Rozdział 18

1K 42 11
                                    

Chodziłam tak sobie cały dzień, trochę po plaży trochę środkiem miasteczka. Ludzie czasem zerkali na mnie dziwnie, ale raczej nie wyróżniałam się swoim wyglądem za bardzo od tłumu plażowiczów. Jednak chodzenie po całym miasteczku w japonkach nie jest dobrym pomysłem bo nogi mnie strasznie bolały, a ja miałam ochotę wrócić tyle że tak właściwie nie wiem gdzie byłam. Gdy zaczęło się robić ciemno na ulicy zaczęłam się czuć słabo, moje chore fobie się obudziły a w każdym napotkanym człowieku widziałam potencjalnego gwałciciela lub przestępce. Fakt że nie miałam ze sobą telefonu i pieniędzy był cholernie słaby bo nie mogłam nic zrobić. Zaczynało mi się robić zimno, byłam głodna i chciało mi się pić, a na dodatek idąc chodnikiem tak po prostu popsułam sobie japonka. Więc drugiego też zdjęłam i wrzuciłam do najbliższego śmietnika. Świetnie teraz do mojej listy żałosności napiszmy to że jestem na boso. Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam że wejdę do jakiegoś baru i usiadłam sobie na ganku jednego z takich i patrzyłam na morze. Jednak za długo nie nacieszyłam się spokojem bo jacyś dwaj napakowani kolesie usiedli obok.

-Co tam piękna?- zapytał jeden, a mnie to cholernie zirytowało.

-Wszystkie swoje dziewczyny tak podrywasz?- zadałam pytanie retoryczne, on chyba jednak nie zrozumiał żartu i chciał się już odezwać, ale mu na to nie pozwoliłam- Jeśli uważasz że polecę na twoje mięśnie lub hajs to cię rozczaruje bo nie jestem tobą zainteresowana.

Patrzył na mnie w konsternacji i nie wiedział co ma zrobić lub odpowiedzieć.

-Ostra, lubię takie- powiedział uśmiechając się lubieżnie i przysuwając do mnie. Ja też się odsunęłam, ale nic to ni pomogło bo po drugiej stronie siedział jego kolega. No i znalazłam się w potrzasku, świetnie moja lista żałosności jest tak długa jak napisy końcowe w Modzie na Sukces. Cóż moje porównania też są do kitu.

-To może jednak będziesz się do nas grzecznie uśmiechać i wsiądziesz z nami do samochodu mała?- powiedział pierwszy z nich a mi aż zrobiło się niedobrze na myśl że mnie gdzieś ze sobą wywiozą, Boże jestem za młoda żeby umierać serio.

-Nie mam zamiaru nigdzie z wami jechać- powiedziałam wykorzystując resztki odwagi i momentalnie wstałam, oni jednak zrobili to samo i znów byłam w potrzasku. Wystraszyłam się nie na żarty kiedy jeden z nich zaczął się do mnie niebezpiecznie zbliżać kładąc swoją wielką obleśną dłoń na moim biodrze.

-Matka cię nie nauczyła że jeśli kobieta odmawia to nie powinno się do niej zbliżać- usłyszałam głos, a niech mnie..... Neymara i momentalnie odetchnęłam z ulgą. Mimo sytuacji z rana która rozwścieczyła mnie do czerwoności, liczyłam na to że przyjdzie i mnie uratuje. Mięśniak odsunął się ode mnie i spojrzał na Neymara z kpiącym uśmiechem.

-A co ty mi możesz zrobił piłkarzyno?? Taka laleczka jak ty to nie wstaje z kanapy jak mu nie zapłacą- stwierdził na co ten drugi zaczął się śmiać jak szczur, byli kumplami ale to ten pierwszy rządził jestem tego pewna.

-Jeśli się zaraz od niej nie odsuniesz to pożałujesz że kiedykolwiek chodźmy na nią spojrzałeś jasne??- Neymar rozwścieczył się nie na żart i nie wiedzieć czemu podobało mi się to że mnie broni. Gorsza była perspektywa że ma zamiar bić się o mnie z jakimś dryblasem, przecież on nie ma szans. Na szczęście mięśniak był tak zajęty patrzeniem na Neymara że puścił mnie co ja chętnie wykorzystałam i kopnęłam go w kroczę, no co ten zgiął się w pół, drugi podbiegł do mnie próbując mnie złapać, ale dostał z prawego sierpowego. Byłam po tym tak przerażona że nie słyszałam jak Ney każe mi uciekać, cholera jasna. Chłopak podbiegł do mnie przerzucił sobie mnie przez ramię jak worek ziemniaków i zaczął uciekać przed dryblasami którzy otrząsnęli się z pierwszego szoku. Właściwie to wrzucił mnie na tylne siedzenia, sam wsiadł za kierownice terenówki Messiego i ruszył z piskiem opon ledwie uciekając mięśniakom. Nie wiedzieć czemu zaczęłam się histerycznie śmiać z całej tej chorej sytuacji, a Ney po chwili zrobił to samo. I cholera to była jedna z najlepszych chwil w moim życiu, wystarczył mi tylko jego śmiech. Po jako takim opanowaniu głupawki, dotarła do mnie sytuacja z dzisiejszego poranka i przestało być tak kolorowo. Przeszłam na przednie siedzenie pasażera, a Brazylijczyk niebezpiecznie wciągnął powietrze, cholera zapomniałam w jakim jestem stroju. Usadawiając się wygodnie włączyłam radio by uniknąć niezręcznej ciszy, jednak Ney od razu je wyłączył i po wyrazie jego twarzy stwierdziłam że walczy sam ze sobą żeby coś mi powiedzieć, ale nie mówił nic.

Jechaliśmy w milczeniu dobre 10 minut aż w końcu przerwałam ciszę.

-Gdzie ja właściwie byłam?- zapytałam z ciekawości jak również żeby przerwać tę głuchą ciszę która mi ciążyła.

-Właściwie to byłaś około 40 kilometrów od naszego domku- powiedział. Jasna cholera jak to złość potrafi człowieka Daleko zaprowadzić. Znów milczeliśmy kilka minut, ale tym razem to on przerwał ciszę.

-Przepraszam.......nie wiem co we mnie wstąpiło- jego słowa przetoczyły się echem w mojej głowie, zajmując każdy wolny fragment mózgu. Nie wiedziałam czy faktycznie żałuje czy tylko udaje. Właściwie to nie wiedziałam nic i ten stan bardzo mi doskwierał.

-Więc zamierzasz mnie obrażać za każdym razem gdy cię zdenerwuję?- zadałam te nurtujące pytanie a on zatrzymał samochód na poboczu i oparł głowę o kierownicę. Teraz mogłam się przyjrzeć temu jak wyglądał i po jego stroju, jak i po porozrzucanych w aucie torebkach z tutejszego Fast foods mogłam wywnioskować że szukał mnie cały dzień, w ogóle się nie przebrał od rana i miał cholernie zmęczony wygląd.

-Przepraszam cię za wszystko co zrobiłem i powiedziałem- powiedział lekko odsuwając się od kierownicy i spoglądając na mnie- przepraszam że jestem takim kretynem, przepraszam że muszę ukrywać moje uczucia, przepraszam że nie jestem zwykłym człowiekiem tylko marnym piłkarzyną mający zobowiązania wobec klubu. Cholernie żałuję że nie poznałem cię przed sezonem lub przed poznaniem Bruny, było by 100 razy łatwiej skarbie. Musisz zrozumieć mnie i moją ciężką sytuację, nie chcę żeby Bruna poszła do prasy, nie chcę też nie zagrać w finale Ligi Mistrzów bo to dla mnie strasznie ważne rozumiesz?- zapytał, ale ja nie potrafiłam nic powiedzieć. Jego wyraz twarzy był strasznie zmęczony, a jego słowa totalnie szczere. Teraz to mi było wstyd że jestem taka samolubna i myślę tylko o sobie i może wydaję wam się że wy puściłybyście go na drzewo, olałybyście i jeszcze wyzywały, ale ja nie potrafiłam. Gdy w grę wchodzą tak silne uczucia człowiek zapomina o swoich priorytetach i ważne jest tu i teraz. Nie wiem czy mogę to co nas łączy nazwać miłością, bo tak naprawdę jeszcze nie wiem co to miłość. Wiem jednak że nie chcę go za nic w świecie sobie odpuścić i będę walczyć, nie ważne z jakimi skutkami i kto będzie z tego powodu cierpiał, po trupach do celu, Bo miłość i pożądanie to uczucia tak nieodgadnione i nieopisane że jeszcze wieki zajmie nam rozszyfrowanie ich wartości, o ile kiedykolwiek nam się uda. To jak cholerny rollercoster lub skok na bangee, najpierw ci się podoba ale przed tym skokiem lub zjazdem masz tą chwilę zawahania czy na pewno robisz dobrze. Ja się w tym punkcie znalazła, skoczyłam i teraz wiem że nie mam zamiaru się poddać. Będę walczyła o niego, a właściwie o NAS!!

######################################################################

Ok więc Cześć, Witam, Dzień dobry

Tak wiem że długo mnie nie było, ale brakuje czasu i weny. Wiele w moim życiu ostatnio się pozmieniało. Wiem że rozdział nie jest świetny ale bardzo się starałam coś odpowiedniego dla was napisać. Jeśli was rozczarowałam to przepraszam :(

Przy okazji zapraszam was na moje drugie opowiadanie, na którym również pojawi się rozdział

Całuski :*

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 13, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Romantyczna przygoda w BarcelonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz