- Adam, nie bądź złym kuzynem - marudzi Gigi.
Po tym, jak mój szef przyłapał nas na plotkowaniu w damskiej szatni, trochę się wkurzył, jednak ostatecznie znał swoją kuzynkę wystarczająco długo, aby zrozumieć, że po prostu taką ma naturę.
- Gigi, za co mam płacić Manili, skoro cały czas przesiadujecie w szatni? Rozumiem, że się nudzisz, ale wolę łączyć dobre z pożytecznym.
Adam był solidnym pracodawcą, a do tego bardzo przystojnym. Jego codzienne kreacje wyglądały wprost idealnie na jego ciele, a piękne brązowe włosy tylko dopełniały ten piękny widok.
- Ma rację - wzdycham, poprawiając dół sukienki.
- To chociaż znajdź jej taką pracę, gdzie będę mogła z nią cały czas rozmawiać - proponuje zdesperowana blondynka, przez co na twarz ciśnie mi się wielki uśmiech. -Proszę.
Ona nie potrafiła błagać. To było po prostu zbyt komiczne.
- Nad basenem jest teraz mało ludzi. Gigi może siedzieć przy barze - proponuje.
Oczy dziewczyny od razu zaczęły świecić. Również czułam w sobie radość, ponieważ nie będę musiała po raz kolejny użerać się samotnie z napalonymi biznesmenami.
- Adam, jesteś aniołem - oboje go przytulamy, po czym odsuwamy i od razu kierujemy się w stronę basenu.
- Do zobaczenia - krzyczę na odchodne, uśmiechając się i machając energicznie.
- Oby było widać jakieś efekty! - odkrzykuje mi.
- Będą, nie martw się.
Śmieję się w stronę Gigi, która zaczepnie się do mnie uśmiechała.
- Skąd ta mina? - szturam ją w łokieć, drugim okiem szukając baru przy basenie.
- Podobasz się Adamowi - oddaje mi kuksańca w tym samym momencie, gdy na horyzoncie wyrasta mi brązowa budka z neonowym napisem.
- Na prawdę? Nie zauważyłam tego - marszczę brwi, szukając w pamięci jakieś znaki wysyłane przez Adama w moim kierunku. - Musiało ci się przewidzieć.
- Mówię prawdę! - broni się dziewczyna. - Po prostu jesteś ślepa na jego zaloty.
Gigi śmiało gestykuluje rękoma podczas wyjaśniania mi, w którym momencie jej kuzyn próbował mnie poderwać. Udaję, że słucham ją cały czas, idąc coraz szybciej do miejsca mojej kolejnej dzisiejszej pracy.
- ...i na przykład dzisiaj też tak zrobił. Widziałaś jego ręce, jak mu drżały, gdy mówiłaś? Komiczny widok, zgadzasz się ze mną? - przechodzę przed ladę, witając się z dwójką dziewczyn.
Zakładam niebieski fartuch z logiem hotelu i wracam myślami do przyjaciółki.
- Nie zwracam na to uwagi - odpowiadam szczerze, biorąc mokrą szmatkę do ręki, powolnymi ruchami zaczynając sprzątać blat.
Podnoszę swój wzrok, wzrokiem skanując ludzi przy basenie. Marszczę brwi, gdy na leżakach siedzi znajoma mi postać.
- Spójrz za siebie. Na przeciwko nas siedzi ten palant, który mnie potrącił - wskazuję głową, aby dać blondynce sygnał do obczajania.
- Podaj jego współrzędne - chichocze.
- Trzeci od lewej na leżakach przy prawym wejściu do basenu - instruuję, wracając do swojej wcześniejszej pracy. Kątem oka zauważam, że dziewczyna zdążyła się już obrócić na stołku, zaczynając szukać mojego nowego kolegę.
- Manila, to on, to ten syn producenta, o którym ci mówiłam! - krzyczy, szepcząc.
Podnoszę wzrok, szukając szatyna, opisanego wcześniej przez Gigi.
- Nie widzę go, tam siedzi tylko ten golfista - staję w miejscu, zaczynając szukać chłopaka w innym rejonie mojego zasięgu.
- Patrzy się na nas - piszczy podekscytowana blondynka. Wracam wzrokiem w stronę leżaków i przeżywam wewnętrzny szok.
- Gigi, to ten koleś co mnie potrącił!
Skomentujcie, jeżeli wam się podobało :p
CZYTASZ
🔛 What happened in Rio // h.s.
FanfictionSłoneczne plaże w Rio de Janeiro słyną ze swojej magicznej aury, przyciągając wielu turystów z całego świata. Dwójka nieznanych sobie osób, Manila i Harry, spotkali się na jednej z cudownych plaż tego regionu, od razu nie przypadając sobie do gustu...