Randka w ciemno

716 91 3
                                    

Patrzyłam na Harry'ego, który odszedł od baru z czterema puszkami piw. Przez cały czas zaciskałam zęby, aby przypadkiem nie powiedzieć zbyt wiele. Gigi jednak wcale tego nie zauważyła, ponieważ gdy szatyn usiadł na swoim poprzednim miejscu, odwróciła się w moją stronę i zaczęła nawijać jak najęta.

- Nie mówiłaś, że go znasz - narzeka po kilku chwilach, sącząc mojito, o które poprosiła podczas zamówienia golfisty.

- Bo go nie znam. To on na mnie wpadł, jak cię szukałam - przewracam oczami, na chwilę zerkając w stronę leżaków.

Jeden chłopak klepał Harry'ego po plecach, na co prychnęłam, ponieważ wiedziałam, że jego podejście do baru miało oznaczać podryw, na który niestety musiałam odpowiedzieć.

- Dlaczego nie mogę mu pocisnąć, aby spadał na drzewo? Widziałaś, że to typowy podrywacz - podchodzę do drugiej części baru, słuchając zamówienia kolejnego klienta. Szybko napełniam szklankę wódką i colą, po czym życzę miłego dnia i wracam do przyjaciółki.

- Pracownicy muszą być mili dla swoich klientów, a do tego mamy przecież misję - śmieje się blondynka, odstawiając pustą szklankę naprzeciwko mnie.

- Adam się wścieknie, jak zobaczy, że odpowiadam na zaczepki tego gnojka - próbuję ją jakoś przekonać, jednak twarz Gigi ani razu się nie poruszyła. Widziałam, że była zdeterminowana, abym zdobyła ten staż, jednak nie chciałam narazić się jej rodzinie.

- To postaramy się, aby Adam o niczym się nie dowiedział - triumfalnie rozłożyła się na swoim krześle, na co kolejny dzisiaj raz westchnęłam po nosem, nic nie odpowiadając.

●●●

- Mówiłaś, że to impreza tylko dla personelu - próbuję przekrzyczeć muzykę, która powoli zaczynała ranić moje bębenki w uszach.

Wzrokiem zaczynam skanować tłum ludzi tańczących na parkiecie, rozpoznając w nim kilka osób, z którymi miałam przyjemność pracować przez te parę tygodni.

- Partnerzy mile widziani - odpowiedziała mi Gigi, łapiąc rękę Zaca, który, tak jak ja, nie był przekonany do tego, z jakiego otoczenia przyszli obecni tutaj ludzie. - Nie marudź, tylko tańcz, noc jeszcze młoda!

I tyle ich widziałam. Szybko rozpłynęli się w gwarze tańczących ludzi. Wstałam na chwile na palcach i odszukałam wzrokiem oświetlony bar. Uśmiechnęłam się pod nosem i skierowałam się w tamtym kierunku.

Potrzebowałam alkoholu, aby jakoś przetrawić tą imprezę.

Po drodze zaczepiło mnie jeszcze kilka osób, przez co przejście do baru zajęło mi o wiele więcej czasu niż zakładałam. Usiadłam na jednym z ostatnich wolnych miejsc przy ladzie i założyłam nogę na nogę, aby poczuć się trochę bardziej wygodnie.

- Poproszę jedną kolejkę Kamikaze - uśmiecham się do barmana, podając mu swoje zamówienie. Trochę dziwnie siedziało się po drugiej stronie lady, jednak powoli zaczynałam się przyzwyczajać.

Gdy dostałam swoje zamówienie od razu przyłożyłam jeden kieliszek do ust, szybko przechylając, przez co smak wódki długo nie ostał na moich wargach.

Po chwili trzymałam już drugi kieliszek, który próbowałam wlać w siebie z taką samą prędkością jak poprzedni, jednak ręka, która zabrała ostatni trunek, trochę przeszkodziła mi w moich planach.

- Ej, to było moje - krzyczę, odwracając się w stronę, z której wyłoniła się ręką. - To znowu ty.

Burczę, spoglądając na Harry'ego, który trzymał pusty kieliszek w swojej dłoni.

- Jeszcze chwila, a będę cię musiał zbierać z podłogi - śmieje się, a ja pragnę przyłożyć mu w twarz za jego zbytnią śmiałość.

Przez chwilę przez głowę przechodzi mi niezawodolona twarz Gigi, przez co myślę, że jak na jeden wieczór już i tak zbyt dużo wypiłam.

- Co tu robisz? - pytam się ciekawa, nie rzucając przy tym żadnym sarkazmem.

Chciałam pracy u jego ojca, a on był najszybszą drogą do zdobycia jej.

- Przyszedłem się nachlać - siada obok mnie, zamawiając kolejną kolejkę u barmana.

Unoszę brwi, wyrażając podziw za jego prawdziwe słowa.

Może ten wieczór nie będzie aż tak zły.

🔛 What happened in Rio // h.s. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz