*ੈ✩‧₊˚༺☆༻*ੈ✩‧₊˚
Hogwart bez Hagrida, krążącego po błoniach z Kłem przy nodze, wydawał się nieprzyjemny i niepełny. Nie lepiej było zresztą i wewnątrz zamku, gdzie coraz trudniej było wytrzymać. Harry i Ron naprawdę chcieli odwiedzać Lucindę i Hermionę, ale przez atak, który spotkał je w bibliotece, wszelkie odwiedziny w Skrzydle Szpitalnym zostały zakazane.
— Nie chcemy ryzykować — powiedziała pani Pomfrey przez szparę w szpitalnych drzwiach. — Nie, bardzo mi przykro, ale istnieje możliwość, że napastnik wróci, żeby wykończyć tych biedaków...
Po odejściu Dumbledore'a lęk zdawał się ogarnąć wszystkich. W zamku trudno było napotkać niezasępioną twarz, a przypadkowy śmiech brzmiał nienaturalnie i natychmiast cichł za sprawą zalegającej we wnętrzu zamku ponurowatości.
Harry i Ron zaczęli uważnie rozglądać się za pająkami, o których wspomniał im Hagrid przed zabraniem go do Azkabanu, ale teraz nie było po nich ani śladu. Oczywiście mieli z tym naprawdę dużo problemów — trudno było im ich szukać, gdy nie mogli chodzić samotnie po zamku. Wszędzie musieli chodzić w większych grupach, z towarzyszącym im nauczyciele, co szczerze naprawdę ich denerwowało.
*ੈ✩‧₊˚༺☆༻*ੈ✩‧₊˚
Sala eliksirów
Była jednak osoba, która cieszyła się z tej gęstej atmosfery panującej w zamku. Draco Malfoy chodził po szkole dumny jak paw, jakby go właśnie mianowano prefektem. Harry i Ron nie mieli pojęcia, co go tak cieszy, aż do pewnej lekcji eliksirów, jakieś dwa tygodnie po odejściu Dumbledore'a i Hagrida.
— Zawsze uważałem, że tylko mój ojciec może wykurzyć starego Dumbledore'a — powiedział, nie starając się nawet ściszyć głosu. — Mówiłem wam, że Dumbledore'a za najgorszego dyrektora, jakiego szkoła kiedykolwiek miała. Może teraz dostaniemy kogoś z klasą. Kogoś, kto dopilnuje, żeby nie zamknięto Komnaty Tajemnic. McGonagall też już długo nie pociągnie, zresztą tylko odwala papierkową robotę...
Snape przeszedł obok stolika Harry'ego i Rona, powstrzymując się od komentarzy na temat pustego miejsca oraz brakującego kociołka Hermiony. Jednak gdy jego wzrok spoczął na miejscu, które zawsze zajmowała Lucinda, przez jego twarz przemknął ledwie dostrzegalny cień smutku.
— Panie profesorze — powiedział głośno Malfoy. — Panie profesorze, dlaczego pan nie kandyduje na stanowisko dyrektora?
— No, no Malfoy — odrzekł spokojnie Snape. — Profesor Dumbledore został jedynie zawieszony przez radę nadzorczą. Mam nadzieję, że szybko do nas wróci.
— Taaak, na pewno — powiedział Malfoy, chichocząc. — Ale gdyby pan kandydował, to według mnie mógłby pan liczyć na głos mojego ojca. Powiem ojcu, że pan jest najlepszym nauczyciele, panie profesorze...
Snape skinął głową, krążąc po lochu. Na szczęście nie zauważył Rona, który udawał, że wymiotuje do kociołka.
— Dziwię się, że szlamy i szumowiny nie spakowały już swoich kufrów — ciągnął Malfoy. — Założę się o pięć galeonów, że wkrótce ktoś wykorkuje. Szkoda, że nie Carafall lub Granger...
Harry poczuł, że jego dłonie zaczynają trząść się ze złości. Palce mimowolnie zacisnęły się na krańcu stołu, jakby w każdej chwili mógł sięgnąć po różdżkę i rzucić w Malfoya zaklęciem, którego nauczyła go Lucinda. Ale Harry wiedział, że nie może tego zrobić. Znał Lucindę na tyle, by wiedzieć, że z pewnością nie chciałaby, żeby teraz pakował się w kłopoty. Nie teraz, gdy mieli zagadkę do rozwiązania.

CZYTASZ
Anioł Hogwartu • Harry Potter
Fanfic♥️ Lucinda Carafall - dziewczyna, której narodziny przyniosły szczęście podczas Pierwszej Wojny Czarodziejów. Jej dobroć, odwaga, bezinteresowność, poczucie humoru i determinacja sprawiały, że była w stanie wykonać każde zadanie. Ta dziewczyna była...