Rozdział 14

833 45 1
                                    

*Margaret pov*

Siedziałam w pokoju hotelowym kilka minut i gapiłam się w sufit jak idiotka, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Mój telefon leżał na podłodze i cały czas wibrował, oznaczało to że ktoś dzwonił ale ja nie chcę teraz z nikim rozmawiać. Wstałam z wielkiego łóżka i poszłam do łazienki, po drodze tylko chwyciłam z walizki strój sportowy. Chciałam odreagować, a o ile mi wiadomo w tym hotelu jest siłownia, może tak się uspokoję. Zeszłam przebrana na recepcję i zapytałam stojącą tam młodą dziewczynę w uniformie, o siłownie. Ona z wielkim wyćwiczonym uśmiechem zaprowadziła mnie na niższe piętro i zostawiła z jakimś osobistym trenerem z tamtego hotelu.

-Tom- powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę.

-Margaret- odpowiedziałam i uścisnęłam jego dłoń. Nie miałam ochoty na żadnego trenera, chciałam ćwiczyć sama, rozładować się, odreagować emocje które się we mnie kłębiły.

-Od czego chciałabyś zacząć? Nie wyglądasz na osobę niewysportowaną.- stwierdził z miłym uśmiechem, jak dla mnie przesadnie miłym. Faktycznie po mojej sylwetce było widać że ćwiczę. W rogu wielkiej sali zobaczyłam worek treningowy, to było to czego szukałam!

-Jeśli mogę to poproszę rękawice bokserskie i spokój- odpowiedziałam może trochę niemiło. On jednak sięgnął po rękawice, podał mi je i z jakże wyćwiczonym uśmiechem życzył mi miłego treningu. Podeszłam do worka i zaczęłam go okładać pięściami z wielkim zaangażowaniem. Chciałam wyładować wszystkie swoje złe emocje które miałam w sobie. Może chociaż przez zmęczenie przestanę o tym wszystkim myśleć. Wyobraziłam sobie zamiast worka jego twarz i zaczęłam uderzać z jeszcze większym skupieniem. To była rzecz której potrzebowałam od początku.

*Neymar pov*

Jeździłem z Jamesem po Barcelonie już od dobrej godziny. Objechaliśmy miejsca do których zazwyczaj chodzą turyści, byliśmy pod Camp Nou i wszędzie dookoła ale nigdzie nawet nie było śladu jej obecności.Jakby kompletnie zapadła się pod ziemię.
-Stój- krzyknąłem na Jamesa- czemu wcześniej o tym nie pomyślałem?
- Co? O co ci chodzi?- spytał, był lekko zdezorientowany.
-Jak był ostatnio w Barcelonie była w takim hotelu, jedźmy może tam jest. Szybciej!- powiedziałem na jednym wydechu. Miałem nadzieje że tam będzie, cała i zdrowa. Gdyby coś jej się stało nie darował bym sobie tego do końca życia.
Po 10 minutach byliśmy już na miejscu. Wysiadłem z samochodu jak oparzony i podbiegłem do recepcji. Za ladą stała kobieta więc będzie łatwiej, niewysoka, brunetka, zielone oczy, patrzyła na mnie z otwartą buzią. Szybko nałożyłem na swoje usta uśmiech numer 5 i spokojnie powiedziałem.
- Dzień dobry. Chciałbym się zapytać czy przypadkiem nie zatrzymała się tu pewna dziewczyna- powiedziałem nie przestając się uśmiechać. A ona spojrzała na mnie zahipnotyzowana.
-Przepraszam słyszy mnie pani?- spytałem zdziwiony.
- A tak, tak. Przepraszam zamyśliłam się- taaa chyba zapatrzyłaś na mnie. Normalnie w tej chwili zacząłbym się śmiać ale nie było czasu.
- Czy zatrzymała się u państwa Margaret Braun?- zapytałem jeszcze raz nadal pięknie się uśmiechając.
- Zasadniczo to nie wolno nam udzielać takich informacji,ale.....- no ale co? Wyduś to z siebie- dla pana zrobię wyjątek
No i pomogło w końcu w czymś bycie popularnym.
Ona wstukała coś na komputerze i  po chwili podniosła wzrok na mnie.
-Zatrzymała się w pokoju 92, ale o ile się nie mylę to prowadziłam ją jakiś czas temu do siłownie na dół- powiedziała nadal patrząc na mnie jak na ekspozycje w muzeum.
- A czy mnie mogłaby pani również tam zaprowadzić?- zapytałem choć z góry znałem jej odpowiedź.
- Ależ oczywiście!- odpowiedziała z entuzjazmem- ale czy mogłabym prosić o autograf- powiedziała i podała mi kartkę i mazak. Podpisałem się lekko podirytowany a ona wyszła zza lady i zaczęła prowadzić w nieznaną mi stronę.

*Margaret pov*

Nie wiem ile czasu uderzałam w ten worek ale byłam już wycieńczona. Usiadłam na stojącej obok ławeczce do podnoszenia ciężarów i sięgnęłam po wodę. W tym samym mój wzrok skierował się w stronę tego trenera- Toma o ile pamiętam, pokazywał ćwiczenia jak na moje oko starszej od niego o 20 lat kobiety. Ona natomiast uśmiechała się do niego jak idiotka i nie zwracała uwagi na to co on mówi. Jemu to chyba nie przeszkadzało bo nie ukrywał zainteresowania nią. A więc taki był? Latał za starszymi od siebie mężatkami jak mniemam niespełnionymi w małżeństwie a on to perfidnie wykorzystywał. Choć w sumie to one same tego chciały, co chwile podchodziły do niego kolejne kobiety i o coś pytały nie zapominając o wypięciu piersi w jego stronę. Zapewne same były sobie winne ale jego zachowanie według mnie i tak było karygodne. W pewnym momencie spojrzał w moją stronę i się uśmiechnął, czego ja nie odwzajemniłam, wstałam zakręciłam wodę i ruszyłam znowu w stronę worka, założyłam słuchawki i gdy tylko usłyszałam w nich moją ulubioną piosenkę zaczęłam bić w worek z jeszcze większą pasją. Wysiłek fizyczny to było coś co pozwalało mi się całkowicie uspokoić. W pewnym momencie poczułam na swoim brzuchu czyjeś dłonie, ktoś objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Niewiele myśląc z całej siły przywaliłam tej osobie z łokcia w brzuch a później jeszcze nogą w kroczę. Usłyszałam jęk bólu.......... chwile znałam ten głos, obróciłam się a to co zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie...........

************************************************

Bardzo was przepraszam że tak długo nie pisałam ale miałam problemy z komputerem  a pzt. są wakacje i nie było mnie trochę w domu. Mam nadzieję że się nie zniechęciliście do tego opowiadania i nadal będziecie je czytać. Postaram się jeszcze dziś wstawić rozdział ale nic nie obiecuję. Wiem jednak że rozdziały będą teraz regularnie. Ten rozdział trochę krótki ale w następnym będzie się więcej działo.

Dziękuję wam za wszystkie gwiazdki i komentarze to mnie motywuje

Do zobaczenia :*

Romantyczna przygoda w BarcelonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz