Przecieram ladę, próbując nie spoglądać w stronę stolików. Wiele kosztowało mnie zachowanie postawy opanowanej, jednak ręce zdradzały całe moje zdenerwowanie.
- Adam odsyła wszystkich kelnerów, najwyraźniej oczekując innej osoby - jedna z dziewczyn wytrąca mnie z myśli, które rozbierznie biegły w mojej głowie. Spoglądam na jej profil, zauważając, że przyjęła postawę, jakby mi współczuła.
Wzięłam głębszy wdech, zerkając w stronę naszego szefa. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego, pukając miarowo w stół, znajdujący się naprzeciwko niego.
- Boję się do niego podejść - wyznaję, mocno ściskając notes w swoich dłoniach. Wyczuwam, że jeszcze chwila, a fala mojego potu przeniesie się na niezapisane kartki, które miały mi służyć do zapisywania zamówień.
- Nie wiem dlaczego, ale wygląda, jakby chciał ci urwać głowę. Co mu zrobiłaś, że aż tak daleko zaszłaś mu za skórę? - ciekawi się, jednak ja odpowiadam jej jedynie szybkim uśmiechem, który nawet nie był szczery, ale kto by to zauważył.
Szybko podchodzę do stolika Adama i staję przed jego postacią. Musiałam przyznać, że wkurzony wyglądał na całkiem przystojnego chłopaka. Garnitur dodawał mu kilku lat, jednak ruchy, które wykonywał, zdradzały go, że był bardzo młodym inwestorem. Musiałam przyznać, że taki Adam strasznie mi się podobał.
- Usiądź, Manila. Musimy chwilę pogadać - odsuwa dla mnie krzesło, przez co moje obawy stają pod jeszcze większym znakiem wykrzyknika. Widziałam, że coś go trapi i w dziewięćdziesięciu procentach byłam pewna, że chodzi o wczorajszą noc.
- Coś nie tak? - udaję, że nie wiem, o co chodzi, jednak sam fakt, że wczorajsza noc była oparta na ciągłej ucieczce przed jego badawczym wzrokiem, wcale nie pomagała.
- Możesz mi powiedzieć, dlaczego próbujesz owinąć sobie wokół palca mojego gościa? - nie spodziewam się tego pytania, ponieważ myślałam, że skutecznie obroniłam się przed każdym jego spojrzeniem.Czuję się, jakbym go właśnie zdradzała, jednak nie jestem jego dziewczyną, a ważne bliższe relacje pomiędzy nami typu przyjaciel-przyjaciółka nigdy nie wystąpiły w naszym duecie.
- To nie tak jak myślisz - zaczynam, jednak sama nie wiem, jak potoczy się dalsza część mojej wypowiedzi, a co dopiero cała rozmowa.
- Manila, wiem, że Gigi przychodzą dziwne pomysły do głowy, ale nie stawaj się jej główną wykonawczynią - spogląda na mnie z troskliwym wzrokiem, przez co chwilę zostaję zbita z tropu, nie potrafiąc uczestniczyć w dalszej konwersacji. - Harry jest gościem specjalnym, co daje mu immunitet, a ty nie możesz wiązać się z nim w żadne bliższe relacje, rozumiesz?
Zaczyna mówić do mnie trybem rodzicielskim, przez co czuję się jak zruzgane dziecko, a przecież tylko chciałam się zabawić... i zdobyć wymarzony staż.
- Okej - odpowiadam po dłuższej chwili.
- Trzymaj się od niego z daleka, to unikniemy takich niezręcznych pogaduszek w przyszłości - uśmiecham się do niego, gdy wstaję od stołu, dotykając mojego ramienia na znak rozkazu, który towarzyszył jego słowom.
Pocieram twarz ręką, próbując uspokoić szalejące serce. Wstaję z krzesła, próbując stworzyć porządek przy moim stoliku. Odwracam się w momencie, gdy na salę wchodzi Harry w towarzystwie czterech chłopaków, których nie miałam jeszcze szansy poznać i najwyraźniej nie będę już miała.
Przełykam ślinę, gdy zauważam, że szatyn kieruje się w moim kierunku z cwanym uśmieszek na twarzy.
Jak mam się trzymać od niego z daleka, skoro on ciągnie do mnie jak magnes?
CZYTASZ
🔛 What happened in Rio // h.s.
FanfictionSłoneczne plaże w Rio de Janeiro słyną ze swojej magicznej aury, przyciągając wielu turystów z całego świata. Dwójka nieznanych sobie osób, Manila i Harry, spotkali się na jednej z cudownych plaż tego regionu, od razu nie przypadając sobie do gustu...