Zayn Malik nigdy nie był wylewną, przepełnioną uczuć do innych osobą. Nie rozumiał idei walentynek ani nie wzruszało go cierpienie innych, któremu często sam był winien, nawet nie do końca był człowiekiem, a jednak im dłużej przebywał w towarzystwie tej dziewczyny tym trudniej przychodziła mu myśl o wykorzystaniu jej.
Kojarzyła mu się z niewinnymi aniołami, do których zawsze miał słabość, a łatwość z jaką przychodziło mu kokietowanie jej wręcz go nudziła. Wołałby zająć się jakimś trudniejszym przypadkiem, ale niestety nie miał żadnego wpływu na powierzone mu zadania, dlatego toczył z nią grę zwaną flirtem, z góry wiedząc że od pierwszej chwili była jego.
Bonni od zawsze należała do tych naiwnych dziewczyn wierzących w książąt na białych koniach, kiedy się zakochiwała, a przychodziło jej to wyjątkowo szybko, to już na amen, a rozstania przeżywała bardzo ciężko. Jak na ironie od zawsze lubiła tych mężczyzn których po samym wyglądzie można określić jako bad boy, a jak wiadomo nie są oni najlepszym materiałem na chłopaka dla takiej dziewczyny jak ona.
Zayn od samego początku przypadł jej do gustu lekki zarost, ciemna karnacja, skórzana kurtka i jeszcze te czarne poprzecierane rurki! Od zawsze lubiła mężczyzn w dopasowanych spodniach. Lekko zdziwił ją fakt, że odwiedzał biblioteka, ale zawsze wierzyła że chłopcy tacy jak on ukrywają swoją wrażliwą naturę pod rockowymi ubraniami. Tak była naprawdę naiwną dziewczyną.
-Skąd jesteś?- zapytała, kiedy siedzieli w zaproponowanej przez szatyna kawiarni- Nie widziała cię tu wcześniej.
-Mieszkam tu od niedawna- chłopak był bardzo skryty, niechętnie rozmawiał o sobie, najczęściej pytał o życie dziewczyny, szczególnie zainteresowała go jej przyjaźń z Cassi, wyraził nawet chęć jej poznania, na co Bonni szeroko się uśmiechnęła- to oznaczało kolejne spotkanie.
- Opowiedz mi o niej coś więcej- poprosił.
- Tylko nie mów że jesteś kolejnym chłopakiem, któremu spodobała się Cassi i umówiłeś się ze mną tylko po to żeby wyciągnąć ode mnie jej numer- powiedziała lekko zirytowana i zawiedziona, to nie byłby pierwszy raz, kiedy chłopak pod pretekstem randki umawia się z nią, a potem wręcz błaga ją, aby pomogła mu zdobyć jej najlepszą przyjaciółkę. Ale Zayn widząc jej minę uśmiechnął się delikatnie i patrząc jej prosto w oczy, powiedział:
- Jesteś jedyną dziewczyną, którą jestem zainteresowany- a potem podsunął swoją rękę w stroną dłoni dziewczyny i delikatnie splótł je ze sobą, na co Bonni poczuła delikatne rumieńce.
Po tym wydarzeniu zniknęła panująca między nimi niepewność, co chwila śmiali się z opowiadanych przez oboje żartów i zabawnych anegdotek z życia, dogadywali się naprawdę dobrze i ani razu nie panowało między nimi milczenie. Zayn nie musiał udawać już zainteresowania rozmową bo z pozoru nudna Bonni okazała się bardzo ciekawą osobą, wrażliwą, ale z pewnością nie można było nazwać jej grzeczną. Oboje byli tak zaabsorbowani sobą nawzajem, że nie zauważyli późnej pory przez co zostali wręcz wygnani z kawiarni.
Chłopak jak na dżentelmena przystało odprowadził dziewczynę pod sam dom, a kiedy ją widział machającą mu z ganku wiedział, że to zadanie będzie trudniejsze niż myślał...
~*~
Poranna rosa pokrywała jeszcze trawę, w jak zawsze zadbanym ogrodzie pani Flinthon, kiedy Cassi postanowiła wyjść na zewnątrz. Wciąż rozbudzona i oszołomiona lawendą nie spała zbyt dobrze tej nocy, a krążące w jej głowie obrazy chłopaka nie ułatwiały jej tego. Usiadła na nieco wysłużonej huśtawce pamiętającej jeszcze czasy jej dzieciństwa i zaczęła rozglądać się wokoło. Dotychczas rzadko kiedy miała czas czy ochotę żeby tak po prostu posiedzieć i pomyśleć, a wczorajsze spotkanie obudziło w niej tęsknotę do takich zwykłych chwil.
CZYTASZ
Nieumarły/ B.Simpson ff
FanfictionBo przecież każdy ma prawo kochać. Tylko czy ON ciągle jest kimś? "- Jak to jest być duchem? - To tak jakbyś był w tłumie ludzi, a ciebie każdy by ignorował. Wołasz o pomoc, ale nikt cię nie słyszy..."