Szybki numerek na pożegnanie

656 79 2
                                    

- Co ty masz w tej chorej głowie, Manila? - usiadłam przy swojej szafce, opierając się o metalową ściankę. Czułam zimno, które przeszywało moje plecy, jednak to nie było powodem mojej gęsiej skórki.

Pięści trzymałam mocno zaciśnięte pod kolanami na wypadek, gdybym przypadkiem chciała rozładować napięcie, które kumuluje się we mnie już od paru dobrych minut. Czułam, że pot stróżkami wędruje po moim ciele, odnajdując nowe tereny, które nie zostały jeszcze nagrzane. Poliki paliły żarem, a moje źrenice musiały być powiększone, ponieważ czułam, jakbym była na haju. Zbyt duży natłok złych emocji zaczął powoli odbijać się na moim zachowaniu i wyglądzie zewnętrznym.

Jedyną rzeczą, o której myślałam, była zemsta na Harry'm.

- Nie obrażaj mnie, Gigi. Harry w zupełności wyczerpał limit obelg w moją stronę jak na jeden dzień. Mam już dość - chowam głowę pomiędzy ręce, czując piekący ból w policzkach.

Wolałam czuć to wszystko fizycznie niż psychicznie.

- Po twoim przedstawieniu w jadalni uważam, że wystarczająco pokazaliście światu, jak bardzo się nienawidzicie - Gigi wydaje się zmobilizowana i pełna zapału. Wyglądała tak świeżo i radośnie, podczas gdy ja czułam się jak śmieć.

Ból w skroni powoli daje o sobie znać, gdy ja obserwowałam tępo sylwetkę mojej przyjaciółki.

- I jak ja teraz spojrzę Adamowi w twarz. On mnie nienawidzi, Gigi - słone łzy zaczynają drażnić moje kąciki oczu, gdy próbuję, aby żadna z nich nie wydostała się za ich granice.

Moje wakacje byłyby idealne, gdyby nie ten szalony zakład.

- Wszystko będzie w porządku - blondynka kuca przed moimi kolanami i łapie rękoma za brzegi ławki po obu stronach mojego ciała. Czułam się przytoczona, a poza Gigi wcale nie ułatwiała mi zadania, aby pozbyć się tego uczucia. - Pogadam z Adamem i wytłumaczę mu całą sytuację, na pewno to zrozumie.

- A co mam teraz robić? - patrzę w jej oczy, wierzchem dłoni ścierając niepotrzebną słoną wodę.

- Do czasu aż go nie udobrucham schowaj się gdzieś w hotelu. Zamień się z kimś robotą, żeby być jak najdalej od mojego kuzyna, a będzie dobrze - klepie mnie pocieszająco po udach, a ja czuję, że chociaż jeden plan może nam się udać.

Najwyżej wyjadę z Brazylii i wrócę do Europy, gdzie moje miejsce.

*

Po godzinnych naradach z Gigi ustaliłyśmy plan działania, który polegał na unikaniu Adama najdłużej jak to możliwe. Było bardzo prawdopodobne, że zachowywałyśmy się jak rasowe dzieci, a ja uciekałam przed i tak zapadniętym nade mną wyrokiem. Jednak chciałyśmy wykorzystać tę ostatnie chwile w jak najlepszym stylu.

Aktualnie paradowałam po korytarzu w uniformie sprzątaczki. Krótka spódniczka i koszulka z guzikami do tego wszystko utrzymane w granatowych odcieniach wyglądało niebotycznie na mojej figurze. Jednak cały szyk psuła dziwna chusta wokół szyi. Związałam swoje włosy w idealnego koka i zabrałam się za wkładaniem ręczników do poszczególnych toalet na danym piętrze.

- Hej, wiesz może którędy da się wyjść niepostrzeżonym na parter? - za moimi plecami rozległ się ochrypły głos, który nieco rozgrzał moje wnętrze.

Odwróciłam się do niego przodem, przez co doznałam cudu. Przede mną stał jeden z kolegów Harry'ego, który bardzo możliwe grał w tym bandzie, o którym opowiadała mi Gigi. Zlustrowałam go wzrokiem, oceniając każdy skrawek jego idealnego ciała. Jego sylwetka sprawiała wrażenie wyćwiczonej i dobrze zbudowanej. Czarne włosy wyglądały na miękkie, aż chciało zatopić się w nich palce.

- Walić to - szepczę, gdy dyskretnie odwiązuję z szyi bawełnianą chustę.

Chłopak marszczy brwi, jednak także zaczyna mnie lustrować wzrokiem. Widocznie mogłam być, ponieważ jego białe zęby zaczęły gryźć wargę.

Jeżeli to były ostatnie godziny mojej pracy, to przynajmniej chciałam ją zakończyć wielkim finałem.

- Spieszy ci się? - opieram się o drzwi od męskiej toalety, szybko nawilżając językiem wargę.

Piękne ciało bruneta poruszyło się z wielką gracją, gnając przez korytarz niczym pantera w dżungli. Zatrzymał się zgrabnie przed moim ciałem, oplatając mnie swoimi silnymi rękoma wokół pasa.

- Jestem Ray, miło mi - uśmiecha się niewinnie, po czym zaczyna mnie całować, wprowadzając powoli do wnętrza łazienki.

🔛 What happened in Rio // h.s. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz