Rozdział 12

917 40 4
                                    

Notka pod rozdziałem

********************************************

Otworzyłam oczy nadal leżałam w salonie, a telewizor był niewyłączony ale film już dawno się skończył. Podniosłam głowę i zobaczyłam piękne piwne oczy.

- Zasnełaś tak a ja nie chciałem cię budzić- powiedział patrząc mi głęboko w oczy.

- Przepraszam- powiedziałam speszona i chciałam wstać, ale on przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie tak że nasze twarze były kilka centymetrów od siebie.
- Nie masz za co lubię patrzeć jak śpisz, wtedy jesteś taka cicha- lekko się zaśmiał. Próbowałam się znów podnieść ale on kolejny raz mnie zatrzymał. Byliśmy tak blisko że prawie stykaliśmy się nosami, cały czas patrzyliśmy sobie w oczy.....
-"Ding Dong"- wszystko przerwał dzwonek do drzwi. Ney tym razem mnie nie zatrzymał, wstałam i weszłam na schody.
- Jeszcze to dokończymy złośnico- powiedział swoim głosem z naturalną lekką chrypką.
- Raczej nie- pokazałam mu język i wbiegłam do pokoju, on otworzył drzwi porozmawiał z kimś i znów je zamknął. Usłyszałam kroki......
- Ubierz się ładnie nie wracamy już tu przed meczem- usłyszałam przez drzwi
- Okej- odpowiedziałam, ja zawsze wyglądam ładnie.
Umyłam się, włosy związałam w kucyk, założyłam czarne szorty, czarne nike i koszulkę z napisem "Messi". Jak byłam w Polsce kupiłam sobie też taką z napisem "Neymar Jr" ale chcąc go wkurzyć nie założyłam jej. Wzięłam małą torebkę, schowałam tam najpotrzebniejsze rzeczy i zbiegłam po schodach, on już tam czekał.
- Obróć się- rozkazał. A ja z satysfakcją pokazałam napis na koszulce- Masz- rzucił we mnie koszulką, jak mniemam ze swoim imieniem.
- Ja nie powiedziałam że nie mam takiej koszulki, po prostu nie chciałam jej założyć- powiedziałam i odrzuciłam koszulkę
- Ach tak? To zobaczymy- powiedział i zaczął mnie łaskotać tak że oboje wylądowaliśmy na ziemi
- Ding Dong- i znów zbawienny dzwonek, ale ktoś sam otworzył sobie drzwi.
- Chyba przyszliśmy nie w porę- powiedział Leo stojąc razem z Bertrą w drzwiach.
- Uratowaliście mnie przed łaskotaniem- powiedziałam i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak to wyglądało, on leżał na mnie na podłodze w korytarzu, a moja koszulka była lekko podciągnięta i odsłaniała trochę brzucha- No Złaź- krzyknęłam na Neymara, on szybko się podniósł, w ogóle nie był skrępowany tą sytuacją, podał mi rękę, ale ja z gracją wstałam sama, ominęłam go a chłopacy przesunęli się i wyszłam z domu.
- No ona wie komu kibicować- powiedział Leo idąc w stronę samochodu tuż za mną
- Nie ciesz się za bardzo chciała mi zrobić na złość- tym razem Neymar się odezwał
- Wmawiaj to sobie- powiedziałam wsiadając na tylne siedzenie samochodu- Hej Anto. Gdzie Thiago?
- Moja siostra dowiezie go później- stwierdziła gdy chłopacy już wsiedli do samochodu.
- Kierunek Camp Nou- wydarł się Bertra a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Po 5 minutach wszyscy wchodziliśmy na stadion. Chłopacy udali się do szatni a my z Anto na trybuny dla rodziny i przyjaciół zawodników. Tam siedzieli już James, Raffaella i Shakira z Milanem, przywitaliśmy się a na murawę już wbiegali nasi chłopacy żeby zrobić trening. Trener czekał na nich na środku boiska i na wstępie rozkazał im biegać co oni z lekką niechęcią ale zaczęli wykonywać. Nie minęła chwila a przyszła też Ona! Bruna Marquezine i gdy zobaczyła mnie, momentalnie nie zwracając uwagi na to że trwa trening wbiegła na boisko, skoczyła na zdezorientowanego Neymara i wpiła się w jego usta.
- Pijawka reaktywacja- powiedziałam na co James wybuchł głośnym śmiechem podobnie jak ja. Gdy trochę się opanowaliśmy, powiedzieliśmy o co chodzi dziewczynom na co one zareagowały tak samo jak my. Gdy kończyliśmy zwijać się ze śmiechu, Bruna weszła na trybuny i spiorunowała nas wzrokiem. A Neymar? Dostał karne kółka od trenera z czego nie był zadowolony. Po treningu poszliśmy do szatni chłopaków do meczu zostało jeszcze 2 godziny, a my siedzieliśmy tam i ich motywowaliśmy. Przez cały czas Bruna przytulała się do Neymara a na mnie patrzyła jak na wroga numer 1, nie powiem że mnie to nie denerwowało. Mecz nie był trudny, grali z PSG ale żadnego przeciwnika nie należy lekceważyć chłopacy byli maksymalnie skupieni na celu.
- Co wy na to że w środę pojedziemy nad morze?- zapytał Gerard
- No nie wiem- odpowiedziałam
- Ty już teraz się nie wymigasz
Spojrzałam wymownie na Neymara, co zauważył James i powiedział.
- Będziesz moją osobą towarzyszącą- i objął mnie ramieniem, a Neymar dziwnie na niego spojrzał.
- No to jak?- dopytywał Gerard
- No ok już zgadzam się- stwierdziłam trochę zrezygnowana.
- To jedziemy wszyscy- zawołał z zadowoleniem Bertra
Szybko minął ten czas, zaraz chłopacy wychodzili na boisko przy wiwatach tłumów. Mecz wyszedł idealnie, najpierw do bramki trafił Neymar, później Messi, a w doliczonym czasie gry kolejny raz Neymar przed samym gwizdkiem końcowym. I tak mimo wielkich starań Davida Luiza Barca wygrała 3:0. Neymar po gwizdku podbiegł do naszej trybuny zdjął koszulkę i podał mi.
- Teraz założysz- zapytał
- Jestem dumna ale bez przesady- powiedziałam i odrzuciłam mu ją. Brazylijczyk ewidentnie chciał coś jeszcze powiedzieć ale dopadła go pijawka, na co my zareagowaliśmy śmiechem i wyszliśmy na płytę boiska gratulować innym zawodnikom.

*Neymar pov*
Praktycznie zaraz po meczu zawołał mnie trener
- Coś się stało- spytałem zaskoczony
- Mam tylko krótki komunikat. Jeszcze jeden skandal a za miesiąc mecz finałowy z Juventusem będziesz oglądał z ławki rezerwowych
- Ale....- nie zdążyłem nic powiedzieć
- Nie ma żadnego ale. Koniec kropka. I załatw z mediami tą sprawę z Polką. Zrozumiano?
- Tak jest trenerze- powiedziałem i wyszedłem. Jak on tak mógł i co ja mam powiedzieć Gosi. Byłem załamany, potwornie załamany.

*Margaret pov*
Chłopacy się przebrali i wszyscy poszliśmy w stronę klubu w którym jak zawsze odbywała się pomeczowa impreza. Niektórzy piłkarze zatrzymali się żeby udzielić wywiadu. Nie widziałam Neymara więc cofnęłam się żeby go poszukać. Udzielał właśnie wywiadu i z drugiej strony drzwi było wszystko słychać.................
-"Kim dla ciebie jest Margaret Braun?"- zapytał jeden z redaktorów
- To moja fanka- odpowiedział Neymar. Co on gada? pomyślałam
- Więc nic cię z nią nie łączy- dopytywał inny
- Absolutnie. Jestem teraz szczęśliwy w związku z Bruną Marquezini to z nią wiąże moją przyszłość. Margaret to tylko i wyłącznie moja fanka.
Te słowa bolały, bolały jak cholera tak że nie potrafiłam powstrzymać moich łez które powoli zaczęły napływać do moich oczu.......................

***********************************************************

Wow jestem z siebie dumna, dodaje już dziś 2 rozdział :D

To nam Neymar spaprał sprawę........... dzieje się.

Ostatnio mam sporo czasu. Myślałam więc o tym żeby napisać opowiadanie miłosne bez Neymara ani żadnej sławnej osoby, tylko taki romans, badgirl, badboy, heh chyba wiecie o co mi chodzi :)

Jeśli ktoś chciałby to przeczytać to niech da mi znać.

Dzięki za gwiazdki i komentarze i proszę o więcej :D

Do następnego <3

Romantyczna przygoda w BarcelonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz