Rozdział 17

856 40 8
                                    

Po tych słowach Neymara posiedziałam jeszcze 5 minut, nie odzywając się do niego, a później jak gdyby nigdy nic wstałam, pożegnałam się i poszłam do pokoju. Naprawdę nie wiem dlaczego ale strasznie bolały mnie jego słowa. Skoro miał dziewczynę to po jaką cholerę się tak wobec mnie zachowywał. Zaczynam mieć podejrzenie że ma rozdwojenie jaźni czy coś podobnego. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się na łóżku ale nie mogłam zasnąć. Po około godzinie leżenia w tak zwanym 'trybie czuwania' usłyszałam dźwięk otwierania drzwi. Głęboko gdzieś miałam nadzieję  że to Neymar, ale chyba na największych torturach bym się do tego nie przyznała. Udawałam że śpię bo nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.

-I tak wiem że nie śpisz- powiedział James a ja się od razu ożywiłam.

-Właśnie że śpię- odpowiedziałam przekręcając się w jego stronę.

On nic już nie mówiąc podszedł do łóżka i położył się obok mnie.

-Widziałem to- stwierdził po chwili bezsensownego leżenia

-Co?- dopytywałam bo nie bardzo wiedziałam o co chodzi.

-To co z nim zrobiłaś- powiedział cicho chichocząc, a ja dziękowałam Bogu że jest ciemno bo byłam pewna że zrobiłam się natychmiastowo czerwona na twarzy.

-To nie zmienia i tak nic. On ma przecież dziewczynę- mówiąc to zrobiłam cudzysłów rękami przy ostatnim słowie.

-Ty naprawdę jesteś tak ślepa czy tylko udajesz? On przecież wcale jej nie kocha, a ona jest okropną kretynką- od razu zbulwersował się na moje słowa.

-Szkoda że tylko ty tak uważasz- powiedziałam zrezygnowana. Bo taka była prawda, może jej nie kochał ale zapewne leciał na jej niekształtne po wielu operacjach cycki.

-Więc mam pomysł- powiedział po dłuższej chwili.

-Już się boję- odpowiedziałam od razu.

-Czy ty coś sugerujesz?- zapytał z udawanym zdenerwowaniem

-Mówię tylko że każdy twój idiotyczny pomysł nie kończy się dobrze- powiedziałam cicho chichocząc

-Ej wypraszam to sobie!- udawał zbulwersowanego również cicho się śmiejąc.

I znów leżeliśmy kilka minut gapiąc się w sufit i nic nie mówiąc, a James co chwilę zmieniał swoją pozycję, kręcił się.

-No już podziel się ze mną tym złowieszczym pomysłem bo wiercisz się jak byś miał owsiki- stwierdziłam po chwili gdy już nie mogłam wytrzymać.

-Spraw żeby był zazdrosny- powiedział to tak po prostu i nadal gapił się w sufit, a ja zaczęłam się zastanawiać. W gruncie rzeczy to nie był zły pomysł ale miał też swoje wady których nie dało się przeskoczyć. Miałam ogromne wątpliwości co do tego pomysłu ale po wielu namowach i tłumaczeniach Jamesa po prostu się zgodziłam. Może ryzykuje, jednak chyba nie mam nic do stracenia. Więc właśnie takim sposobem rano założyłam na siebie koszulkę Jamesa z jakimś nadrukiem, która sięgała mi do połowy uda, bardzo krótkie spodenki i zeszłam na dół zrobić sobie kawę. Nie byłam przekonana do pomysłu tego kretyna ale słysząc jak Neymar wchodzi do kuchni i wciąga szybko powietrze, byłam zadowolona że się na to zgodziłam.

-Cześć- rzucił od niechcenia Neymar siadając na stoliku barowym. Była dopiero 8 rano więc większość osób po prostu spała.

-O Hej!- udałam zaskoczoną  i posłałam mu promienny uśmiech- Kawy?-zapytałam kładąc dzbanek z gotowym napojem bogów na stole

-Tak chętnie- uśmiechnął się i chwycił za dzbanek. I więcej już się nie odezwał, więc dopiłam kawę i postanowiłam zmyć resztkę naczyń ze zlewu, niestety nie było mi to dane bo poczułam czyjeś dłonie na moich biodrach. Po zapachu perfum doskonale wiedziałam że to Neymar więc obróciłam się w jego stronę a on wpił się w moje usta. Nie potrafię powiedzieć że mi się to nie podobało, bo prawda była przeciwna.  Cieszyłam się jak małe dziecko że ten głupi pomysł Jamesa zadziałał. W tym samym czasie Neymar posadził mnie na blacie, a sam stanął ,między moimi nogami. I pewnie całowalibyśmy się tak przez wieczność gdyby nie lekkie chrząknięcie. Momentalnie odsunęliśmy się od siebie i ujrzeliśmy Leo opierającego się o framugę drzwi.

-Przepraszam że wam przeszkadzam, ale nie jesteście tu sami- powiedział Messi uśmiechając się.

Cała atmosfera prysła więc zeskoczyłam z blatu i zaczęłam zmywać naczynia

-Czy to nie jest koszulka Jamesa?- spytał po chwili Messi robiąc kanapki.

No i klops. Właściwie to nie wiedziałam czy dalej brnąć w te wszystkie głupie kłamstwa czy iść w zaparte że tylko mu się wydaje. Jednak nie zdążyła nic powiedzieć lub zrobić bo Neyamar od razu szarpnął mnie za ramie.

-To oczywiste że to jego koszulka, ale dlaczego masz ją na sobie?- zaczął się na mnie wydzierać

-Nie powinno cię to obchodzić- bolał mnie cholernie jego ton głosu więc właśnie w tej chwili nie miałam ochoty być dla niego miła.

-Więc co latasz najpierw do mnie później do niego? Zupełnie jak dziwka, jak jakaś pieprzona szmata- teraz krzyczał już najgłośniej jak potrafił, byłam pewna że obudził cały com. Jego słowa bardzo mnie bolały, cholernie.

Nie patrząc na nic wybiegłam z domu prosto na plaże i zaczęłam zmierzać w nieznanym kierunku. Jeszcze przed domem zatrzymał mnie głos Neymara

-Czekaj! Nie o to mi chodziło- krzyczał jak opętany

-A mnie się jednak wydaje że o to. Człowiek gdy jest zdenerwowany mówi co myśli, więc już poznałam twoją opinię na mój temat.- fuknęłam oburzona i odwróciłam się na pięcie by iść dalej.

-Do cholery jasnej nie chciałem tego powiedzieć. To jest o wiele trudniejsze niż się wydaje- znów odkręcił mnie w swoją stronę a ja odsunęłam się na bezpieczną odległość.

-Jesteś jakimś kretynem jeśli uważasz że obraża się kobietę, bo jest się zdenerwowanym. Nie mam pojęcia jak w twoim kraju, ale w moim gentelmeni tak nie robią. Nawet to że jesteś jakąś pieprzoną gwiazdką footballu nie upoważnia cię do czegoś takiego. Nie obchodzi mnie to czy Bruna lub którakolwiek twoja dziwka ci na to pozwala, ale musisz wiedzieć że ja sobie tego nie życzę. Wiec przepraszam ale nie mam ochoty przebywać z takimi idiotami jak ty i polecam ci na pocieszenie pooperacyjne cycki Bruny. A teraz przepraszam idę się udać gdzieś gdzie nie ma ciebie- skończyłam swój długi monolog w trakcie którego on stał osłupiały. Odwróciłam się odeszłam dobre kilka metrów i krzyknęłam głośne- "Kurwa" po polsku, a później poszłam dalej, w japonkach, za dużej koszulce i w zbyt krótkich spodenkach, bez telefonu i pieniędzy, po prostu odeszłam. Byle jak najdalej od niego....

******************************************************************************************

Cześć, czołem !!!

I znów długo mnie nie było. Kolejny raz musieliście czekać miesiąc na rozdział i to jeszcze taki dołujący. Muszę was przeprosić ale prawda jest taka że rozdział był napisany w większej części od prawie miesiąca i czekał chyba na lepsze czasy, bo nie mogłam się jakoś zabrać za dokończenie go. Ale oto jest, chodź raczej nie jesteście z niego zadowoleni. Neymar dupek wita!! Jednak mogę dodać że taki był mój plan od początku, a my powoli zbliżamy się do końca tej opowieści, więc jeśli wam się podoba to zostawcie coś po sobie :*

P.S. Czy tylko mnie tak zaczęli ostatnio cisnąć w szkole czy to normalne zjawisko?


Romantyczna przygoda w BarcelonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz