrać myśli, ale każda z nich kończyła się na tym samym: Co się ze mną dzieje?  Zebrałam się w sobie i wstałam. Moje ciało wciąż czuło się dziwnie – jakby coś w środku było inne, obce. Głowa bolała mnie mniej niż wczoraj, ale nadal czułam ten dziwny ciężar. Przeciągnęłam się i spojrzałam na swoje odbicie w niewielkim lustrze na ścianie. Moje oczy wydawały się bardziej podkrążone niż zwykle, jakby sen nie przyniósł żadnego odpoczynku. Ubrałam się szybko i wyszłam na korytarz. Stąpałam cicho po metalowej podłodze, a odgłos moich kroków zdawał się odbijać echem od ścian. Zawsze wydawało mi się, że to miejsce jest zbyt duże, zbyt puste, jakby zostało zaprojektowane na potrzeby znacznie większej liczby ludzi. W drodze do laboratorium ojca zatrzymałam się na chwilę przy jednym z okienek kontrolnych, przez które można było zajrzeć do innych części bunkra. Po drugiej stronie zobaczyłam Nicole. Była zajęta czymś na tablecie, pochylona nad jednym z biurek w  magazynie. Zastanawiałam się, co tak naprawdę robiła w tym miejscu, ale wiedziałam, że to nie czas na pytania do niej.
Stanęłam przed drzwiami laboratorium ojca. Zanim zdążyłam zapukać, otworzyły się automatycznie z cichym sykiem.
Ojciec siedział przy jednym ze stanowisk, pochylony nad ekranem komputera. Na ekranie widziałam wykresy i dane, które nic mi nie mówiły. Nawet nie podniósł głowy, kiedy weszłam, ale musiał mnie zauważyć, bo odezwał się spokojnym, lecz beznamiętnym głosem:
– Wstałaś wcześnie.
– Chciałam z tobą porozmawiać – odpowiedziałam, starając się, by mój głos zabrzmiał pewnie.
Spojrzał na mnie zza okularów, jego twarz była jak zawsze opanowana, ale ja czułam, że coś ukrywał.
– Coś się stało? – zapytał, zamykając jakiś plik na ekranie.
– Chcę wiedzieć, co mi jest – powiedziałam bezpośrednio.
Uniósł lekko brwi, ale jego wyraz twarzy pozostał niewzruszony.
– Już ci mówiłem. To reakcja na suplementy. Twój organizm mógł je odrzucać. Pracuję nad tym.
– To nie tylko suplementy – przerwałam mu, czując, że muszę się dowiedzieć prawdy.
Westchnął ciężko, jakby cała ta rozmowa była dla niego zbyt trudna.
– Twój organizm przechodzi pewne zmiany. Suplementy, które ci podałem, miały na celu wzmocnienie twojego układu odpornościowego i poprawę funkcji poznawczych. Ale czasem mogą wywoływać skutki uboczne, takie jak żywe sny czy krótkotrwałe omdlenia.
To brzmiało logicznie, ale coś w jego głosie mnie niepokoiło. Jakby to była tylko część prawdy.
– Czy to zdarzało się tobie albo Nicole ? – zapytałam, próbując odkryć więcej. Ojciec przez moment milczał, a ja mogłam poczuć, jak jego spojrzenie staje się bardziej przenikliwe, jakby ważył słowa, które chciał powiedzieć. Na chwilę zapomniał o ekranie komputera, patrząc na mnie przez okulary, które odbijały zimne światło.
– Nicole nie miała takich reakcji – odpowiedział w końcu, choć jego ton nie brzmiał przekonująco. – To zależy od organizmu. Każdy reaguje inaczej na suplementy. Ty masz… wyjątkową reakcję.Czułam, że nie mówi mi całej prawdy, ale nie wiedziałam, jak wyciągnąć więcej informacji. Widziałam, że jego ciało było napięte, a palce zaciskały się na krawędzi biurka. To było dziwne, bo ojciec zawsze był opanowany, zawsze miał pełną kontrolę nad sytuacją.
– Więc co to znaczy, że „mam wyjątkową reakcję”? – zapytałam, starając się nie brzmieć zbyt podejrzliwie, ale w moim głosie dało się wyczuć napięcie. – Jakie zmiany zachodzą w moim ciele? I dlaczego nie mówisz mi wszystkiego? Ojciec odwrócił wzrok, przez chwilę patrzył w przestrzeń, jakby szukał odpowiednich słów. W końcu westchnął i wstał z krzesła, podchodząc do okna w laboratorium, z którego można było dostrzec kilka innych pomieszczeń bunkra. Jego postura była zamyślona, a twarz nadal niewzruszona.
– To, co się dzieje w twoim ciele, to efekt eksperymentalnych terapii, które wdrażam. Ale musisz rozumieć, że nie wszystko da się przewidzieć. Wciąż jesteśmy na etapie badań.
W jego głosie zabrzmiał strach, a to nie pasowało do jego zwykle pewnego siebie tonu. Coś się działo, coś, o czym nie chciał mówić, a ja zaczynałam zdawać sobie sprawę, że byłam tylko częścią czegoś znacznie większego, czegoś, czego nie rozumiałam.
– Co to za badania? – zapytałam, czując, że moje serce bije szybciej. – Co naprawdę robisz w tym gabinecie? Ojciec spojrzał na mnie, jego oczy były teraz mniej zimne, bardziej znużone.
– Amy, jesteś wyjątkowa – odpowiedział.
To słowo wyjątkowa zabrzmiało w jego ustach dziwnie. Nie jak komplement, raczej jak coś, czego nie chciał mi powiedzieć wprost.
– Wyjątkowa? Co to znaczy? – dopytywałam.
– Twoje ciało reaguje inaczej niż moje czy twojej siostry. Dlatego muszę zrobić więcej testów. Zawahałam się, ale nie miałam siły protestować, kiedy ojciec wstał i zaczął przygotowywać zestaw do pobrania krwi.
– Amy – powiedział cicho, jakby chcąc mnie uspokoić – robię to dla twojego dobra.
Nie odpowiedziałam. W głowie miałam zbyt wiele pytań, by skupić się na jego słowach. Coś w jego postawie sprawiało, że czułam się jeszcze bardziej zagubiona.
Kiedy skończył, wskazał na krzesło przy stoliku.
– Usiądź i odpocznij. Muszę przeanalizować wyniki, ale to potrwa kilka godzin.
– A co potem? – zapytałam, unosząc wzrok na jego zmęczoną twarz.
– Potem spróbujemy dowiedzieć się, dlaczego twój organizm tak reaguje – odpowiedział, wracając do swojego komputera. Wyszłam z laboratorium, czując się jeszcze bardziej zagubiona niż wcześniej. Co oznaczało, że jestem „wyjątkowa”?
Korytarz był pusty, a jego cisza przyprawiała mnie o dreszcze. Wracając do swojego pokoju, nie mogłam przestać myśleć o rozmowie z ojcem. „Jesteś wyjątkowa” – to słowo wciąż brzmiało w mojej głowie. Nie brzmiało jak komplement. To była informacja, z którą nie wiedziałam, co zrobić.
Zatrzymałam się przed drzwiami swojego pokoju, ale zamiast wejść do środka, odwróciłam się i spojrzałam w stronę magazynu, w którym wcześniej widziałam Nicole. Moja siostra zawsze wiedziała więcej, niż mówiła. Jej spojrzenia, półsłówka i uniki często zdradzały, że coś ukrywa. A ja byłam pewna, że dziś rano również coś przede mną zatajała. Zamiast wejść do pokoju, skręciłam w kierunku magazynu. Drzwi do magazynu były lekko uchylone. W środku panował półmrok, ale ciepłe światło tabletu, nad którym pochylała się Nicole, rozświetlało jej twarz. Stała przy jednym z regałów, przeglądając jakieś notatki. Nie zauważyła mnie od razu, co pozwoliło mi podejść bliżej.
– Nicole – powiedziałam cicho, ale na tyle głośno, by zwrócić jej uwagę.
Drgnęła i szybko zamknęła tablet, jakby nie chciała, żebym zobaczyła, co na nim jest.
– Amy. Co tutaj robisz? – zapytała, a w jej głosie było coś, co od razu wywołało we mnie podejrzliwość. – Chciałam z tobą porozmawiać – odpowiedziałam, krzyżując ręce na piersi. – O tym, co się ze mną dzieje.
– To znaczy? – spytała, odwracając wzrok.
– Wiesz dokładnie, co mam na myśli – odparłam, starając się nie brzmieć zbyt oskarżycielsko. – Suplementy, reakcje mojego organizmu, te omdlenie…
Na chwilę zapadła cisza. Nicole wyglądała, jakby zastanawiała się, czy powinna mi powiedzieć prawdę, czy dalej udawać, że nic nie wie. – Ojciec ci wszystko wytłumaczył, prawda? – powiedziała w końcu, unikając mojego spojrzenia.
– Nie. Powiedział tylko, że jestem „wyjątkowa”. Ale nie wyjaśnił, co to znaczy. Nicole, musisz mi powiedzieć, co się dzieje.
– Amy, nie powinnam… – zaczęła, ale przerwałam jej, podchodząc bliżej.
– Nicole, proszę. Muszę wiedzieć. Co ojciec przede mną ukrywa?
Nicole wyglądała na rozdartą. Widziałam, jak zaciska dłonie na tablecie, a jej oczy zdradzały, że walczy ze sobą. W końcu westchnęła ciężko.
– Nie wiem wszystkiego – zaczęła cicho. – Ale wiem, że ojciec prowadzi badania, które wykraczają poza to, co nam mówi. Nie chodzi tylko o suplementy. Chodzi o coś większego, coś związanego z odpornością, z twoim organizmem…
– Co masz na myśli? – zapytałam, czując, jak zimny dreszcz przebiega mi po plecach.
Nicole zawahała się, jakby zastanawiała się, czy może mi zaufać.
– Słyszałam, jak rozmawiał z kimś przez komunikator – powiedziała w końcu. – Mówił o „genetycznych predyspozycjach” i o tym, że ty jesteś kluczem do… czegoś. Nie wiem dokładnie do czego, ale to nie brzmi jak zwykłe badania. Cofnęłam się o krok, jakby te słowa mnie uderzyły.
– Kluczem? – powtórzyłam. – Do czego?
– Amy, ja naprawdę nie wiem. Ojciec nigdy mi nie mówi wszystkiego. Ale myślę, że powinnaś uważać. Chciałam zapytać o więcej, ale nagle drzwi magazynu otworzyły się z cichym sykiem, a w wejściu stanął ojciec.
– Co wy tutaj robicie? – zapytał, spoglądając na nas obie.
Nicole szybko odsunęła się ode mnie i odłożyła tablet na regał.
– Nic takiego. Amy przyszła mnie odwiedzić – powiedziała, starając się brzmieć naturalnie, ale jej głos drżał.
Ojciec zmierzył nas wzrokiem, a ja poczułam, że wie, że coś przed nim ukrywamy.
– Amy, muszę z tobą porozmawiać – powiedział w końcu, wskazując na korytarz.
Nie miałam wyboru. Poszłam za nim, choć każda część mojego ciała mówiła mi, że to, co usłyszę, zmieni wszystko.
W laboratorium ojciec zamknął za nami drzwi i wskazał mi miejsce przy stole. Usiadłam, a on oparł się o biurko, patrząc na mnie z chłodnym spokojem.
– Amy, wiem, że masz pytania. Ale musisz mi zaufać. To, co robię, jest dla twojego dobra.
– Dlaczego nigdy nie mówisz mi prawdy? – zapytałam, czując, jak gniew zaczyna we mnie rosnąć. – Co oznacza, że jestem „wyjątkowa”? I co to za badania, które prowadzisz?
Ojciec milczał przez chwilę, jakby zastanawiał się, jak wiele może mi powiedzieć.
– Twoje ciało jest inne, Amy – powiedział w końcu. – Masz zdolności, których inni nie mają. Twoja odporność, twoje reakcje na substancje… To wszystko wskazuje na coś wyjątkowego. I to może pomóc nie tylko tobie, ale także światu.
– Światu? – powtórzyłam, patrząc na niego z niedowierzaniem.
– Pracuję nad czymś, co może przywrócić normalność – odpowiedział. – Ale potrzebuję twojej pomocy.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Miałam wrażenie, że grunt usuwa mi się spod nóg.
– A co, jeśli nie chcę pomagać? – zapytałam cicho.
Ojciec spojrzał na mnie, a w jego oczach zobaczyłam cień emocji, których nie potrafiłam zidentyfikować.
– Nie masz wyboru, Amy – powiedział w końcu, a jego głos zabrzmiał jak rozkaz. – Wkrótce zrozumiesz, dlaczego to wszystko jest tak ważne.

























Black Mist Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz