Rozdział 14

54 8 0
                                        

Ojciec, Nicole i ja siedzieliśmy przy konsoli w centrum dowodzenia, słuchając ostrzegawczych sygnałów. Intruzów było coraz więcej, a drzwi bunkra nie wytrzymają długo. Żadne z nas nie miało broni, która mogłaby nas realnie ochronić przed uzbrojonymi przeciwnikami. Musieliśmy wymyślić coś, co ich unieszkodliwi, zanim dostaną się do środka.
– Musimy zablokować ich sprzęt – powiedziałam nagle.
Nicole spojrzała na mnie z zaskoczeniem.
– Co masz na myśli? – Ich komunikacja, ich broń… wszystko, czego używają, działa na elektronice – wyjaśniłam.
– Jeśli uda się stworzyć impuls elektromagnetyczny, możemy ich unieszkodliwić bez walki.
Ojciec zmarszczył brwi, ale po chwili jego oczy zabłysły.
– To może zadziałać – powiedział. – W systemie bunkra jest generator awaryjny. Jeśli przeciążymy jego moc wyjściową, stworzymy falę elektromagnetyczną, która wyłączy wszystko w promieniu kilkuset metrów. Nicole spojrzała na nas z niepewnością.
– A co z naszym systemem? – zapytała.
Ojciec skinął głową.
– Będziemy musieli wszystko wyłączyć i przejść na ręczne sterowanie, zanim to zrobimy. System bunkra zostanie unieruchomiony na kilka godzin, ale intruzi stracą całą swoją przewagę technologiczną.
– Czy to bezpieczne? – zapytałam, patrząc na ojca.
– Nie mamy wyboru – odpowiedział, jego głos był pełen determinacji. Plan wymagał od nas ścisłej koordynacji. Ojciec udał się do głównego generatora, by ręcznie ustawić przeciążenie. Nicole i ja zostałyśmy w centrum dowodzenia, monitorując sytuację na zewnątrz i przygotowując bunkier na chwilową utratę mocy.
– Czy na pewno wiesz, co robisz? – zapytała Nicole przez interkom, patrząc, jak ojciec podłącza kable i ustawia przełączniki.
– Spokojnie – odpowiedział ojciec, choć na jego czole widać było krople potu. – Wszystko mam pod kontrolą.
Jednocześnie Nicole i ja zaczęłyśmy odłączać wrażliwe systemy bunkra – zapisy danych, rezerwowe systemy wentylacji i zabezpieczenia mechaniczne.
– Jeśli to się uda – powiedziałam, patrząc na Nicole – będziemy mieć kilka godzin, zanim ktokolwiek z zewnątrz odzyska możliwość działania.
– A jeśli się nie uda? – zapytała cicho.
Spojrzałam na nią z determinacją.
– Nie ma „jeśli”. Gdy ojciec zgłosił, że wszystko jest gotowe, Nicole i ja schroniłyśmy się w jednej z bezpiecznych stref bunkra, gdzie grube ściany miały nas ochronić przed skutkami impulsu elektromagnetycznego.
– Gotowe? – zapytał ojciec przez interkom.
Spojrzałyśmy na siebie, a potem kiwnęłyśmy głowami.
– Tak – odpowiedziałam.
Ojciec wprowadził ostatnią komendę. Chwilę później usłyszeliśmy głęboki dźwięk wibracji, a światła w bunkrze zamigotały, zanim wszystko zgasło.  Przez chwilę zapadła kompletna cisza.
Nicole chwyciła mnie za rękę w ciemności, a jej uścisk był tak mocny, że poczułam, jak bardzo się boi.
– Myślisz, że to zadziałało? – zapytała szeptem.
– Zaraz się dowiemy – odpowiedziałam, starając się brzmieć spokojnie, choć sama czułam, jak napięcie zjada mnie od środka.
Przez interkom rozległ się głos ojca, choć był przerywany zakłóceniami.
– Impuls… poszedł zgodnie z planem. Wszystkie systemy... wyłączone. Teraz... czekamy.
Po kilku minutach awaryjne światła w bunkrze zaczęły się powoli włączać. Ojciec wrócił do centrum dowodzenia, wyglądając na zmęczonego, ale zadowolonego.
– Impuls zadziałał – powiedział, patrząc na nas. – Wszystkie urządzenia w promieniu kilkuset metrów zostały wyłączone.
Przez monitory, które powoli odzyskiwały obraz, widziałyśmy intruzów na zewnątrz. Wyglądali na zdezorientowanych. Ich sprzęt komunikacyjny i elektroniczne narzędzia do forsowania drzwi przestały działać. – Udało się – powiedziała Nicole, patrząc na ojca z ulgą.
Ojciec skinął głową, ale jego spojrzenie było poważne.
– To tylko chwilowe – powiedział. – Musimy się przygotować na kolejne ruchy. Mogą spróbować wrócić, kiedy odzyskają sprzęt. Wiedzieliśmy, że impuls dał nam przewagę, ale nie rozwiązał problemu na zawsze. Mieliśmy kilka godzin, by wzmocnić zabezpieczenia i przygotować plan ewentualnej ewakuacji.
Nicole spojrzała na mnie z niepewnością.
– Myślisz, że wrócą?
– Na pewno – odpowiedziałam, choć mój głos był pełen zmęczenia. – Ale teraz mamy szansę się przygotować. Ojciec spojrzał na nas, a w jego oczach widziałam coś, co przypominało dumę.
– Jesteśmy silniejsi, niż myślałem – powiedział cicho.
I choć wiedziałam, że walka jeszcze się nie skończyła, przez chwilę czułam, że mamy szansę ją wygrać. Następne godziny spędziliśmy na odbudowie najważniejszych systemów bunkra. Wentylacja działała w trybie ręcznym, a większość konsol wciąż była wyłączona. Światła jarzeniowe świeciły słabo, rzucając blade cienie na metalowe ściany.
Ojciec próbował przywrócić pełną funkcjonalność systemu obronnego, ale z każdą kolejną próbą wyglądał coraz bardziej zmęczony.
– Impuls zadziałał – powiedział w końcu, opierając się o biurko. – Ale uszkodził niektóre nasze urządzenia. Kamery w większości są martwe. Nicole spojrzała na mnie z niepokojem.
– Więc jeśli wrócą, nie będziemy wiedzieć?
Ojciec pokręcił głową.
– Zostawiłem czujniki ruchu na zewnątrz. Jeśli ktoś się zbliży, dowiemy się. Ale teraz… musimy odpocząć. Wieczorem, kiedy siedzieliśmy w kuchni nad miskami zupy, Nicole w końcu nie wytrzymała.
– Nie możemy tak żyć – powiedziała nagle, odkładając łyżkę.
Ojciec spojrzał na nią zaskoczony.
– Co masz na myśli?
Nicole zacisnęła pięści.
– Ukrywamy się, jakbyśmy byli zwierzyną. Nie wiemy, co się dzieje na zewnątrz.
– Więc co teraz? Będziemy siedzieć tutaj i czekać, aż wrócą?
Ojciec spuścił wzrok.
– Musimy znaleźć sposób, by opuścić bunkier – powiedział w końcu. – To miejsce nie jest już bezpieczne.
Ojciec spojrzał na mnie i Nicole z mieszaniną troski i determinacji. W jego oczach widziałam, że decyzja o opuszczeniu bunkra nie była łatwa, ale wiedział, że nie mieliśmy wyboru. Byliśmy w potrzasku.
– Jeśli to zrobimy – powiedział cicho – musimy być przygotowani na to, co nas czeka.
Nicole przełknęła ślinę, a jej dłonie drżały.
Ojciec wziął głęboki oddech, jakby ważył każde słowo.
Nicole spojrzała na mnie, a ja poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej. Od lat żyłyśmy w zamknięciu, otoczone tylko sztucznym światłem i białymi ścianami. Świat zewnętrzny był czymś odległym, niemal nierealnym. Spędziliśmy kolejne godziny, pakując najpotrzebniejsze rzeczy. Ojciec skupił się na sprzęcie, który mógł nam pomóc przetrwać – przenośne filtry wody, zestawy pierwszej pomocy, mapy, a także ręczne narzędzia i resztki jedzenia w puszkach. Nicole i ja zbierałyśmy ubrania i inne drobiazgi, które mogły być przydatne.
– Czy to w ogóle wystarczy? – zapytała Nicole, przerywając pakowanie.
– Wystarczy na początek – odpowiedział ojciec. – Resztę będziemy musieli zdobyć na zewnątrz.

Black Mist Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz