Y2 •𓆙• Rozdział 26

183 18 7
                                    

Sala Transmutacji

— Tyle razy byliśmy w tej łazience, a ona siedziała zaledwie trzy kabiny dalej — powiedział z żalem Ron, następnego dnia, siedząc z Harrym w głośnej klasie transmutacji w oczekiwaniu na lekcje. — I mogliśmy ją zapytać, a teraz...

Teraz — pod okiem nauczycieli — wymknięcie się do łazienki dziewczyn położonej przy miejscu pierwszej napaści — wydawało się prawie niemożliwie.

Podczas lekcji transmutacji, wydarzyło się jednak coś, co kazało im zapomnieć o Komnacie Tajemnic po raz pierwszy od wielu tygodni. Po dziesięciu minutach lekcji profesor McGonagall oznajmiła, że egzaminy rozpoczną się bez przeszkód.

— Egzaminy? — jęknął Seamus Finnigan. — To jednak mamy mieć egzaminy?

— Jeśli szkoła nie została dotąd zamknięta, to tylko z troski o waszą edukację — powiedziała surowym tonem profesor McGonagall. — Dlatego egzaminy odbędą się tak jak zawsze i mam nadzieję, że pilnie się do nich przygotowujecie.

Harry i Ron wymienili spojrzenia. Nie przyszło im do głowy, że w tym stanie rzeczy mogą się odbyć jakieś egzaminy. Rozległo się buntownicze szmeranie, co wprowadziło profesor McGonagall w jeszcze gorszy humor.

— Instrukcje profesora Dumbledore'a były jasne. Mamy się starać, żeby wszystko toczyło się normalnym trybem. I muszę wam wyraźnie przypomnieć, że oznacza to, między innymi, konieczność sprawdzenia, czego się nauczyliście w tym roku.

Ron wyglądał, jakby mu przed chwilą powiedziano, że od jutra ma zamieszkać w Zakazanym Lesie.

— Potrafisz sobie mnie wyobrazić, jak zdaję egzamin z tym? — zapytał Ron, podnosząc swoją różdżkę, która zaczęła głośno gwizdać.

*ੈ✩‧₊˚༺☆༻*ੈ✩‧₊˚

Wielka Sala

— Mam dobrą wiadomość — oznajmiła profesor McGonagall kolejnego dnia rano, wchodząc do Wielkiej Sali podczas śniadania. — Profesor Sprout poinformowała mnie, że mandragory są wreszcie gotowe do wycięcia. Dziś wieczorem ożywimy te osoby, które zostały spetryfikowane. A pragnę wam powiedzieć, że więcej jedna z nich może nam powiedzieć, kto albo co kryje się za tymi atakami. Mam nadzieję, że ten okropny rok zakończy się schwytaniem złoczyńcy.

Rozległy się głośne wiwaty i oklaski.

— A więc nieważne, że nie zapytaliśmy Marty! — powiedział Ron do Harry'ego. — Lucinda i Hermiona powiedzą nam wszystko! Zwariują, jak się dowiedzą, że mamy mięć egzaminy. Nic nie powtarzały.

— Ron, nie wiemy, kiedy Lucinda się obudzi — powiedział ponuro Harry. — W końcu nie jest spetryfikowana.

— Jestem pewny, że niedługo do nas wróci — odpowiedział Ron z pokrzepiającym uśmiechem, kładąc swoją dłoń na ramieniu Harry'ego.

*ੈ✩‧₊˚༺☆༻*ੈ✩‧₊˚

Skrzydło Szpitalne

Lucinda poczuła, jak powoli odzyskuje wszystkie zmysły. Głowa bolała ją niemiłosiernie, ale jakoś udało jej się otworzyć oczy. Jej dłoń od razu skierowała się w kierunku gazy, która wciąż była owinięta wokół jej głowy. Pewnie rana wciąż się nie zagoiła — pomyślała. Zamrugała kilka razy, rozglądając się wokół. 

W Skrzydle Szpitalnym nie było nikogo — ani pani Pomfery, ani żadnego członka UiO. Na łóżkach leżały jedynie spetryfikowane osoby.

Lucinda zmarszczyła brwi, próbując sobie przypomnieć, jak się tutaj znalazła. Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętała były kroki osób zbliżających się do biblioteki. Potem była już ciemność. Spojrzała w prawą stronę i od razu poderwała się na równe nogi. Na łóżku leżała spetryfikowana Hermiona. Łzy od razu zaczęły zbierać się w jej oczach.

Anioł Hogwartu • Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz