Y1 •✮• Rozdział 12

155 17 3
                                    

Podziemia Hogwartu

Był to Quirrell. 

— To pan?! — krzyknął Harry zduszonym głosem.

Quirrel uśmiechnął się.

— Tak, to ja — powiedział spokojnie. — Zastanawiałem się, czy spotkamy się tutaj, Harry Potterze i Lucindo Carafall.

Lucinda mocniej ścisnęła dłoń Harry'ego.

— A ja myślałem, że... Snape...

— Severus? — Quirrell roześmiał się, ale tym razem nie był to jego zwykły nerwowy chichot, lecz krótki, zimny i ostry śmiech. — Tak, Severus wygląda na takiego, prawda? Nieźle mieć takiego Severusa, który krąży po szkole jak wyrośnięty nietoperz. Kto by mógł podejrzewać tego b-b-biedngo j-j-jąkałę, p-profesora Quirrella?

Lucinda nie mogła w to uwierzyć. Przez cały ten czas nawet przez myśl jej nie przeszło, że to profesor Quirrell będzie chciał ukraść Kamień.

— Ale Snape próbował mnie zabić! — krzyknął Harry, wyrywając Lucindę z jej myśli.

— Nie, nie. To ja próbowałem cię zabić. Twoja przyjaciółka, panna Granger, zupełnie przypadkowo wpadła na mnie, kiedy biegła, żeby podpalić Snape'owi szatę. No wiesz, na tym meczu quidditcha. Przerwała mój kontakt wzrokowy z tobą. A już niewiele brakowało! Jeszcze parę sekund, a strąciłbym cię z miotły. Udałoby mi się to wcześniej, gdyby Snape nie mruczał przeciwzaklęcia.

— Snape próbował mnie uratować?

— Oczywiście — powiedział Quirrel chłodnym tonem. — A jak myślisz, dlaczego chciał sędziować w następnym meczu? Tylko dlatego, żeby się upewnić, że nie zrobię tego ponownie. Śmieszne, doprawdy... I tak bym nic nie zrobił, bo na widowni był Dumbledore. A wszyscy inni nauczyciele myśleli, że Snape chce odebrać Gryfonom zwycięstwo! Nie przysporzyło mu to popularności... I po co to całe marnowanie czasu, skoro i tak zabiję cię tej nocy!

— Chyba pan o kimś zapomniał — powiedziała zimno Lucinda, stając przed Harrym z różdżką w dłoni. — Chyba nie myśli pan, że tak łatwo na to pozwolę? 

Na słowa Lucindy, Quirrel strzelił palcami. W powietrzy pojawiły się grube sznury, które oplotły ciała Lucindy i Harry'ego, posyłając je pod przeciwległe ściany komnaty.

— Jesteście za bardzo wścibscy — powiedział Quirrell. — Tacy długo nie pożyją. Po co włóczyliście się po szkole w Noc Duchów? Ty, Potter, musiałeś mnie zobaczyć na trzecim piętrze, co?

— To pan wpuścił tego trolla? — zapytała Lucinda, starając się wyplątać z lin. — Jest pan niepoważny! Mógł kogoś zabić!

— Oczywiście. Jesteś bardzo spostrzegawcza, Carafall. Trolle to moja specjalność. Chyba widzieliście, jak urządziłem tego tam, w komnacie? — zaczął Quirrell, który zdawał się nie słyszeć słów Lucindy. — Niestety, kiedy wszyscy biegali jak opętani po całym zamku, szukając trolla, Snape, który już zaczął mnie podejrzewać, poszedł prosto na trzecie piętro i przeszkodził trollowi w zatłuczeniu was na śmierć. No i ten głupi trójgłowy pies... Nie udało mu się odgryźć Snape'owi nogi, a powinien to zrobić bez problemu. A teraz siedźcie spokojnie. Muszę najpierw zbadać to zwierciadło.

Lucinda i Harry dopiero teraz spostrzegli, co znajduje się za Quirrellem. Było to Zwierciadło Ain Eingarp.

— To lustro jest kluczem do odnalezienia Kamienia — mruknął Quirrell, przyglądając się uważnie ramie zwierciadła. — Że też Dumbledore coś takiego wymyślił... No, ale nasz kochany dyrektor jest w Londynie... Kiedy wróci, ja będę już daleko stąd.

Anioł Hogwartu • Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz