Przyzwyczajenia

39 7 10
                                    

***Julia***


Często słyszę od swoich pełnosprawnych znajomych pytanie: ,,Julka, czym się różni twoja codzienność od takiej normalnej?" i nigdy nie wiem, jak na nie odpowiedzieć, bo...po prostu nie wiem, jaka codzienność jest tą normalną. Dla mnie normalnym zawsze było i będzie jeżdżenie na rehabilitację dwa razy w tygodniu, łapanie co najmniej pięciu mniej lub bardziej poważnych kontuzji w ciągu roku. A u mnie nie trzeba dużo, żeby do jakiejś doszło. Tak naprawdę wystarczy, żebym założyła inne buty niż zawsze, źle stanęła albo szła za kimś, kto chodzi szybciej niż ja i nie wie, że powinien dostosować tempo do mnie. Do jednej z moich kontuzji dość niedawno przyczynił się...prokurator z Krakowa. Naprawdę, do tej pory ciężko mi orzec, czy to ja szłam tak wolno, czy to Sebastian tak zasuwał. Nawet, kiedy raz udało mi się znaleźć bliżej niego, i tak miałam wrażenie, że z każdym krokiem się cofam, zamiast iść do przodu.


Ale nie mam do niego pretensji. Bo nie mógł wiedzieć. Nie mam przecież na czole wypisanego czegoś w stylu: ,,Sorry, szybciej nie dam rady, zwolnij, proszę". Zastanawiasz się może dlaczego w przerwach między rozprawami zalegam w swoim gabinecie? Po to, żeby sprawdzić, czy mam porządek w papierach, to raz, a dwa...po to, żeby nikt mnie przypadkiem nie popchnął. To ostatnie, co chcę zrobić w pracy. Oznaczałoby to dla mnie kompletną kompromitację. A na to jako jurystka nie chcę sobie pozwalać. 


Wystarczy, że podczas wyjść z klasą jedynym, co mnie interesowało, było to, żeby w ogóle dojść tam, gdzie szliśmy. A że później miałam wrażenie, że ciało płonie mi od bioder do końca palców u stóp? To już był wyłącznie mój problem. 


***

Moja rehabilitacja to czasem dosyć spory paradoks. Bo uwielbiam swoich fizjoterapeutów, ale czasem nienawidzę rzeczy, które mi robią. U nich masaż kręgosłupa ma z przyjemnością wspólnego tyle co ja z Usainem Boltem. A więc...nic. 


- Głowa w drugą stronę- słyszę od fizjo, kiedy w tym czasie on przekręca mnie całą na prawy bok. Mam wrażenie, że podpalił mi plecy od karku do okolic lędźwi.


- O ja pier....- zasłaniam usta, z trudem tłumiąc przekleństwo.


- Aż tak?


- Mhm.  Normalnie pięćdziesiąty krąg piekła.


Robię minę ,,dzielnego pacjenta", którą przybierałam podczas robienia tatuaży. Działała. Skupiając się na tym, by nie zamknąć oczu i zachować kamienną twarz, udawało mi się odciąć od dźwięku maszynki i igły pod skórą. 


- Boli cię jak cholera, nie?


- Nie. Skąd u pana taki pomysł?


- Daj spokój, widać. 


- Co widać? Gdzie?


- Po głosie. Po ponad trzydziestu latach pracy z tobą widzę, kiedy cię coś boli, Julia.  


- Tak się ostatnio zastanawiam- zmieniam temat, puszczając mimo uszu jego dygresję.- Czy porażenie jakoś wpływa na stronę emocjonalną? Mógłby mi pan coś o tym powiedzieć?

Immunitet przyjacielskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz