W ciagu ostatniego tygodnia byłyśmy z Abbyy bardzo zapracowane. Przygotowałyśmy projekty dla wszystkich klientów, łącznie z reklamą Ferminem jako nowego zawodnika. Nawiązałyśmy współpracę z drukarnią i spotkałyśmy się w nowym klientem, któremu polecił nas tata Michael'a. Robota paliła nam się w rękach, ale tego chciałam. Musiałam być zajęta, żeby jak najmniej czasu spędzać na gapieniu się przez okno i tęsknocie. Fermin ma w El Campillo mnóstwo do zrobienia. Wiem, że musi podomykać wiele spraw, sprzedać mieszkanie i pomóc Jerry'emu odnaleźć się w nowej roli. Powinnam być cierpliwa i dać mu czas.
Wigilijny poranek spędzam na analizowaniu budżetu firmy i planowaniu reklamy, z którą ruszymy w nowym roku. Uczę się, jak zrobić kilka sztuczek w programie graficznym, bo przecież Kevin nie jest naszym etatowym pracownikiem i nie chcę zlecać mu drobnych rzeczy, które umiem zrobić sama. Po poludniu odwiedzam Rachel i opowiadam jej, jaka jestem szczęśliwa i jak bardzo tęsknię za Ferminem, mimo że wyjechał kilka dni temu.
Wieczorem wpadam na chwilę do Abby i Michael'a. Chce im złożyć życzenia, zanim pojadą do rodziców Michael'a na święta. Wciskają mi jakąś sałatkę, którą przyjmuję, mimo
że moja lodówka jest zaopatrzona na co najmniej trzy dni obżarstwa. Oczywiście tylko część tego zapasu zrobiłam sama. Przecież ludzie, którzy gotują i pieką na zamówienie, też muszą z czegos żyć, prawda?Postanawiam zaszaleć i ubrać choinkę. Kupiłam bombki w kolorach błękitu, bieli i srebra, długi łańcuch oraz lampki, które migają na kilka sposobów. Świerk, który przytachał dla mnie Michael od wczoraj stoi w salonie i czeka na swoją chwilę chwały. Oto ona. Zaczynam od lampek i po chwili klnę, ponieważ igły kłują mnie w dłonie. Pół godziny później wybaczam choince jej ostre zachowanie, bo wygląda pięknie.
Wysyłam Fermin'owi wiadomość z życzeniami dla calej rodziny, lecz nie odpisuje. Możliwe, że wciąż pracuje.
Włączam lampki, nakładam na talerz salatkę od Abby i zasiadam przed laptopem, żeby zrobić sobie maraton świątecznych filmów. Kiedy mija północ, zaczynają mi się kleić oczy. Fermin milczy. Zaczynam się lekko denerwować, ale wiem, że może spotyka się wlaśnie z rodziną przy świątecznym stole. Postanawiam nie martwić się na zapas. Na pewno napisze do mnie w środku nocy, kiedy ciotki i wujkowie dadza mu już spokój. Mówił, że ma dużą rodzinę i że w czasie swiąt wszyscy muszą wszystkich odwiedzić. Zazdroszczę mu. Nie wiem, jak to jest, kiedy człowiek ma tyle bliskich osób. Ja miałam tylko Rachel. Biorę misia z niebieskim szalikiem i idę do łóżka. Pościel nie pachnie już Ferminem bo ją wyprałam. Nie przemyślałam tego. Układam się na poduszce i odpływam w sen.Budzi mnie dźwięk telefonu. Dostałam wiadomość od Fermina.
"Kocham Cię. Wesolych świąt"
- Też cię kocham - odpowiadam, uśmiechając się do ekranu. Dopiero gdy zauważam, która godzina, zadaję mu pytanie.
"Też Cię kocham. Dlaczego nie śpisz?"
Niezle mają te rodzinne imprezy, skoro kończą się po szóstej nad ranem. Wstaję i ide do łazienki. Nigdzie sie dziś nie wybieram, ale nie zaszkodzi umyć głowę. Kiedy suszę włosy, myslę o rozczochranej fryzurze Fermina i uśmiecham się do lustra. Ciekawe, czy włosy mu jeszcze urosły, czy może w końcu odwiedził fryzjera i kupił grzebień? Spoglądam na telefon, ale milczy. Pewnie mój mężczyzna padł ze zmęczenia, zanim zdążył mi odpisać.
Wchodzę do salonu. Włączam choinkę i ide zrobić kawę. Po drodze mój wzrok pada na pudelko, które leży na najniższej półce szafki. Mebel kupiłam, kiedy tylko podpisałam papiery i mieszkanie stało się moją własnością. Zainwestowałam też w ekspres do kawy, więc teraz tylko podstawiam kubek i naciskam przycisk, Po czym zajmuję się otwieraniem tajemniczej paczki.
Kiedy rozrywam folię i otwieram pudelko, wybucham śmiechem. Zupelnie o tym zapomniałam. Podnoszę wibrator i kręcę głową. Tyle czasu tu leżal. Życzenie Fermina się spełniło. Trzymam w ręce wibrator i myślę o nim. Tego chcial. Mam ochotę od razu wyrzucić sprzęt do kosza, ale wtedy dociera do mnie, że Fermin może wrócić dopiero za kilka tygodni. Wrzucam urządzenie do pudelka i stawiam je na szafce.
Z kubkiem kawy w dłoni staje przy oknie. Wydaje z siebie cichy krzyk, bo nie spodziewałam się zobaczyć
tego, co widzę. Płatki śniegu tańczą przed moimi oczami, a chodniki i ulice pokryte są cienką białą pierzynką. Widać tylko ciemne ślady samochodów, które raz na jakiś czas przemierzają miasto.Wzdrygam się, kiedy ktoś puka do drzwi. Pewnie sasiadka z dołu. To taki typ człowieka, który próbuje na
siłę zaprzyjaźnić się z każdym, kogo pozna. Wypuszczam głośno powietrze i idę otworzyć. Mam nadzieję, że nie bedzie znów opowiadała o swoim synu i jego wypracowaniach z angielskiego. Otwieram drzwi i uśmiecham się sztucznie. Nagle mój uśmiech znika, szeroko otwieram usta i próbuję coś powiedzieć. Nie wychodzi mi, więc
stoję i się gapię.- Miałem się włamać, ale ostatnim razem oberwałem parasolem, więc sama rozumiesz - mówi Fermin rozkładając ramiona. Rzucam się w nie i mocno go obejmuję - Przepraszam, że sie nie odzywałem, ale ten samolot leciał i leciał - wciagam go do środka i rzucam okiem na jego ogromną walizkę.
- Na długo przyjechałeś? - mój głos to czysta nadzieja.
- Mam nadzieję, że na zawsze - uśmiecha się i długo mnie całuje. Kiedy się odsuwa, oblizuje usta i mówi - Kawa. Tego wlaśnie mi trzeba
Ide do kuchni, a on zdejmuje płaszcz i buty. Gdy do mnie dołącza, pytam.
- Załatwiłeś wszystko w El Campillo?
- Jerry to pojętny uczeń. Nie został sam, więc da sobie radę. Rodzice zajmą się sprzedażą mieszkania. Musiałem cię już, zobaczyć - przytula mnie mocno swoimi silnymi ramionami. Nie mogę uwierzyć, że tu jest. Dotykam go, żeby się upewnić, że jest prawdziwy - A co my tu mamy? - jego wzrok pada na pudełko leżące na szafce. Podchodzi i spostrzega wibrator. Patrzy na mnie z szelmowskim uśmiechem.
- Dopiero dzisiaj to otworzyłam. Nie wiedziałam, kiedy wrócisz, więc nie wyrzuciłam od razu.
Fermin zamyka pudełko, bierze je do ręki i wrzuca do kosza na śmieci. Znów zamyka mnie w uścisku i patrząc mi w oczy, oświadcza.
- Już nigdy nie będziesz tego potrzebować.
Ta chwila wiele dla mnie znaczy. On to wie.
- Chyba poczułam magię świąt - szepczę. Fermin się uśmiecha. Znam ten uśmiech.
- Zaraz ci pokażę magię świąt -
Bierze mnie na ręce i zanosi do sypialni.To Boże Narodzenie jest pełne magii.
_____
Wiem że króciutki ale taki miał być.
![](https://img.wattpad.com/cover/377099093-288-k595513.jpg)
CZYTASZ
𝑪𝒉𝒓𝒊𝒔𝒕𝒎𝒂𝒔 𝒘𝒊𝒕𝒉 𝒂 𝒔𝒕𝒓𝒂𝒏𝒈𝒆𝒓 |𝑭𝒆𝒓𝒎𝒊𝒏 𝑳𝒐𝒑𝒆𝒛|
FanfictionMimo że w Barcelonie roi się od choinek i bożonarodzeniowych ozdób, Felicja nie czuje tej wyjątkowej atmosfery. Dziewczyna lekceważy świąteczny klimat i powoli przygotowuje się do wyjazdu z kraju oraz obiecanego awansu. Dochodzi jednak do nieporozum...