kij bejsbolowy

19 4 2
                                    

T.I- Tato, ale o co chodzi?

Próbowałam się czegoś dowiedzieć, ale kompletnie nie mogłam się z nim dogadać. Zwolnił mnie z lekcji i nawet nie podał powodu.

T.I- Tato. Powiesz mi o co chodzi?

Zatrzymał się przy samochodzie. Wziął głęboki oddech i się odwrócił.

- Czasami się zastanawiam się, czy przypadkiem cię nie podmienili w szpitalu.

T.I- Słucham?

- Po kim ty odziedziczyłaś głupotę? Bo na pewno nie po mnie i po matce.

T.I- Ale tato...

Dobra, to było przykre. Tak bardzo, że miałam łzy w oczach.

- Ty jesteś jakaś nienormalna. Nudzi ci się kurwa w życiu?

T.I- Możesz mi laskawie wytłumaczyć dlaczego się na mnie drzesz?

- Teraz będziesz udawać, że o niczym nie wiesz? Że jesteś niewinna?

T.I- Ale o czym ty mówisz?

- O tym, że ćpasz. O ciąży to już lepiej nie mówić.

T.I- Że co proszę?- zrobiłam wielkie oczy...- Skąd ci się to wzięło?

- Yoongi nam o wszystkim powiedział.

T.I- Słucham?

- Słuchać to ty będziesz w domu. Do samochodu.

T.I- Ale ja nie biorę żadnych narkotyków. I tym bardziej nie jestem w ciąży. Pojebało cię?

- Jak ty się do mnie odzywasz?

T.I- Ty naprawdę mu wierzysz?

- Yoongi to pożądny chłopak. Nie kłamałby w takich sprawach.

T.I- No to chyba go nie znasz.

- Przestań ze mną dyskutować. Wsiadaj do auta, bo zaraz stracę cierpliwość.

T.I- Nigdzie z tobą nie jadę.- ruszyłam przed siebie...

- Wracaj tu. T.I słyszysz?

T.I- Daj mi spokój.- krzyknęłam i ruszyłam biegiem...

To był pierwszy raz, naprawdę pierwszy raz odkąd się pokłóciłam z tatem.
Nigdy na mnie nie krzyczał, a tym bardziej ja na niego.
Było mi bardzo przykro, a jednocześnie byłam tak wkurwiona, że miałam ochotę rozwalić wszystko i wszystkich ma drodze.
Ale wiedziałam na kim się wyrzyje. Na moim jakże wspaniałym chłopaku, który na opowiadał takich głupot.

Pobiegłam na przystanek. Wsiadłam do autobusu i pojechałam do tego kretyna.

Wysiadłam z autobusu, ale do Yoongi'ego miałam jeszcze z jakieś 10 minut na pieszo. Nie panowałam nad sobą. Była tak wkurwiona, że byłam w stanie zrobić wszystko.

Po drodze dostrzegłam sklep jakiś chyba sportowy, czy coś w tym stylu.
A w nim? Na wystawie stał taki piękny kij bejsbolowy.
Kusiło w CH*j. Czy go kupiłam? Oczywiście.
Po tym od razu ruszyłam biegiem do niego.

Akurat się dobrze złożyło, bo wjeżdżał do siebie na posesję.
Weszłam tam z bejsbolem w ręce w momencie, jak wysiadał z auta.

T.I- Rozjebie ciebie i ten twój cholerny samochód.- krzyknęłam zwracając jego uwagę...

Yg- Skarbuś?

T.I- Ja ci dam kurwa skarbuś. Zajebie cię.

Ruszyłam biegiem w jego stronę. A on? Oczywiście, że zaczął uciekać.

Raj Boskich Istot || Talksy BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz