16 - fight

207 12 7
                                    



Noc była ciężka i lepka, jakby sama atmosfera wyczuwała, że coś nieuchronnego ma się wydarzyć. Hector stał przy otwartym bagażniku swojego starego Volvo, trzymając papierosa w dłoni. Jego wzrok był utkwiony w ciemną sylwetkę bloku, z którego Sara miała zaraz zejść. Każda minuta oczekiwania wydawała się ciągnąć w nieskończoność.

W końcu drzwi klatki otworzyły się, a Sara wyszła, ciągnąc za sobą niewielką walizkę. Jej twarz była blada, a ruchy nerwowe, jakby cały czas bała się, że coś pójdzie nie tak.

– Masz wszystko? – zapytał Hector, zdmuchując dym papierosa i gasząc go na asfalcie.

– Tak – odpowiedziała cicho, podając mu walizkę.

Otworzył bagażnik szerzej i zaczął układać jej rzeczy. Sara rozejrzała się dookoła, upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu. Ale gdy odwróciła się z powrotem w stronę budynku, zobaczyła coś, czego najbardziej się obawiała.

Na końcu parkingu stał Antonio.

Antonio patrzył na nich, nieruchomy jak posąg, ale widać było, jak jego dłonie zaciskają się w pięści. Jego spojrzenie przechodziło od Sary do Hectora, jakby próbował zrozumieć, co dokładnie widzi.

Sara zamarła, a Hector odwrócił się powoli w stronę mężczyzny, który szedł w ich stronę szybkim, gniewnym krokiem. Antonio. Jego oczy płonęły, twarz była napięta, a dłonie zaciśnięte w pięści.

— Nie wierzę... - warknął, zatrzymując się kilka kroków od nich. - Sara? Naprawdę? Z nim? To właśnie robisz, kiedy wychodzisz „na spacer"? – wybuchł Antonio, ignorując jej próbę wyjaśnienia. Jego wzrok wbił się w Hectora. – A ty? Co sobie myślisz, że możesz mi zabrać wszystko?

— Antonio... - zaczęła Sara cicho, ale głos jej się załamał.

— Zamknij się! - krzyknął, patrząc na nią jak na obcą osobę. - Z nim?! Tym pieprzonym palantem? Co to, kurwa, ma być?

Hector zrobił krok do przodu, stanął między Sarą a Antonim.

— Uważaj, jak do niej mówisz - syknął, jego głos był spokojny, ale groźny.

Antonio zaśmiał się gorzko, przesuwając wzrok na Hectora.

— Uważaj? Ty mi mówisz, żebym uważał? wycedził przez zęby. – Wyciągasz mi babę sprzed nosa, a teraz będziesz ją bronił? Ty, pieprzony tchórzu, co nic nie potrafi, tylko wpieprzać się w cudze życie!

Hector podszedł jeszcze bliżej, tak że teraz stali niemal twarzą w twarz.

— A może, kurwa, przestań traktować ją jak swoją własność, co? – odpowiedział Hector, jego ton stawał się coraz ostrzejszy. – Może dlatego jest tutaj, a nie tam, z tobą?

Antonio rzucił mu się na szyję, popychając go na bok samochodu.

— Ty skurwysynu! – krzyknął, wymierzając mu cios w ramię.

Hector złapał jego rękę i odepchnął go z powrotem.

– Odwal się! – krzyknął, a w jego oczach pojawiła się furia. – Sara mnie wybrała, pierdol się ze swoim ego!

Sara próbowała ich rozdzielić, ale mężczyźni byli zbyt pochłonięci swoją wściekłością. Antonio ponownie się na Hectora, popychając go z całej siły.

— Wybrała cię? Wybrała? – wrzasnął. – To gówno prawda! Ona cię nie zna, palancie! Myślisz, że możesz ją zabrać i co, żyć jak w bajce?

– Przynajmniej ja wiem, jak ją szanować! Hector warknął i odepchnął Antonio tak mocno, że ten ledwo utrzymał równowagę.

— Ty gówno wiesz o nas! – Antonio zbliżył się znowu, wykrzykując słowa, które niemal płonęły od emocji. – Ona jest moją kobietą! Ja ją kocham!

Sara w końcu stanęła między nimi, oboje złapali głębszy oddech, ale nienawiść w powietrzu była niemal namacalna.

— Dość! – krzyknęła, jej głos był pełen rozpaczy. – Przestańcie obaj! Nie mogę już tego znieść!

Antonio spojrzał na nią, jego oczy były mokre od łez.

- Sara... - wyszeptał, jego głos się załamał. Naprawdę chcesz to zrobić? Chcesz, żebym cię tak zapamiętał?

Dziewczyna spuściła wzrok, czując, jak jej serce pęka na pół.

Hector milczał, czekając na jej decyzję, choć widać było, że gotuje się w środku. Sara wzięła głęboki oddech i podniosła głowę.

— Antonio... - zaczęła, jej głos był cichy, ale stanowczy. – Przepraszam, ale ja go kocham...

Jej były partner patrzył na nią przez chwilę, jakby nie mógł uwierzyć w to, co słyszy.

— Jesteś pieprzoną idiotką – powiedział w końcu, jego głos był pełen gniewu i bólu. – On cię zostawi. Zniszczy. A ja będę się temu przyglądał, bo nie dałaś mi, kurwa, wyboru!

Odrzucił ręce, jakby miał już dość wszystkiego, i odszedł, rzucając gniewne spojrzenie na Hectora.

— Bawcie się dobrze, pieprzona para oszustów.

Hector wziął głęboki oddech, podchodząc bliżej do Sary.

– W porządku? – zapytał, chwytając ją za ramiona.

– Nie wiem – odpowiedziała, głos jej się łamał. – Ale to musiało się stać.

Hector spojrzał na nią z troską, a potem delikatnie objął ją ramieniem.

– Teraz jesteśmy tylko my – powiedział cicho.

Sara skinęła głową i pomogła mu dopakować resztę rzeczy do bagażnika. Gdy zamknęli go z hukiem, spojrzeli na siebie jeszcze raz, jakby upewniając się, że są gotowi na to, co nadchodzi.

Kiedy wsiedli do samochodu, miasto wydawało się nagle obce i wrogie. Ale w tym chaosie Sara czuła jedną pewność – wybrała Hectora, a teraz musiała żyć z tą decyzją.

Betrayal | Héctor FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz