Prim siedziała na kuchennym blacie przy wielkim oknem i dyskretnie obserwowała nowego kolegę siostry, w jej zwykle wesołych oczach krył się gniew. Niepozorny chłopak wydawał jej się coraz bardziej podejrzany, a dziwne wydarzenia powodowane jego obecnością wzbudzały w niej strach. Bystra dziewczynka łączyła wszystkie informacje jakie udało się jej na jego temat znaleźć i zaczęła wątpić w jego człowieczeństwo, w końcu ludzie nie pojawiają się od tak w różnych miejscach, jakby latali.
Jej rozmyślania przerwały kroki i krzyk siostry:
-Wychodzę!
-Idziesz z nim?- zapytała wciąż uważnie obserwując kręcącego się przed domem intruza, jej ton był ostry, czuła gniew, była zła na siostrę, że ta zadaję się z kimś kto ją krzywdzi.
Cassi widząc wzrok dziewczynki podeszła do okna i widząc Brada udawała zdziwienie, chociaż doskonale wiedziała, że będzie on na nią tam czekał.
-Tak, to Brad, koniecznie musisz go poznać- mówiła, próbując odgarnąć niesforne kosmyki padający na twarz siostry, jednak ta odtrąciła jej dłoń- Stało się coś?
-On mi się nie podoba- powiedziała poważnym głosem- Nie powinnaś się z nim spotykać!
-Prim nawet go nie znasz, mówię ci jest świetnym chłopakiem,na pewno się polubicie- gniew ośmiolatki lekko rozśmieszył ją, ale również lekko zaniepokoił, dziewczynka nigdy tak nie reagowała na jej znajomych, dlatego Cassi zaczęła podejrzewać, że to Rosalinda nastawiła ją przeciwko Bradowi, jej kolejne słowa zaczęły ją utwierdzać w tym przekonaniu:
-A ty go znasz? Cassi on jest niebezpieczny!
-Babcia coś ci nagadała? Nie słuchaj jej dobrze wiesz, że często przesadza...
-Nic mi nie nagadała, po prostu...
-Nie, dość! Nie wiem co ci się stało, ale masz natychmiast przestać. Nic o nim nie wiesz i nie masz prawa tak o nim mówić, okey?
Cassi również nie znała Brada długo i nie mogła uwierzyć, że poszła na jego historyjkę, ale ufała mu i była pewna, że nigdy nie pozwoli jej skrzywdzić, a tym bardziej on sam nie zrobi nic co mogłoby ją zranić, nie byłby do tego zdolny, a poza tym potrzebuję jej. Dlatego każde złe słowo skierowane w jego stronę, denerwowało ją i czuła wewnętrzną potrzebę bronienia chłopaka, tak jak on broniłby jej. Wiedziała że dużo przeszedł i nie zasługiwał na tak niesprawiedliwy osąd.
Zaczęła kierować się w stronę wyjścia, ale poczuła wyrzuty sumienia za może zbytostry wybuch i chciała się wrócić, aby przeprosić siostrę, ale zrezygnowała widząc jak ta z zaciętą miną wpatruję się w okno. Szybko wyszła z domu, hamując się przed udzieleniem jej kolejnej reprymendy, ta rozmowa musiała poczekać.
Prim była wściekła na siostrę za to, że nie uwierzyła jej tylko temu chłopakowi, wciąż obserwowała ich z okna, kiedy usłyszała głos babci:
-Ty też to widzisz?
-On ją skrzywdzi- powiedziała obserwując, jak Brad przytula jej siostrę, a potem kierują się w dół ulicy, dziewczynka nie mogła uwierzyć, jak Cassi może przebywać w jego towarzystwie i nie czuć bijącego od niego zagrożenia- Tylko jej się wydaję że jest dobry.
-Nie jest, skrzywdzi ją i nam zabierze, tak jak zrobili to z Amelią.-Rosalinda widząc niechęć dziewczynki do chłopaka, wyczuła w niej dobrą sojuszniczkę.
-On to zrobił?
-Nie, ale jemu podobni, a on jest taki sam- przerwała na chwile, a potem kontynuowała- Musisz mi pomóc ją ocalić
CZYTASZ
Nieumarły/ B.Simpson ff
FanfictionBo przecież każdy ma prawo kochać. Tylko czy ON ciągle jest kimś? "- Jak to jest być duchem? - To tak jakbyś był w tłumie ludzi, a ciebie każdy by ignorował. Wołasz o pomoc, ale nikt cię nie słyszy..."