Słowem czasem można zranić bardziej niż nożem, dlatego często należy odpowiednio dobierać słowa. Nie powiem że byłam załamana, byłam typem dziewczyny która się nie poddaje, mimo że łzy spływały po moich policzkach nie byłam roztrzęsiona. Dziadek zawsze mi mówi że łzy nigdy nie są odskocznią od naszego problemu, już dawno nauczyłam się płakać bez emocjonalnie. Mówią że łzy są okazem naszej słabości, ja jednak myślę inaczej, okazem słabości jest poddanie się a łzy w twoich oczach pokazują że walczysz. Może sama ze sobą, może z innym zewnętrznym problemem, ale walczysz.
Wyszłam z klubu innym wyjściem i zamówiłam taksówkę. Przyjechała po 5 minutach, podałam adres a kobieta szybko lecz przepisowo zaczęła jechać w stronę domu Neymara. Na miejscu wyjęłam klucze, otworzyłam drzwi, w duchu dziękowałam że dał mi te klucze do torebki. Trzasnęłam drzwiami i pobiegłam po schodach do pokoju w którym leżały moje rzeczy. Szybko wszystko spakowałam i zeszłam na dół z bagażem, był ciężki ale jakoś się udało. Chwyciłam kartkę i długopis, napisałam coś na niej i po zamknięciu drzwi razem z kluczami wrzuciłam do skrzynki. Zamówiłam kolejny raz taksówkę i pojechałam do hotelu w którym ostatnio mieszkałam jak byłam w Barcelonie.*Neymar pov*
-I co? - zapytałem Jamesa który pomagał mi ją szukać.
Jak wszedłem do klubu zacząłem rozglądać się, szukałem Gosi, chciałem z nią pogadać. Ona jednak gdzieś zniknęła, przepadła jak kamień w wodę. Na początku myślałem że poszła do łazienki albo na chwilę odetchnąć świeżym powietrzem. Myliłem się, nie było jej nigdzie, nikt jej nie widział.
- Nikt nic nie wie- stwierdził ze smutkiem. Dzwoniłem do niej chyba z tysiąc razy ale nie odbierała telefonu, w głowie miałem najczarniejsze scenariusze.
- Jakiś chłopak widział jak wychodziła zapłakana z klubu- wydyszał Leo. On też jej szukał, wszyscy ją szukali.
- Co ale jak? Matko! Leo dzięki!- krzyknąłem i jak z procy wybiegłem z klubu.
- Ej Stary zaczekaj- dyszał James- co ty chcesz zrobić?
- Pojadę do domu pewnie tam jest- stwierdziłem nie zatrzymując się.
- Ale ty nie masz tu auta. Choć pojedziemy moim- powiedział i pociągnął mnie za rękę.
- Ok ale szybko.
Zanim się obejrzałem Jam już odpalał silnik i pędząc na łeb na szyję, nie zwracają uwagi na znaki jechał w kierunku mojego domu. Błagałem Boga żeby tam była żeby nic się nie stało. Wysiadłem z samochodu i dopadłem drzwi, jednak one były zamknięte a w całym domu panowała ciemność. Wyjąłem klucz zapasowy z garażu i weszliśmy do środka. Zacząłem nawoływać jej imię ale odpowiedziała mi głucha cisza, obiegłem wszystkie pokoje z nadzieją ze może śpi lub po prostu nie słyszy, nadaremnie. Wszedłem do pokoju gościnnego, nie był jej walizki. Czemu mnie zostawiła ? Czemu mnie zostawiła? Z zamyślenia wyrwało mnie wołanie Jamesa, podniosłem się z ziemi, dopiero teraz zauważyłem że siedziałem skulony na niej jak małe dziecko.
- Nie ma jej, jej rzeczy też- powiedziałem schodząc po schodach
- Wiem- odpowiedział ze smutkiem- zostawiła kartkę i klucze.
Chwyciłem kartkę w dłonie, widniało na niej tylko jedno zdanie:
~~~~~~~~ Dziękuję za wszystko, nie szukaj mnie. Naiwna fanka~~~~~~~~~~
- O co chodzi?- znowu wyrywał mnie z zamyślenia. Powinienem teraz być sam, albo nie w tej chwili chciałem ją odnaleźć. Złapałem klucze od auta i wyszedłem z domu, wiedziałem że James idzie za mną.
- Usłyszała ten pieprzony wywiad. To wszystko przez trenera, ma w dupie co my czujemy, dla niego liczy się tylko to żeby zdobywać bramki. On mnie perfidnie zaszantażował. Rozumiesz?- wyrzuciłem z siebie potok słów.
- Co o czym ty mówisz? Jak wywiad? Dlaczego cię zaszantażował? - James był zdezorientowany
- Powiedział mi że jeszcze jeden skandal, a mecz finałowy będę oglądać z ławki rezerwowych. Miałem w mediach załatwić sprawę z tą "Polką", tak powiedział. A ja debil posłuchałem. Rozumiesz? Powiedziałem w tym pieprzonym wywiadzie że to tylko fanka i nic dla mnie nie znaczy. Ona to musiała usłyszeć, chciałem o wszystkim powiedzieć w klubie ale jej już nie było. Co ja narobiłem?- uderzyłem pięścią w drzwi garażu. To wszystko mnie tak cholernie bolało. Zachowałem się jak dupek. Chciałem jej powiedzieć że bardzo ją lubię, chciałem powiedzieć jej o ultimatum i o tym że po prostu nie możemy się za bardzo pokazywać publicznie. Ale przecież to nic nie zmienia, w domu nadal mogła zasypiać na moim torsie i śmiać się wniebogłosy z żartów. Nadal mogła mi robić na złość i się denerwować- lubiłem jak to robiła. Mogła jeść ze mną śniadanie, oglądać filmy, a ja mogłem ją łaskotać na środku korytarza, wtedy nikt nic nie widział. Jestem debilem mogłem poczekać trochę z tym wywiadem i najpierw powiedzieć. A teraz prawdopodobnie straciłem jej słodki uśmiech na zawsze.............**********************************
Dziękuję ♥
Za gwiazdki, komentarze i wyświetlenia. Nie spodziewałam się że ktoś w ogóle będzie chciał to czytać.
Tradycyjnie jeśli się wam podoba to zostawcie gwiazdkę albo komentarz.
Do zobaczenia miśki :*
CZYTASZ
Romantyczna przygoda w Barcelonie
FanfictionOna piękna Polka o Hiszpańskich korzeniach. On typowy Brazylijczyk. Ona w swoim środowisku najpopularniejsza, ma wszystko czego dusza zapragnie. Bogaci rodzice, najprzystojniejszy chłopak w szkole. On najpopularniejszy piłkarz młodego pokolenia. Koc...