- Nie możesz tego zrobić!- krzyczała Bonni patrząc się z niedowierzaniem na Bradley i Zayna.- A ty nie możesz mu na to pozwolić. Skąd w ogóle wam to przyszło do głowy?
- Tak będzie najlepiej dla Cassi i wszystkich- Bradowi od początku nie podobał się pomysł powiedzenia dziewczynie o wszystkim, nie widział w tym sensu. Dodatkowo nie był pewny swojej decyzji i bał się, że ktoś powie coś co mogłoby go od niej odwlec, ale demon nie chciał kolejny raz zatajać czegoś przed swoją dziewczyną.
- Ona sobie tego nigdy nie wybaczy, dobrze o tym wiesz!- spróbowała chyba ostatniego argumentu.
- Dlatego nie może się o tym dowiedzieć
- Brad nie mogę ci tego obiecać to moja przyjaciółka. Powinna o tym wiedzieć.
Ich rozmowę przerwał dzwonek do drzwi, Bonni poszła otworzyć
- O Cassi to ty- powiedziała uśmiechając się niepewnie.
- Nie mogłam wysiedzieć w domu, musiałam gdzieś wyjść- mówiła wchodząc pewnie do środka, kierowała się prostu do kuchni i w pierwszej chwili nie zauważyła chłopców siedzących w niej. Stanęła osłupiała, jej wzrok zatrzymał się na Bradleyu i przez chwile nie wiedziała co ma ze sobą zrobić ani jak zareagować. Szybko jednak się otrząsnęła i ogarnęła ją złość.
- Co oni tu robią?!
- Cassi ja... Możemy porozmawiać na osobności?
- Nie, ja muszę wyjść...
Wybiegła stamtąd ciągle mając przed oczami spojrzenie Brada, w ogóle jego całego. Chłopak wyglądał tak smutno i niepewnie, zagubiony w świecie ludzi, a ona jedyna osoba, która mogła mu pomóc, zachowywała się tak dziecinnie. W tamtej chwili jej zachowanie wydawało się kompletnie głupie i bezsensowne, on musiał być jeszcze bardziej zagubiony niż ona...
Nie miała jednak odwagi tam wrócić, ten jeden dzień jeszcze to przemyśli, w końcu nie zmieni to już niczego, prawda?
* * *
Najpierw Cassi poczuła, że ktoś ją szarpie, dopiero po chwili doszedł do niej szept.
"Szybko! Wstawaj! ON cię potrzebuję!"
Otworzyła oczy i zobaczyła nas sobą nieznajomego mężczyznę, wszystko jakby falowało i nie mogła dostrzec jego twarzy.
"Pospiesz się. Zaraz będzie za późno!"
"Za późno? Ale na co?"- miała wrażenie, że jej głos dochodzi z oddali, tak jakby słyszała zaledwie echo swoich słów. Mężczyzna nie odpowiedział, tylko pociągnął ją za rękę, ciągle nie do końca przytomna wstała i pobiegła za nim.
Podążała za nim boso, nie do końca zwracając uwagę na to w którym kierunku podążają, drogę pamiętała jedynie urywkami, kawiarnia "Rosegold", ulubiona biblioteka Bonni, most nad Sweetriver. Biegła w ogóle się nie męcząc i nie rejestrując upływającego czasu.
"Dalej już blisko!"
Wbiegli między drzewa i kawałek dalej Cassi dostrzegła dwie postacie, nieznajomego mężczyznę uśmiechającego się szeroko oraz Zayna trzymającego coś w ramionach. Z każdą chwilą dostrzegała więcej szczegółów zakrwawioną koszulkę, sztylet wystający z piersi postaci, ciemne loki, serce zaczęło jej szybciej bić.
"Spóźniliśmy się."- powiedział stojący obok niej mężczyzna.
"Zrobiłem to dla ciebie"- rzekł zakrwawiony Brad, a Cassi zaczęła krzyczeć.
Obudziła się zlana potem, z łomoczącym sercem. Nagle w rogu pokoju dostrzegła mężczyznę, który budził ją w śnie. Patrzył na nią i powiedział:
- Musimy się spieszyć!
CZYTASZ
Nieumarły/ B.Simpson ff
FanficBo przecież każdy ma prawo kochać. Tylko czy ON ciągle jest kimś? "- Jak to jest być duchem? - To tak jakbyś był w tłumie ludzi, a ciebie każdy by ignorował. Wołasz o pomoc, ale nikt cię nie słyszy..."