Rozdział 17

9.5K 993 109
                                    

ARIELLE

– Czy ktoś jeszcze tego dotykał? – zapytał Phoenix.

Każdy mięsień mojego ciała był napięty. Krążyłam po garderobie, przebrana w sceniczny strój. Ciasno skrzyżowałam ramiona pod piersiami, starając się zachować przy sobie resztki zdrowego rozsądku.

Moje spojrzenie przemknęło na kopertę z elegancką, atłasową kokardką. Wystawała z niej czerwona kartka, odsłaniając czarny, wypukły napis Zaproszenie, a pod spodem Seattle Heights Hotel.

– Nie. – Potrząsnęłam głową. – Leżało na toaletce, kiedy tu przyszłam. Myślałam, że to od jednego z fanów, ale potem zobaczyłam tę nazwę i... – Urwałam, czując, że głos mi drży.

Nic z tego nie miało sensu. Skąd wiedzieli, że tu pracuję? Jak długo mnie obserwowali?

Mężczyzna wsunął rękawiczkę na dłoń, którą wcześniej znalazł w tutejszej apteczce. Obrócił kartkę w dłoniach, a jego wzrok zatrzymał się na odwrocie. Wyprostował się, jego ramiona znacznie się napięły. Opuszki palców skryte pod lateksem muskały wytłoczone litery na papierze. Sposób, w jaki zacisnął szczękę, dał mi do zrozumienia, że był wkurwiony.

– Co?

– To zaproszenie na wieczór Halloweenowy. – Strzelił we mnie uważnym spojrzeniem.

– Co to znaczy? – zawahałam się.

Phoenix z najwyższą ostrożnością odłożył kartkę na stół, przez cały ten czas nie odrywając ode mnie oczu. Oparł się tyłem o toaletkę, lekko przechylając głowę.

– Nie wiem – odparł poważnym tonem. – Liczyłem na to, że ty mi powiesz.

Strach ścisnął moimi wnętrznościami. Mocniej owinęłam się ramionami, by poczuć pocieszenie, którego potrzebowałam.

– Oni nie wysyłają zaproszeń byle komu, a z jakiegoś powodu chcą, byś tam była – zauważył chłodno. – Pytanie brzmi: dlaczego chcą właśnie ciebie?

– Mnie? – Przycisnęłam dłoń do piersi. – Jaki mieliby powód, by mnie tam zapraszać?

Nie odpowiedział od razu. Zsunął rękawiczkę z dłoni, po czym schował ją do kieszeni.

Westchnął, zwieszając wzrok. Przysiadł na stołku, potarł twarz dłońmi, jakby próbował pozbyć się zmęczenia. Odważyłam się podejść bliżej, choć czułam bijące od niego napięcie. Z zachowaną czułością dotknęłam jego ramienia, co pokusiło go do popatrzenia na mnie.

– Nie pójdziesz tam – powiedział ostro. – Nie ma mowy, żebym ci na to pozwolił.

– A co z tobą? – wyszeptałam.

Zawahał się, jego milczenie było głośniejsze niż jakiekolwiek wypowiedziane wcześniej słowo. Objął ramionami moje uda, po czym oparł czoło na moim podbrzuszu. Jego oddech stał się powolny i miarowy.

– Czuję, że cię to przerasta, Phoenix – przyznałam, delikatnie mierzwiąc mu włosy. – Powinieneś zgłosić to...

– Wiem, co powinienem – wtrącił ponuro.

Uniosłam brew, a wyraz mojej twarzy szybko zmienił się w grymas. Cofnęłam się o krok, owijając się ochronnie ramionami.

– Tak tylko przypomnę, że ja się o to nie prosiłam – przypomniałam mu. – To ty sprowadziłeś cały ten chaos do mojego życia, odkąd się w nim pojawiłeś.

White Lies +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz