Westchnąłem, gdy po raz kolejny mój wzrok skierował się w stronę kremowych ścian. Od dwóch godzin siedziałem w tym samym miejscu, bojąc się ruszyć z pokoju. Wyłączyłem swój telefon, jakby mój ojciec próbował się do mnie dodzwonić.
Może to wydawać się głupie, ale bałem się jego reakcji. Nie miałem robić dużego zamieszania wokół nas, a jednak wyszło jak wyszło.
Wszystko było winą Manili. Nie pomyślała, jakie skutki przyniosą jej zabawy. Przez nią prawdopodobnie mogę pożegnać się z moimi wakacjami.
Wstałem i usiadłem, opierając się głową o narożnik łóżka. W tym samym momencie zadzwonił telefon stacjonarny, przez co musiałem się nieźle nagimnastylować, aby złapać plastik do ręki.
- Halo? - zaczynam rozmowę, przecierając lewą ręką zmęczone oczy.
- Harry, nie taki mieliśmy układ - oddech ugrzęza mi w klatce piersiowej, gdy niski i bardzo melancholijny głos przetacza się przez linię telefoniczną.
- Tato, to nie moja wina, że ta kelnerka się na mnie uwzięła - ściskam włosy od ich nasady, czując się trochę zbesztanym. To nie moja wina, że tak się losy potoczyły.
- Powinieneś jej za to dziękować, synu! - podnosi głos, wyrażając przez to swoje podekscytowanie i lekką euforię. - Dzięki niej dużo fanek chłopców zaczęło zauważać także ciebie.
Nie rozumiałem jego słów.
- Przecież to, że się mną interesują, nie oznacza od razu dobra dla zespołu - wyjaśniłem swoje obawy. Mój ojciec czasami gadał bardzo skomplikowane szyfry, których nie dało się rozwiązać za pomocą rozmowy z nim.
- Jest na ciebie szał w internecie, mój drogi! Przez kilka godzin miliony dziewczyn pierwszy raz zobaczyło cię na oczy, przez co zaczęły się interesować, kim jesteś i jak cię zdobyć. Zawsze powtarzam, że zajęty chłopak, to bardziej porządna zdobycz.
Moja rozmowa z ojcem trochę mnie zamroczyła. Czułem, jakbym był pijany, chociaż niczego nie piłem. Bylem wyczerpany, jednak musiałem wstać z mojego łóżka i znaleźć przyjaciół.
Bo w końcu, hej, zostajemy tutaj na dłużej. Ale z drugiej strony wymogiem mojego ojca było spędzanie więcej czasu w towarzystwie Manili.
Zamknąłem kluczykiem drzwi od pokoju i skierowałem się w stronę wind. Przeszedłem jeden zakręt, gdy od razu usłyszałem jakieś szmery i ciche śmiechy. Stanąłem za jednym z filarów połączonych ze ścianą i czekałem na jakieś postaci.
- Może to kiedyś powtórzymy? - westchnąłem, gdy rozpoznałem głos Raya. Lekko wychyliłem się przez bark, zjeżdżając wzrokiem na wejście od męskiej toalety.
Jakże by inaczej. Ray w swoim żywiole.
Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy mój przyjaciel z małą gracją zaczął zapinać swoj pasek od spodni. To był prawdziwy Ray, który uśpił się przez ten tydzień wakacji.
- Wątpię, za kilka godzin będę pewnie siedziała w samolocie powrotnym do domu.
Mocno zacisnąłem usta, gdy głos mojej kelnereczki przebił powietrze wokół nas panujące.
Manila i Ray? Przecież oni nawet się nie znają?
Uczucie zazdrości i pewnego rodzaju pustki zagościły w moim sercu na kilka sekund. Później szybko je z siebie wymazałem, ponieważ żadne z tych uczuć nie powinno być dla niej zarezerwowane.

CZYTASZ
🔛 What happened in Rio // h.s.
FanfictionSłoneczne plaże w Rio de Janeiro słyną ze swojej magicznej aury, przyciągając wielu turystów z całego świata. Dwójka nieznanych sobie osób, Manila i Harry, spotkali się na jednej z cudownych plaż tego regionu, od razu nie przypadając sobie do gustu...