Rozdział 8

1K 42 0
                                    

Rano obudziły mnie promienie słońca. Nigdy nie byłam jakimś wielkim leniuchem więc podejrzewam że jest dość rano. Patrze na budzik który pokazuje 12:46!
-Która?- sama pytam siebie- to niemożliwe.
Szybko niemal wyskakuje z łóżka ogarniam się, wiecie prysznic te sprawy, zakładam od razu strój w którym chcę iść na trening: białą zwiewną koszulkę, spodenki w wzory i bardzo cieniutki sweter.
-Miałam zadzwonić do mamy- karcę się w myślach, ona już dzwoniła 3 razy a ja nie odbierałam- zadzwonię w trakcie treningu- myślę i równocześnie zamykam pokój. Biegnę po schodach do restauracji hotelowej gdzie widzę dziadka czytającego gazetę.
-Cześć Dziadku- mówię i dosiadam się do stolika.
-Witaj słońce. Co tak późno?- pyta z dziwnym uśmiechem na ustach.
-A wiesz impreza była bardzo udana- odpowiadam zgodnie z prawdą
- Tak doprawdy piękne Lamborghini - No i mnie przejrzał, przed nim się nic nie ukryje. Ale jak? Patrze na niego z zupełnie zaskoczoną miną.
-Wiesz okna mojego pokoju wychodzą na ulicę a ja grałem wtedy w pokera z kolegami z dawnych lat.- O tej godzinie? No tak dziadek jest stanowczo uzależniony od hazardu, ale spokojnie on gra tylko dla zabawy. Co nie zmienia jednak faktu że mama by była okropnie zła.
-To był Neymar dziadku- odpowiadam i zaczynam jeść tosta by skupić się choć trochę na czymś innym.
-Wiem. Przecież widziałem.
No fakt wysiadał z samochodu no i dziadek wygrywa.
-Wiesz dziadku bo ja zjem i zaraz wychodzę......... jadę na trening.- powiedziałam i modliłam się żeby już nic nie mówił o tym.
-Ja pójdę odwiedzić ciotkę Martine. -Uff nie drąży jest dobrze.
-Ok tylko ogranicz pokera- uśmiecham się do niego
- A ty pamiętaj że o 19 mamy samolot....... nie zbierasz się ?- Patrzę na zegarek wielki nieba to już 13:26.
Wstaję i żegnam się z dziadkiem za sobą tylko słyszę.
-Zadzwoń w końcu do matki co chwilę się do mnie dobija.- stwierdza dziadek
-Dobrze- rzucam i szybko wychodzę z restauracji, muszę pojechać jeszcze windą na niższe piętro ale ta właśnie jedzie na samą górę, więc szybko decyduję się na schody i dziękuję Bogu że nie założyłam obcasów. O 13:29 jestem już przed drzwiami wejściowymi zatrzymuję się łapię oddech i wychodzę przed hotel. A on już tam stoi tym razem jednak ma inny samochód, to chyba porsche choć nie wiem nie widzę bo przeszkadza mi słońce. Ale on wygląda perfekcyjnie, ładna błękitna koszula i czarne jeansy.
-Cóż za punktualność. Niespotykane- stwierdza
-Widocznie trafiałeś na same spóźnialskie- stwierdzam z lekką zgryźliwością i już jestem przy nim jednak zamiast się zatrzymać po prostu go wymijam i wsiadam do samochodu. Po chwili on wsiada za kierownicę.
- A gdzie powitanie złośnico?- pyta zgryźliwie
- Cześć- mówię i się uśmiecham
- Oczekiwałem czegoś więcej- Ja niewiele myśląc zbliżam swoją twarz do jego twarzy, on od razu promienieje.
- To jeszcze sobie poczekasz- mówię i się odsuwam, a on się tylko uśmiecha pod nosem, odpala samochód i puszcza kierunek. Tym razem punkt dla mnie.
-Co cię tak śmieszy? - pytam zadowolona.
-Bardzo ładnie dziś wyglądasz.- no i zmienia temat
-Dziękuję- mówię a on patrzy na mnie z zastanowieniem- no dobrze ty też ładnie wyglądasz- dodaje ze śmiechem
-Bardzo ci dziękuje.
-A nie za gorąco ci? - pytam, w końcu na termometrze jest pewnie 27°C.
-Trochę- patrze na niego ze zdziwioną miną, to po jakiego grzyba się tak ubrał- wiesz paparazzi- dodaje.
-Co?- pytam zdezorientowana
-Muszę wyglądać odpowiednio.- No nie wierzę niby taki charyzmatyczny a boi się paparazzi- wiesz końcówka sezonu już nie mogę wywołać żadnego skandalu. Przygotuj się bo zaraz dojeżdżamy.
-Słucham?- pytam zdziwiona
- Pod klubem ja ci otworzę drzwi, wysiądziemy i szybkim krokiem wchodzimy na teren stadionu, jak możesz nie oglądaj się na aparaty, nie odpowiadaj na żadne ich pytania po prostu idź.- Czy jego naprawdę pogięło?
-Czemu mi o tym nie powiedziałeś wcześniej?- pytam z wyrzutem.
-Bo byś się nie zgodziła.
-A skąd wiesz, nie znasz mnie- ale faktycznie pewnie bym się nie zgodziła.
- Każda dziewczyna tak reaguję- odpowiada
- Jak to każda? - było ich aż tak dużo pytam sama siebie
-Przygotuj się. Parkuję i zaraz wysiadamy. Wyglądasz świetnie- rzucił tylko i wysiadł by otworzyć mi drzwi. Byłam zdenerwowana, jak ja mam się zachować? W tum samym czasie Ney otworzył mi drzwi i się zaczęło. To jest jak piekło, nie widać nic oprócz lamp.
-Neymar czy to twoja nowa dziewczyna?, -Co powiesz o wczorajszym meczu?, -Co z Bruną Marquezine?- słyszałam tylko wiele pytań, ale szłam nie zatrzymując się tak jak mi kazał, po chwili byliśmy już w budynku i tam mogłam swobodnie odetchnąć.
-Przepraszam- usłyszałam od niego, ale nie zdążyłam nic powiedzieć a już podbiegła do niego jakaś laska i zaczęła go namiętnie całować.
- Jak mniemam Bruna, mi też cię miło poznać- przerwałam im bez skrupułów i poszłam w stronę stojącego niedaleko Jamesa............

Romantyczna przygoda w BarcelonieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz