Rozdział 10

3 0 0
                                    

Następnej nocy stało się coś, co zmieniło wszystko.
Obudził mnie dziwny dźwięk - coś jak metaliczne uderzenie, które rozległo się w korytarzu prowadzącym do głównego wejścia. Przez chwilę myślałam, że to tylko moja wyobraźnia, ale kiedy usłyszałam to ponownie, moje serce zaczęło bić jak szalone.
Natychmiast zerwałam się z łóżka i pobiegłam do pokoju Nicole. Była już na nogach, wpatrzona w drzwi z przerażeniem.
- Słyszałaś to? - zapytała cicho.
Kiwnęłam głową, starając się uspokoić oddech.
- Zostań tutaj - powiedziałam, choć mój głos był daleki od pewności.
- Nie, Amy - sprzeciwiła się Nicole, chwytając mnie za rękę. - Nie zostawię cię samej.
- Ktoś próbował otworzyć drzwi - wyszeptałam, patrząc na panel.
Nicole wciągnęła powietrze.
- Co teraz? - zapytała.
Spojrzałam na nią, a potem znów na panel. W mojej głowie przewijały się słowa ojca. „Protokół Theta. Nie wahaj się go aktywować."
Nie miałam wyboru. Podniosłam rękę i wcisnęłam przycisk aktywujący protokół. Z głośników rozległ się głos systemu:
„Protokół Theta aktywowany. Bunkier zamknięty na 72 godziny. Dostęp do drzwi wejściowych zablokowany."
Nicole spojrzała na mnie, jej twarz była blada jak ściana.
- Amy, jeśli ktoś jest tam na zewnątrz... co jeśli oni wrócą?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Wiedziałam tylko jedno - teraz byłyśmy same, a zagrożenie było bliżej, niż kiedykolwiek wcześniej.
Cisza w bunkrze po aktywacji Protokołu Theta była niemal namacalna. Po ostrzeżeniach ojca i wydarzeniach z tamtej nocy każda minuta wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Nicole i ja wróciłyśmy do laboratorium, by upewnić się, że wszystkie systemy działają, ale w głębi serca czułam, że to tylko kwestia czasu, zanim coś się wydarzy.
- Myślisz, że wrócą? - zapytała Nicole, siedząc na krawędzi stołu, a jej głos drżał.
- Nie wiem - przyznałam szczerze, przeglądając dane na konsoli. - Ale musimy być gotowe. Zegar odliczał czas do końca blokady: 71 godzin 32 minuty. System bunkra był teraz całkowicie zamknięty, co oznaczało, że nikt nie mógł się dostać do środka ani z niego wyjść. Nicole spojrzała na ekran i potrząsnęła głową.
- A jeśli... jeśli ojciec próbowałby wrócić? - zapytała. To pytanie uderzyło mnie mocniej, niż chciałam przyznać. Co, jeśli on tam był? Co, jeśli właśnie teraz stał za drzwiami, a my odcięłyśmy mu drogę?
- Ojciec wiedział, co robi, zostawiając ten protokół - odpowiedziałam, bardziej do siebie niż do niej. - Gdyby chciał się dostać do środka, znalazłby sposób, by dać nam znać.
Nicole spuściła wzrok, a ja wiedziałam, że moje słowa jej nie uspokoiły.
Pierwszy dzień po aktywacji minął w napięciu. Nicole i ja trzymałyśmy się razem, przechodząc od jednego systemu do drugiego, sprawdzając zapasy i upewniając się, że wszystko działa tak, jak powinno. Jednak z każdym mijającym dniem napięcie rosło. Mimo całkowitej blokady drzwi, coś we mnie mówiło, że zagrożenie wcale nie zniknęło.
Drugiej nocy wydarzyło się coś, co potwierdziło moje obawy. Obudziłam się z uczuciem, że coś jest nie tak. Nicole spała w swoim pokoju, a ja leżałam w ciemnościach, nasłuchując. Najpierw nie słyszałam nic poza cichym szumem wentylatorów, ale po chwili dotarło do mnie coś więcej - dźwięk kroków.
Były ciche, ledwo słyszalne, ale wyraźne. Ktoś poruszał się po bunkrze. Zerwałam się z łóżka, chwytając latarkę i improwizowaną broń - ciężki metalowy pręt, który znalazłam w magazynie. Z trudem wydobyłam się z łóżka, serce waliło mi w piersi. Krok po kroku zbliżałam się do drzwi, a dźwięk kroków stawał się coraz wyraźniejszy. Wstrzymałam oddech, próbując określić, czy to Nicole, czy może ktoś inny. Serce biło mi coraz szybciej.
Dotarłam do drzwi i przez chwilę stałam nieruchomo, nasłuchując. Kroków było coraz więcej, aż w końcu usłyszałam znajomy głos, który sprawił, że moje serce zatrzymało się na moment.
- Amy... Nicole... - powiedział cicho, z jakąś niepewnością w głosie. To był głos ojca. Poznałam go natychmiast. Jednak wciąż nie byłam pewna, czy to naprawdę on. Dźwięk, który wydawał, miał coś w sobie, czego nie mogłam zignorować. Coś, co wzbudzało niepokój, jakby nie był w pełni sobą.
- Tato? - zawołałam, nie mogąc powstrzymać się od łkania, które zaczęło mieszać się z moim głosem. Z drugiej strony drzwi zapadła cisza. Po chwili wreszcie usłyszałam ciche kliknięcie, jakby ktoś próbował otworzyć zamek. To nie był dźwięk, który kojarzył się z ojcem. Zawsze byłby bardziej stanowczy, bardziej zdecydowany.
- Amy... - znów odezwał się ten głos. - Proszę, otwórz. Muszę wejść.
Mój umysł zaczął się miotać. Co, jeśli to naprawdę on? A co, jeśli to ktoś inny, podszywający się pod niego? Co jeśli ktoś znalazł sposób, by przekonać nas, że to nasz ojciec, gdy tak naprawdę był to wróg? - Co się dzieje? - zapytałam drżącym głosem, trzymając rękę na panelu, gotowa do aktywacji blokady, jeśli zajdzie taka potrzeba.
- Amy, Nicole, muszę dostać się do was. Poczułam, jak moja głowa zaczyna pękać od sprzecznych emocji. Z jednej strony nie miałam żadnej wątpliwości, że to może być ojciec, ale z drugiej strony nie mogłam zignorować lęku, który pojawił się w jego głosie. To nie brzmiało jak on. W tym tonie było coś, czego nie rozpoznałam, coś, co kazało mi wstrzymać się z decyzją.
Spojrzałam na Nicole, która stała tuż za mną, z oczami pełnymi niepokoju. To było nasze wyzwanie. Musiałyśmy podjąć decyzję, której nie mogłyśmy cofnąć.
- Jeśli to naprawdę on... - zaczęłam niepewnie.
- Jeśli to naprawdę on... to powinniśmy mu zaufać - przerwała mi Nicole, patrząc w moje oczy. - Ale jeśli to nie on... musimy być gotowe. Spojrzałam na nią i skinęłam głową. W końcu wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam przycisk, otwierając panel do drzwi, powoli, z niepewnością, której nie potrafiłam opisać. W momencie, gdy tylko drzwi zaczęły się uchylać, poczułam jakby czas zwolnił.
Stał tam, w ciemnym korytarzu, w lekko poszarpanym ubraniu, brudny, z oczami pełnymi wyczerpania, ale wciąż... to był nasz ojciec. Choć coś w jego spojrzeniu było inne, nie mogłam się mylić. Jego twarz była tak bardzo zmieniona, że przez chwilę zastanawiałam się, czy naprawdę go znam.
- Amy... Nicole... - powtórzył jeszcze raz, tym razem wyraźniej. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, spojrzałam w oczy ojca, próbując dostrzec jakiekolwiek oznaki szaleństwa. Jego wzrok był pełen desperacji, ale także jakiejś tajemniczej obawy, jakby coś, co trzymał w sobie, zmieniało go na zawsze.
Nicole stanęła obok mnie, wciąż trzymając rękę na panelu, gotowa w każdej chwili go zablokować, gdyby coś poszło nie tak. Jej twarz była blada, a jej oczy pełne pytań. Ostateczna decyzja należała do mnie. Musiałam zaufać swojemu instynktowi.
- Tato... co się stało? - zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie, mimo że serce biło mi coraz szybciej. - Dlaczego nie mieliśmy żadnego kontaktu? Co się dzieje na zewnątrz?
- Ludzie wiedzą o bunkrze, chcą się tu dostać - powiedział w końcu. - Muszę dostać się do głównego panelu zasilania. . Wasze życie i wszystko, co znamy, jest zagrożone. - Co dokładnie się stało? - zapytałam, coraz bardziej nieufna. - Jeśli wszystko to część jakiegoś większego planu, powiedz nam teraz, co się dzieje!
Ojciec zamilkł na moment, jakby szukając odpowiednich słów. W końcu wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie poważnie.
- To nie plan. To walka o przetrwanie. A teraz czas jest na wagę złota. Jeśli nie zamknę systemów, nie tylko ten bunkier, ale cały świat może upaść. Muszę wejść, teraz do systemu.
Nicole patrzyła na mnie, gotowa wesprzeć moją decyzję. Wiedziałam, że to moment, w którym możemy wszystko stracić. Przez chwilę ważyłam w głowie wszystko, co wiedziałam, analizując każde słowo, które padło.













































Black Mist Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz