Sith Lux Bonteri.

628 46 6
                                    

Yeeaa! Lecimy kogoś załatwić na amen! Cieszyłam się wraz z Lukiem. W głowie złowieszczo chihotałam że załatwię kogoś znów. I może poprawi mi się humorek? Kto to wie... Tatooine była już blisko. Ja i Skywalker szykowaliśmy klony do ataku. Cóż. Nienawidzę ścigać łowców nagród. Jak mówiłam, potrafią zabrać nawet miecz a potem go trudno odzyskać. Byliśmy już na planecie. Wybiegłam ze statku z zapalonym mieczem. Atakujemy kolejną bazę separatystów. No błagam! Czy ktoś może wymyślić inne, ciekawsze zadania? Bondynek zapalił swój niebieski miecz i ruszył za mną. Za nim poleciał cały oddział klonów. Szykuje się zabawa! Muszę uważać na broń i na siebie. Bo może być kiepsko... Biegliśmy. Baza była już w polu naszego widzenia. Podbiegliśmy do drzwi. Były zamknięte. Rex wysadził drzwi torpedą i weszliśmy do środka. W środku było ciemno. Klony zapaliły noktowizory a my latarki. Podobnie zaczynał się atak na Grievousa w którym poniosłam sromotną klęske. Nie poddam się teraz! Szliśmy długimi korytarzami gdy nagle... Zobaczyła w oddali sylwetkę ludzką. Wreszcie! To ten łowca nagród!
- W imieniu republiki! Aresztuję cię!- wykrzyczałam moje ulubione słowa. Wtem tajemnicza postać wyjeła miecz świetlny. Czerwony. To nie żaden łowca nagród! To Sith! Wyjełam mój miecz.- kim jesteś?
Zapytałam stanowczo.
- A co cię to?- zapytał bezczelnie. Wyszedł z cienia i zobaczyłam przystojnego bruneta z niebieskimi oczami. Spojrzał na mój miecz.- jesteście Jedi? No to już po was!
Rzucił się na nas. Oboje odbiliśmy cios. Zamachnął się a my odskoczyliśmy. Zrzuciłam na niego stertę kamieni. Przytrzymał je mocą i rzucił w naszą stronę.
- Uważaj!- krzyknął Luke, chwytając mnie i rzucając na bok. Głazy na niego poleciały i zemdlał. Przestraszyłam się.
- Luke! Luke!- krzyczałam. Uklękłam koło niego zapominając o całej walce.- nic ci nie jest?
- Będzie dobrze Fulcrum. Będzie dobrze.
- Nie możesz walczyć.- powiedziałam gdy podszedł do mnie Sith i powiedział.
- Nie będzie mógł bo zginie. Żebyście znali imię jego oprwcy, to Lux Bonteri.- zamachnął się na nas ale powstrzymałam jego cios. Wstałam i wydałam rozkaz części klonów aby zabrali Skywalkera na statek republiki. Ja zajełam się naszym nowym kolegą. W końcu znudziłam się walką i mocno go kopnełam w klatę. Pisnął z bólu, upuszczając miecz. Przyciągnełam go do siebie. Następnie popchnełam go mocą aby padł na Ziemię. Podstawiłam mu pod pysk miecz i powiedziałam.
- Poddaj się. Twoja gierka zakończyła się napisem game over!- powiedziałam. Założyłam mu kajdanki i poszłam do statku. Baaaaardzo zadowolona i uśmiechnięta poszłam do Luke'a.
- Brawo Ahso! Złapałaś go!- pochwalił mnie.
- Nie było trudno.
Lecieliśmy w kierunku Courusant. Wysiadłam pierwsza i poszłam wpakować Luxa do paki. Luke jeszcze się na mnie patrzył.
Luke POV
Patrzyłem za odchodzącą Ahsoką. Uwielbiałem jak wychodziła ze statku z kolejnym przestępcą. Przyjaźnimy się od dawna i zastanawiałem się czy to tylko przyjaźń. Nie pozwolę aby coś się jej stało...

Luke! Jeszcze się policzymy!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz