Rozdział 11

4 0 0
                                    


Ojciec wszedł do środka, a ja, mimo że podjęłam decyzję, nie mogłam pozbyć się uczucia niepokoju, które narastało we mnie z każdą chwilą. Zatrzymał się w korytarzu, jakby czekał na coś – może na nasze pozwolenie, a może na moment, w którym miałby nam ujawnić więcej. Nicole i ja stałyśmy nieruchomo, starając się wyczuć, czy wszystko, co mówił, miało sens.
– Gdzie dokładnie musimy iść? – zapytałam, starając się zachować spokój, mimo że serce biło mi coraz szybciej.
Ojciec spojrzał na mnie przez chwilę, jakby oceniał, czy mogę to zrozumieć. Potem ruszył w stronę panelu sterującego, który znajdował się w jednym z głównych pomieszczeń, w którym przechowywaliśmy zapasy i dane dotyczące bunkra. – Muszę przejąć kontrolę nad systemami bunkra. Jeśli nie zamknę zasilania głównego generatora, cały system ulegnie awarii w ciągu kilku godzin – mówił szybko, jakby każde słowo było ważne. – Muszę upewnić się, że nikt z zewnątrz nie będzie miał dostępu do tego miejsca. Nie wiemy, co dokładnie się dzieje na powierzchni, ale jedno jest pewne – musimy być gotowi na wszystko.
Nicole podeszła bliżej, ale jej twarz wyrażała niepokój. – Ale jeśli zamkniemy wszystko, nie będzie już żadnej drogi ucieczki, prawda? Bunkier będzie całkowicie odcięty. Ojciec kiwnął głową, przerywając na moment czynności przy panelu. – Tak, ale to jedyny sposób, by zapewnić bezpieczeństwo. Jeśli będziemy czekać, to wszystko, co zbudowaliśmy, może zostać zniszczone. Z zewnątrz są zagrożenia, o jakich nie macie pojęcia.
Słowa ojca były pełne powagi, ale czułam, że nie mówił wszystkiego. Mimo to musiałam podjąć decyzję, bo nie mieliśmy już czasu.
– Dobrze – odpowiedziałam, starając się brzmieć pewnie, choć wewnętrznie byłam rozdarta. – Zrób to, co musisz. Ojciec przycisnął kilka przycisków na panelu, a w pomieszczeniu rozległ się dźwięk, jakby systemy bunkra zaczęły przechodzić w tryb awaryjny. Zegar na ścianie zaczął odliczać, a ja poczułam, jak napięcie w powietrzu wzrasta. Czas do całkowitego zamknięcia bunkra zbliżał się nieubłaganie.
– Musimy teraz zostać w jednym miejscu – powiedział ojciec, patrząc na mnie i Nicole. – Jeśli coś pójdzie nie tak, musimy mieć bliski kontakt. Nicole i ja wymieniłyśmy spojrzenia. Czułam, jak jej niepokój przenika moje myśli. Mimo że wiedziałam, że nie mamy innego wyjścia, obie wiedziałyśmy, że to nie jest zwykła procedura. To coś, co zmieni wszystko, co znałyśmy. Z każdą minutą czułam, że zbliżamy się do punktu, z którego nie będzie już odwrotu.
Zanim mogłam odpowiedzieć, dźwięk w systemach bunkra zmienił się. Zamiast oczekiwanego sygnału potwierdzenia zamknięcia, pojawił się alarm. Dźwięk był przerywany, jakby coś zakłócało sygnał. Zmroziło mnie to.
– Co to? – zapytała Nicole, patrząc na mnie z rosnącym przerażeniem. – To nie powinno się dziać – odpowiedział ojciec, zaciskając dłonie na panelu. – Coś jest nie tak…
Zanim zdążyłam zapytać, co miał na myśli, z głośników rozległ się nowy, nieznany komunikat. Głos, który nie brzmiał jak głos systemu bunkra. Był ludzki, ale pełen zakłóceń.
– To niemożliwe… – wyszeptał ojciec, patrząc na ekran w szoku. – To niemożliwe… – wyszeptał ojciec, patrząc na ekran w szoku.
Na ekranie pojawiły się słowa, które zamroziły mnie w miejscu:
„Protokół Theta zawiódł. Nie możecie zostać tutaj. Czas jest przeciwko wam.”
Głos zniknął, ale pozostał po nim niepokojący, głuchy dźwięk.
Nicole i ja spojrzałyśmy na siebie, wstrzymując oddech. Coś się zmieniło. Coś poszło nie tak. Systemy, które miały nas chronić, zaczęły się łamać.
– Amy, co się dzieje? – zapytała Nicole, chwytając mnie za ramię. – Co to było?
I w tym momencie zaczęło do mnie docierać, że to dopiero początek. Coś, czego nie rozumiałam, nadchodziło. I my nie miałyśmy już czasu.
– Wiem, że was zawiodłem – powiedział cicho. – Ale gdybym został tutaj, mogłybyście być w jeszcze większym niebezpieczeństwie.
– O czym ty mówisz? – zapytała Nicole, siadając obok niego.
Ojciec westchnął ciężko i spojrzał na mnie.
– Kiedy opuściłem bunkier, to było nie tylko po to, by załatwić „sprawy”. Ktoś znalazł się za blisko. Obawiałem się, że mogą w końcu odkryć wasz schron. Musiałem upewnić się, że odciągnę ich uwagę.
– Kto? – zapytałam, czując, jak złość miesza się z niepokojem.
Ojciec spojrzał mi w oczy, a w jego spojrzeniu widziałam coś, co mnie przeraziło – prawdziwy strach.
– Ludzie, którzy dowiedzieli się o Projekcie Genesis – powiedział cicho. – Grupa, która wierzy, że można wykorzystać twoje zdolności, Amy, w sposób, który nie ma nic wspólnego z ratowaniem ludzkości. Zamarłam. Nicole spojrzała na mnie, a potem na ojca.
– Co oni chcą zrobić? – zapytała.
– Chcą zdobyć to, co mamy tutaj – odpowiedział ojciec, wskazując na laboratorium. – Dane, próbki, a przede wszystkim was.
– Nas? – wyszeptałam, czując, jak serce podchodzi mi do gardła. Ojciec skinął głową.
– Amy, ty jesteś kluczem do całego Projektu Genesis. Twoje ciało jest jedynym, które przetrwało proces modyfikacji genetycznej bez śmiertelnych skutków ubocznych. A Nicole… – przerwał na chwilę, jakby zastanawiał się, czy powinien to powiedzieć. – Nicole jest jedyną osobą, która może cię utrzymać przy życiu, jeśli twój organizm zacznie odrzucać zmiany.
Nicole otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęła.
– Dlatego musiałem ich odciągnąć – kontynuował ojciec. – Myśleli, że mogę ich zaprowadzić do bunkra. Zrobiłem wszystko, by zgubić ich trop. Ale wiem, że to tylko kwestia czasu, zanim wrócą. Zapadła cisza. Nicole wyglądała na przerażoną, a ja czułam, jak gniew miesza się z poczuciem bezsilności.
– Więc co teraz? – zapytałam w końcu, patrząc na ojca.
– Musimy przygotować się na to, że przyjdą – powiedział, prostując się na krześle. –
– A co, jeśli nie zdążymy? – zapytała Nicole, jej głos drżał.
Ojciec spojrzał na nią z powagą.
– Wtedy będziemy musieli walczyć.
Przez kolejne godziny pracowaliśmy razem, przygotowując bunkier na najgorsze. Ojciec zablokował dostęp do kluczowych systemów i zabezpieczył laboratorium dodatkowymi blokadami ręcznie . Nicole i ja zajęłyśmy się przeglądaniem zapasów i przygotowaniem schronienia na wypadek, gdybyśmy musiały się ukryć. Ale mimo całego tego planowania, w moim sercu wciąż tkwiło jedno pytanie: Jak daleko jestem w stanie się posunąć, by przetrwać?
Ojciec wyglądał na zmęczonego, ale skupionego. Wiedział, że to, co nas czeka, może być najtrudniejszą próbą naszego życia.
Kiedy w końcu usiadłyśmy z Nicole w kuchni, spojrzała na mnie, a w jej oczach widziałam to samo pytanie, które tkwiło we mnie.
– Myślisz, że damy radę? – zapytała cicho.
Spojrzałam na nią i mocno ścisnęłam jej rękę.
– Nie mamy wyboru – odpowiedziałam.
Bo wiedziałam jedno: w tym momencie liczyło się tylko przetrwanie.



























Black Mist Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz