Y2 •𓆙• Rozdział 21

139 15 9
                                    

Skrzydło Szpitalne

Następnego ranka Lucinda obudziła się, gdy promienie wschodzącego Słońca uderzyły ją w oczy. Gdy tylko się przebudziła, przetarła swoje oczy wierzchem dłoni i to właśnie w tym momencie poczuła, że coś owinęło się wokół jej talii. Chwilę jej zajęło zorientowanie się, że jest to ramię Harry'ego, który wciąż spał. Lucinda nie mogła się powstrzymać od wpatrywania się w swojego najlepszego przyjaciela. Wiedziała, że bez odwrotu zakochała się w Harrym, ale naprawdę nie mogła nic na to poradzić.

Z uczuciami nie da się przecież wygrać.

Lucinda pochyliła się lekko do przodu i delikatnie pocałowała Harry'ego w policzek. Ostrożnie zdjęła jego ramię ze swojej talii, próbując go przy tym nie obudzić, ale niestety jej się do nie udało — Harry jęknął cicho, a następnie otworzył oczy.

— Przepraszam, Harry — powiedziała Lucinda z przepraszającym uśmiechem. — Nie chciałam cię obudzić. Po prostu się obudziłam, a ty spałeś i chciałam wrócić na swoje łóżku, żeby ci nie przeszkadzać, ale się nie udało i... — strasznie zaczął plątać się jej język. Harry uśmiechnął się do niej lekko, co sprawiło, że coś zatrzepotało jej w żołądku. — Gadam głupoty, przepraszam... ale myślałam, że...

— Wszystko w porządku — powiedział Harry, przerywając jej cichym śmiechem. W tym momencie uważał Lucindę za najsłodszą osobę, jaką widział w życiu. — Tak czy inaczej musieliśmy się obudzić, bo gdyby pani Pomfrey znalazłaby nas w takim stanie to... źle by się to dla nas skończyło.

Lucinda zaśmiała się.

— Racja — zgodziła się, kiwając głową. — Jak twoje ramię?

Harry podniósł zabandażowane ramię — wyglądało zdecydowanie lepiej niż wczoraj.

— Świetnie. Moja kość wróciła na swoje miejsce — powiedział z uśmiechem. — A ty, jak się czujesz?

— Tak samo świetnie, jak ty — odpowiedziała, a wydarzenia z wczorajszego dnia momentalnie pojawiły się w jej głowie. Spojrzała w stronę łóżka, na które położono wczoraj Colina. Miała cichą nadzieję, że to wszystko to był jedynie koszmar. Niestety się pomyliła. — Nie mogę w to uwierzyć — wstała z łóżka, a następnie podeszła do Colina.

Powoli wyciągnęła swoją dłoń w stronę Colina. Gdy tylko na niego spojrzała, jej oczy momentalnie wypełniły się łzami. Zakryła usta, bo jeszcze chwila a z jej gardła wydałby się szloch. Widząc to wszystko, Harry wstał z łóżka, stanął obok Lucindy i tak, jak wczoraj mocno ją objął.

— Ciiii — zagruchał jej do ucha, zakreślając jej kółka na plecach. — Będzie dobrze. Eliksir go wyleczy. A my w tym czasie uwarzymy Eliksir Wielosokowy i dowiemy się, czy to Malfoy jest prawdziwym winowajcą. Wtedy za to zapłaci — powiedział, a Lucinda mocniej się do niego przytuliła. — Pani Pomfrey pewnie nas zaraz wypuści. Będziemy musieli znaleźć Rona i Hermionę. W końcu musimy im powiedzieć o Colinie i Zgredku.

*ੈ✩‧₊˚༺☆༻*ੈ✩‧₊˚

Łazienka Jęczącej Marty

Lucinda od razu wiedziała, gdzie ona i Harry mają szukać Rona i Hermiony. Po wyjściu ze Skrzydła Szpitalnego pomknęli korytarzem wprost do łazienki Jęczącej Marty. Po upewnieniu się, że w pobliżu nie ma Filcha, ani żadnego z prefektów, Lucinda otworzyła drzwi. Od razu usłyszeli głosy, dochodzące z zamkniętej kabiny.

— To my — powiedziała Lucinda, zamykając drzwi.

Z kabiny dobiegł szczęk metalu, plusk i zduszony okrzyk. W dziurce od klucza mignęło oko Hermiony.

Anioł Hogwartu • Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz