Y2 •𓆙• Rozdział 13

147 16 2
                                    

Dom rodzinny Carafallów, Cokeworth    

Lucinda siedziała na kanapie w salonie przed ledwo tlącym się kominkiem. Mimo tego, że było lato, dzisiejszy dzień był chłodny, a za oknem szalała wichura pomieszana z deszczem. Właśnie przez to, Lucinda siedziała pod kocem, a kubek z gorącą herbatą stał na małym okrągłym stoliku kawowym. W dłoniach trzymała książkę, którą dostała od Hermiony na Boże Narodzenie — ,,Dziwne losy Jane Eyre".

Minęły już prawie dwa miesiące, odkąd Lucinda wróciła z Hogwartu. Szczerze, to już w momencie przekroczenia progu rodzinnego domu Carafallów, zaczęła tęsknić za swoimi przyjaciółmi. Przez cały ten rok — pełen wrażeń i przygód — Hogwart stał dla niej drugim domem, w którym, pomimo niebezpieczeństw, czuła się naprawdę dobrze.

Przez całe lato regularnie pisała listy do trójki swoich przyjaciół, ale odpowiedzi otrzymywała tylko od dwójki z nich — Rona i Hermiony. Niestety od Harry'ego, który był jej najlepszym przyjacielem, jeszcze od czasów pieluch, nie otrzymała żadnego listu zwrotnego.

Jednak Lucinda wiedziała, jak wygląda jego relacja z Dursleyami — po sytuacji na dworcu King's Cross, Alyssa opowiedziała jej, że Petunia żywiła do swojej siostry — Lily, jedynie nienawiść, ponieważ ta była czarownicą. Jedynym życzeniem Lucindy było to, aby Dursleyowie traktowali Harry'ego dobrze. Niczego innego nie pragnęła.

Nagle usłyszała pukanie w okno, którego sprawdzą był Ruber. Lucinda wstała ze swojego miejsca i otworzyła okno, powalając swojej sowie wejść do środka. Gdy wleciał do salonu, od razu otrząsnął swoje skrzydła z wody, a następnie usiadł na ramieniu Lucindy, wtulając się w zagłębienie jej szyi.

— Hej Ruber — powiedziała, głaszcząc swoją sowę. Ruber wystawił swoją nóżkę, do której przywiązany był list. — Dziękuję — rzekła, odczepiając zwinięty kawałek pergaminu.

Ruber zleciał z jej ramienia i usiadł na stoliku kawowym, ogrzewając swoje pióra o ogień z kominka. Tymczasem Lucinda poszła do kuchni i przyniosła swojej sowie miskę ze smakołykami. Po tym usiadła na kanapie i otworzyła list, który przysłała, jak się okazało, Hermiona.

Hej, Lucinda,

Wiesz, co wczoraj wieczorem zrobił Ron, Fred i George? Pojechali latającym samochodem ich ojca do domu Harry'ego, żeby zabrać go bez wiedzy jego wujostwa. Mogli wpaść w niezłe tarapaty!

Tak czy inaczej, myślałam o tym, aby spotkać się w środę na Pokątnej, żeby w końcu kupić nasze przybory szkolne. Mam nadzieję, że Ron odpowie na mój list, a i ty koniecznie napisz mi odpowiedź.

Całuję, Hermiona.

— Ciociu! — zawołała Lucinda do swojej matki chrzestnej.

— Tak, kochanie? — zapytała Alyssa, pojawiając się w framudze drzwi prowadzących z kuchni do korytarza. W dłoniach trzymała wielki kosz — zapewne z praniem.

— Hermiona wysłała mi list i pyta, czy mogłabym dołączyć do niej, Harry'ego i Rona w środę na Ulicy Pokątnej, żeby kupić przybory szkolne — poinformowała Lucinda.

— Cóż, w środę mam wolne, więc tak, możemy iść — powiedziała Alyssa.

— Dobrze! To idę jej odpisać! — rzuciła czarnowłosa, biegnąc już po schodach do swojego pokoju. Ruber od razu poleciał za nią. Migiem chwyciła za pióro i kawałek czystego pergaminu.

Hej, Hermiono,

Jasne, możemy się spotkać. Jeśli chcesz, w środę możesz przyjść do mnie razem ze swoimi rodzicami, a potem możemy razem pójść na ulicę Pokątną.

Anioł Hogwartu • Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz