5 - beating heart

50 9 25
                                    


Następnego ranka słońce leniwie przebijało się przez gałęzie drzew, rzucając złote plamy światła na polanę. Sara zeszła na śniadanie z mieszanką niepewności i napięcia, wciąż czując na sobie ślad wczorajszego wieczoru. Antonio siedział przy stole, rozmawiając z Alejandro i Pedrim o wieczornym grillowaniu. Wszystko wydawało się normalne... przynajmniej na pierwszy rzut oka.

Hector opierał się o ścianę w kącie, rozmawiając półgłosem z Yamalem, ale jego spojrzenie momentami wędrowało w stronę Sary. Gdy ich oczy się spotkały, jego twarz natychmiast przybrała chłodny, niemal pogardliwy wyraz. Zignorował ją i skupił się na rozmowie, jakby jej obecność była ledwie zauważalna.

Sara poczuła ukłucie w sercu. Czy to był sposób Hectora na zdystansowanie się po tym, co wydarzyło się w nocy? A może po prostu bawił się jej emocjami? Nie wiedziała, co myśleć, ale jego obojętność bolała bardziej, niż się spodziewała.

– Sara, idziesz ze mną na spacer? – Antonio przerwał jej myśli, kładąc dłoń na jej ramieniu.

– Tak, jasne – odparła, próbując skupić się na nim. Ale zanim wyszli, Fort rzucił ostre:

– Uważaj, Antonio, żebyś się nie zgubił. Ktoś będzie musiał potem cię szukać.

Ton jego głosu był prześmiewczy, a oczy błyszczały wyzywająco. Antonio spojrzał na niego, lekko zmarszczył brwi, ale zdecydował się zignorować komentarz.

Sara nie mogła jednak powstrzymać się od zerknięcia na Hectora. W jego słowach kryło się coś więcej, niż było widać na pierwszy rzut oka – coś, co było przeznaczone tylko dla niej.

Spacer z Antonio był spokojny, ale Sara ledwo mogła się skupić na jego słowach. Cały czas czuła na sobie ciężar sytuacji z Hectorem. Gdy wrócili do domków, chłopcy już szykowali się na kajaki.

– Sara, idziesz? – zapytał Lamine, wesoło wskazując w stronę jeziora.

Zanim zdążyła odpowiedzieć, Hector wszedł w rozmowę, wyraźnie podniesionym głosem:

– Lepiej nie. Nie każdy nadaje się do takich atrakcji, a my nie chcemy nikogo wyciągać z wody.

To był otwarty atak. Wszyscy spojrzeli na Hectora z zaskoczeniem. Antonio spiął się, a Sara poczuła gniew narastający w piersi.

– Co z tobą, Hector? – rzuciła ostro. – Jeśli masz jakiś problem, powiedz to wprost, zamiast rzucać idiotyczne uwagi.

Hector wzruszył ramionami, udając obojętność. – Żaden problem, po prostu stwierdzam fakty.

Atmosfera zrobiła się napięta, a reszta grupy szybko próbowała odwrócić uwagę od konfrontacji.

Sara jednak nie mogła tak tego zostawić. Wieczorem, gdy wszyscy byli zajęci przygotowywaniem kolacji, znalazła Hectora samotnie stojącego na tarasie jednego z domków.

– Co ty wyprawiasz? – rzuciła ostro, zatrzymując się tuż przed nim.

Hector spojrzał na nią z chłodnym uśmiechem. – Nic, czego bym nie robił wcześniej. Dlaczego cię to obchodzi?

– Bo wczoraj w nocy... – zaczęła, ale urwała, nie chcąc wypowiadać tych słów na głos.

Hector uniósł brew. – Wczoraj w nocy było szaleństwo, pamiętasz? Tylko ty sama mówisz, że powinniśmy tego unikać. Więc unikam.

Sara zacisnęła pięści. – Nie w ten sposób. Nie musisz być takim dupkiem.

Hector zrobił krok bliżej, aż ich twarze dzieliły zaledwie centymetry. Jego spojrzenie było intensywne, a głos obniżył się do szeptu.

Betrayal | Héctor FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz