Obudziłam się gwałtownie, wyrwana ze snu przez przeraźliwy dźwięk alarmu. W bunkrze panowała zawsze cisza i spokój, a alarm rozbrzmiewał tylko w sytuacjach największego zagrożenia. Ten dźwięk był jak ostrzeżenie – coś złego się wydarzyło. Serce waliło mi jak młotem, a zimny pot spływał po plecach. W pokoju panował mrok, jedynie migoczące światło awaryjne nad drzwiami rzucało czerwony blask. Odruchowo złapałam za koc, jakby jego dotyk mógł mnie uspokoić, ale to nic nie dało. Nim zdążyłam zebrać myśli, moje ciało działało instynktownie – już biegłam do części jadalnej. Nicole była tam pierwsza. Stała nieruchomo, blada jak ściana, a jej oczy szeroko otwarte wpatrywały się w sufit, jakby próbowała zrozumieć, co się dzieje. Nie wyglądała na przestraszoną – wyglądała na kompletnie sparaliżowaną strachem.
– Co się dzieje? – Jej głos był cichy i drżący.
Nie zdążyłam odpowiedzieć. Słyszałyśmy szybkie, ciężkie kroki. Po chwili w drzwiach stanął ojciec. Jego twarz była blada, a oczy roziskrzone czymś pomiędzy lękiem a determinacją.
– Ludzie próbują dostać się do bunkra – powiedział powoli i spokojnie, choć jego spojrzenie przeszywało na wskroś. – Nie ruszajcie się stąd. Cokolwiek się stanie, zostajecie tutaj. Zrozumiano?
Zanim zdążyłyśmy odpowiedzieć, odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę drzwi prowadzących na górę. Metalowe schody zadrżały pod jego ciężkimi krokami, a echo dźwięku wypełniło cały korytarz.
Patrzyłam za nim przez chwilę, próbując złapać oddech. Spojrzałam na Nicole, która siedziała na podłodze z podciągniętymi kolanami. W jej oczach widziałam ten sam strach, który czułam w sobie.
– Co to mogło znaczyć? – wyszeptała Nicole, patrząc na mnie z napięciem.
– Nie wiem – odpowiedziałam, choć moje myśli galopowały w panicznym tempie. – Ale powiedział, żebyśmy zostały tutaj.
Nicole zacisnęła wargi, jej dłonie zacisnęły się na kolanach.
– A co, jeśli coś mu się stanie? – zapytała cicho, ale w jej głosie czuć było narastającą panikę.
Chciałam coś powiedzieć, uspokoić ją, ale zanim znalazłam odpowiednie słowa, ciszę przerwał dźwięk. Przerażający, wysoki krzyk, który wydawał się dochodzić z samej góry. Był to dźwięk tak nagły i przejmujący, że obie drgnęłyśmy jak na komendę.
– Słyszałaś to? – wyszeptała Nicole, podnosząc się gwałtownie.
– Tak… – przyznałam drżącym głosem.
Nicole instynktownie ruszyła w stronę schodów, ale złapałam ją za rękę, powstrzymując.
– Nie możemy! Ojciec wyraźnie powiedział, żebyśmy zostały tutaj!
– Amy, nie możemy tu po prostu siedzieć! – Jej głos stał się ostry, pełen emocji. – Jeśli coś mu się stanie, nigdy sobie tego nie wybaczymy.
– A jeśli coś stanie się nam? – syknęłam, próbując przemówić jej do rozsądku.
Nicole spojrzała na mnie z determinacją, której nie dało się złamać.
– Więc mamy po prostu siedzieć tutaj i czekać? Jak tchórze? Amy, on tam jest sam! A my mamy tylko patrzeć na siebie i liczyć na cud?
Zamknęłam oczy na chwilę, starając się uspokoić myśli. Jej słowa, choć ostre, miały sens. A co, jeśli ojciec naprawdę potrzebował pomocy? Jak mogłyśmy siedzieć bezczynnie?
– Dobrze – powiedziałam w końcu, czując, jak dłonie mi się trzęsą. – Ale musimy być ostrożne. Wspinałyśmy się po schodach powoli, starając się, by nasze kroki były ciche, ale każde skrzypnięcie metalu brzmiało jak wybuch. Moje serce waliło jak oszalałe, a oddech był płytki. Gdy dotarłyśmy na górę, widok sprawił, że moje serce niemal stanęło.
Drzwi bunkra były uchylone, a przez szparę wpadało blade światło z zewnątrz. Nie było ciepłe ani przyjazne, jak światło, które znałyśmy z lamp. Było chłodne, niemal martwe, jakby niosło ze sobą coś złowrogiego.
– Tato? – zawołałam, mój głos brzmiał dziwnie obco, ale odpowiedziała mi cisza.
Nicole ruszyła w stronę drzwi, jej ruchy były szybkie i zdecydowane.
– Nicole, nie rób tego! – szepnęłam, ale wiedziałam, że nie mogę jej zatrzymać.
Już sięgała po uchwyt, gdy nagle usłyszałyśmy szybkie, ciężkie kroki. Odwróciłyśmy się, a w drzwiach pojawił się ojciec. Był cały zakrwawiony, jego oddech był ciężki, a oczy pełne dzikiego, niemal zwierzęcego gniewu.
– Co wy tu robicie?! – krzyknął, jego głos odbił się echem od metalowych ścian.
Zamarłam. Nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie. Nicole cofnęła się odruchowo, ale ja próbowałam coś powiedzieć.
– My… my tylko chciałyśmy sprawdzić… – zaczęłam, ale ojciec mi przerwał.
– Powiedziałem wam, żebyście zostały na dole! – Jego głos był jak cios, mocny i bezlitosny. – Czy nie rozumiecie, jak niebezpieczna jest sytuacja?!
N

CZYTASZ
Black Mist
ActieAmy i Nicole, dwie młode siostry, wierzyły, że bunkier, w którym schronili się przed śmiertelną epidemią, jest ich jedynym ratunkiem. Ojciec, wybitny naukowiec, zapewniał je, że na zewnątrz nie ma życia - tylko śmierć i zniszczenie. Jednak ich azyl...