Rozdział 15

917 41 2
                                    

Okręciłam się by wymierzyć idealnego prawego sierpowego, ale to co zobaczyłam od razu powstrzymało moją rękę. Właściwie to nie wiem dlaczego zareagowałam tak ostro, może to przez nerwy albo przez to że byłam w transie i uderzałam w worek jak szalona. Na podłodze klęczał Neymar i trzymał się za męskie czułe miejsce, od razu uklękłam przy nim.
-Przepraszam. Nic ci się nie stało? Jezu tak strasznie mi przykro.
Właściwie to nie wiem dlaczego to mówiłam. Czy było mi go szkoda? Może trochę, ale sam jest sobie winien, kiedy jestem zła to lepiej się do mnie nie zbliżać. On przecież nie spodziewał się że mu przywalę a już na pewno nie wiedział że tak mocno.
-Nic się nie stało- wycharczał
Chyba jednak było mi przykro, złapałam go za ramię.
-Naprawdę przepraszam. Chodźmy stąd bo się zrobi zbiegowisko.
Faktycznie wszyscy ludzie na nas patrzyli niektórzy z zaciekawieniem inni z..........podziwem?
-Gdzie?- zapytał nadal obolałym głosem
-No do pokoju- powiedziałam a on przez sekundę może dwie uniósł kącik ust do góry liczył chyba na to że nie zauważę. Oszukiwał głupi palant nic go nie bolało. Kłamał.
-Ty kłamco- krzyknęłam i wstałam a on za mną- myślałeś że mnie oszukasz ćwoku.
-Gosia proszę. To co słyszałaś to wielkie nieporozumienie ja ci wszystko wytłumaczę- chwycił moją dłoń- A uderzenie było naprawdę mocne- stwierdził
-Widocznie nie aż tak bardzo skoro już nie boli- odpowiedziałam i obróciłam się na pięcie. Przy wejściu rzuciłam rękawice na ladę i wyszłam z pomieszczenia.
-Zaczekaj- zawołał za mną. No pięknie teraz będzie za mną lazł.
-Co teraz będziesz za mną łaził?- zapytałam z przekąsem
- Dokładnie- powiedział zbliżając się, ja szłam wolno ale stanowczo więc szybko znalazł się tuż za mną. Wtedy odkręciłam się gwałtownie.
-Chcesz żeby ci tą szczękę operacyjnie składali- wysyczałam z uniesioną pięścią
-Lubie jak jesteś taka władcza. Jesteś wtedy jeszcze bardziej seksowna-zamilkł na chwilę a ja miałam ochotę go rozszarpać- no ale przywal mi należy się.
Co? Powiedział że mam mu przywalić? Stałam w miejscu i nie potrafiłam uwierzyć w końcu opuściłam dłoń.
- Nie warto- odpowiedziałam i odeszłam szybkim krokiem. A on jak cień za mną.
- Ja naprawdę przepraszam. To co słyszałaś to wielkie nieporozumienie. Musiałem to powiedzieć.
-A co fanki byś stracił?- prychnęłam i dalej kierowałam się w stronę schodów.
- Nie! Ja musiałem trener mi kazał. Powiedział że jeśli będzie głośno o mnie w mediach to nie zagram w finale- wyrzucił na jednym wydechu.
-Wiesz głupszej historyjki to nie słyszałam- odpowiedziałam i biegiem ruszyłam po schodach. Co on sobie myśli? Że jestem idiotką i uwierzę w takie brednie. Pijawka by uwierzyła ale nie ja.
-Zaczekaj! Ja mówię prawdę- darł się chyba najgłośniej jak potrafił i zaczął biec za mną. Ja na szczęście otwierałam już drzwi do holu. Wybiegłam i poczułam na sobie silne ramiona.
-Boże wiesz jak się martwiliśmy, wszyscy. Szukaliśmy cię. Ney biegał jak oszalały- wyrzucał po kolei James.
-Nie potrzebnie. A teraz puść bo mnie udusisz- zabrał ramiona i spojrzał na mnie, później na coś nad moim ramieniem. Wiedziałam że tam stał bo on też był szybki. Chodź byłam z przodu raczej niewiele zajęło mu dobiegnięcie do holu.
-Wyjaśniłeś jej?- zapytał wciąż obejmując mnie w talii. Zabrałam jego rękę bo wiedziałam że jeszcze chwila a Ney przeleję swoją złość z oczu na jego twarz.
- Nie uwierzyła mi- powiedział i posmutniał.
- Uwierz mu to prawda. To głupio brzmi zdaję sobie z tego sprawę ale Ney jest związany kontraktem i musi słuchać poleceń trenera.
- Jak trener mógł być tak podły?- spytałam z niedowierzaniem- przecież to szantaż
- Nie trener a związkowcy. To oni podejmują takie decyzje a On też boi się że wyleci i wykonuje ich polecenia- tym razem odpowiedział Ney.
- Załóżmy że ci wierzę- uśmiechnął się i chciał do mnie podejść- ale powinieneś już iść jeszcze cie ktoś tu zobaczy i nie zagrasz- jego mina zrzedła a on zatrzymał się w pół kroku.
-Możesz wrócić do mnie- stwierdził z nadzieją w głosie.
-Wolę nie. Potrafię sobie poradzić- Cieszyłam się że jednak powiedział mi prawdę. I mimo że chcę do niego jechać to powstrzymuję się. Jeśli nie zagra w tym meczu to będę się o to obwiniać do końca życia.
-Ale polecę z wami na Ibizę- mówię żeby poprawić mu humor.
-Będziesz moją osobą towarzyszącą- stwierdza James. A Neymar jest wyraźnie smutny.
-Wiesz ja biorę Brune- mówi próbując się uśmiechnąć ale wychodzi mu grymas. Ja udając że to w ogóle mnie nie rusza całuje Jamesa w policzek. Wiem że to wkurzy Neymara i robię to z czystą premedytacją.
- Z chęcią z tobą pojadę James- mówię a chłopak obejmuje mnie w tali.
- No to jesteśmy umówieni.
- Tak! A teraz pozwólcie ale idę do pokoju do zobaczenia.
Żegnam Jamesa buziakiem a on kieruję się do wyjścia. Podchodzę do Neymara przytulam go i słyszę tuż przy uchu:
-I tak będziesz moja..........

********************************************

No więc jest kolejny rozdział. Taki sobie ale niech będzie.
Założyłam snapchata: neymar10kc
Zapraszam!
Zostawcie coś po sobie :D

Do Zobaczenia :*

P.S Gratulacje dziecka dla Marca Bartry i jego dziewczyny :D

Romantyczna przygoda w BarcelonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz