-kiedy ta lekcja się skończy.- Pomyślałam zniecierpliwiona. - a jak to nie on... Ale in pewna jestem... . Cholera jeszcze 15 min. - Do końca dnia nie mogłam się skupić. Cały czas rozmyślając kogo spotkam pod swoją klatka. ''nareszcie koniec'' wybiegłam z ostatniej lekcji, weszłam do szatni, szybko narzucając na siebie kurtkę i prawie biegiem poleciałam do domu.
Gdy dochodziłam do bloku serce waliło mi jak młotem. Zwolniłam kroku, czułam pulsowanie w głowie. Jednak gdy podeszłam pod klatkę nie było nikogo. Leżały jednak kwiaty z bilecikiem. Podniosła je i przeczytałam bilecik : '' Wybacz. Nie mam odwagi. Jeszcze nie teraz. KOCHAM CIĘ. '' - Cooo? Moje rozczarowanie było ogromne - czemu...? - chwyciła za telefon. '' Co aż taki jesteś nieśmiały? Mogłeś chociaż się podpisać albo dać inicjały. '' Byłam mega wkurzona. Otwierając drzwi od klatki ktoś chwycił mnie od tyłu jedna ręką a druga zakrył mi oczy zaczęłam się wyrywać, chciałam krzyczeć ale tajemniczy ktoś zaczął mnie namiętnie całować nadal zasłaniając moje oczy '' jejku kto to jest ratunku co się dzieje!!! '' Byłam przerażona. Tajemniczy mężczyzna nie odkrywając mi oczu szepnął "nie bój się kiedyś się odważę. '' - puścił mnie i pobiegł za najbliższy róg zanim zdążyłam się otrząsnąć po tym co się stało. Ze strachem zaczęłam się rozglądać. Weszłam do mieszkania i oszołomiona usiadłam na podłodze - na pewno ten typ był dużo starszy ode mnie ale czy to Rafał? Raczej nie. Rafał należy do spokojnych chyba by się nie odważył. Szkoda.... Ale w takim razie kto mnie prześladuje....
Resztę dnia chodziłam jak w amoku nie mogłam dojść do siebie. Skupić się na lekcjach, nie ma mowy.
Następnego dnia wstałam o 4 rano. Nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o wczoraj. - Cholera a jak to Rafał? Jak ja mu dziś w oczy spojrze. O jejka.-
Pierwsza lekcja chemia z wychowawca.
- Eldorado wam się skończy. - weszła chemica jak zwykle z mina jakby miała truc wszystkich jadem. '' zmija , chce pewnie znów powiedzieć ze zaczyna być coraz ciężej i mamy skupić się na lekcjach i blablabla...- przewróciła tylko oczami.
- pan Rafał właśnie mi powiedział ze od września przenosi się do innej szkoły. -
'' cooo? Jak to? Co się dzieje? '' całą klasa była wkurzona tym co powiedziała wychowawczyni . Zaczął się szum, narzekania. Mi zakręcilo się w głowie i zrobiło mi się słabo.
- proszę pani mogę wyjść na chwilkę? Słabo mi- powiedziałam powolutku wstając z krzesła
- co może to przez ciebie Rafał chce odejść? Może to z Tobą ma romans. - powiedziała patrząc się na mnie z ironia i wyższością.
- przykro mi ale nie wiem o czym pani mówi - odpowiedziałam i wysunelam się z sali pół przypomna. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam pod numer tego tajemniczego ktosia . Jak zwykle nie odebrał. Napisałam wiec SMSa : '' Czemu odchodzisz? Czemu? Nie chce Cię. Nie odchodz proszę. Nie możemy razem być możesz zostać tu rozumiesz!! '' zakręcily mi się łzy w oczach. Jeśli to on i przeze mnie chce odejść to ta zmija ma rację. Coraz bardziej składa mi się to w całość. To on, on, on.... Zawirowalo mi w głowie.
Obudziłam się w pokoju pielęgniarki - co się stało? Spytałam ładnej szatynka stojącej nade mną, naszej pielęgniarki. - nic kotus zmemdlalas pod sala.... Ja wogule nie rozumiem twojej wychowawczyni. Jak on cię mogła wypuścić w takim stanie. - paplala coś jeszcze ale nie słuchałam.
- gdzie mój telefon? Przypomniałam sobie ze miałam go w ręku ostatni raz. - a tak mam go. Proszę. Miałaś go w ręku, chciała dzwonić po pogotowie? - spojrzała na mnie z litości.
- nie Nie chciałam - uśmiechnęłam się lekko. "nikt nie odpisał. Odczytał chociaż.... Tak... Mógł odpisać... Wrr" schowałam telefon w kieszeń i zaczęłam patrzeć w ścianę '' za dwie lekcje matma. Poszłabym chce zobaczyć jak się tłumaczy. "
- mogę wrócić na matematykę? To za dwie lekcje, zależy mi. - spojrzałam błagalnie na pielęgniarkę. Widziałam jej zdenerwowanie. - a może już chcesz lecieć? - spytała ironicznie. - dziecko nie ma mowy zaraz skontaktuje się z Twoja mama. - ale ja sobie odpoczne tutaj i wrócę na matematykę. Juz się dużo lepiej czuję! - zaczęłam się ratować "musze się dziś z nim zobaczyć no muszę"
- no dobrze, ale pod warunkiem ze zostajesz tutaj jeszcze te dwie lekcje.
- Ależ oczywiście nie ma problemu. - od razu położyłam się na łóżku. Byłam zdenerwowana próbowałam złapać moje myśli, które nagle gdzieś się rozpierzchły.Wzięłam telefon i zła napisałam Mu SMS "przyjdź do pielęgniarki, bo przez ciebie zdycham" zaczęłam się śmiać patrząc w telefon ale wysłałam SMS. W tym momencie drzwi gabinetu otworzyly się i wszedł mój matematyk. Zerwałam się prawie na równe nogi i gdyby nie pielęgniarka, która wybiła mnie w łóżko chyba wybieglabym stamtąd w popłochu. Zareknelam na ekran komórki. SMS odczytany. Opadalam bezsilna i spojrzałam na nauczycielem z lekkim wyrzutem.
-przepraszam chciałem tylko spytac czy czy są juz te wyniki na które czekam.- spojrzalam na Rafała lekko zdziwiona.
-tak proszę. - podała mu pielęgniarka wyginajac się przed nim dość nienaturalnie. '' widać ze na niego leci "pomyślałam" jak torpeda"zasmialam się w duchu i lekko uśmiechnęła.
-a ty co się patrzysz? Będziesz na matmie czy zamierza się jeszcze polenic? - powiedział Rafał patrzac mi prosto w oczy z ironiczym uśmiechem.
-w zasadzie nie wiem czy warto. W końcu pan od września ma od nad odejść. - powiedziałam kaski wie i założyłam ręce na karku '' skończę być milusińska '' .
-Zapraszam na lekcje. - powiedział z pretensja w głosie i na twarzy. Odwrócił się jakby obrażony i trzasnal drzwiami.
-Dotknelas drażliwego tematu moja droga. - powiedziała pielęgniarka patrząc na mnie z wyrzutem.
-pani wie coś więcej? Bo chce wiedzieć czemu on odchodzi. - chyba się lekko Zaczerwienilam.
- podobno zakochał się w jakieś uczennicy i boi się ze ona nie nim też. Boi się ze straci żonę i dzieci.
-wie pani co to za uczennica?
- słyszałam że w pokoju mówią ze to ta niego od was. Podobni ładna mądra, mulatka...
-wiem która - posmutnialam. Chodziło o mojego największego wroga. Nie nawidze jej już od podstawówki. Wredna małpa . Wiedziałam że ona się w nim kocha, ale to ze on w niej... Trochę niemożliwe. I nie pasuje do tego co się ostatnio działo. Położyłam się na łóżku i zaprosiłem się we własne myśli, chyba nawet przysnelam. Przed matma zerneknelam na zegarek.
- No dobrze to ja pójdę na ta matmę bo Pan Rafał się na mnie jeszcze bardziej zdenerwuje. - uśmiechnęłam się lekko do pielęgniarki, wzięłam plecak i wyszłam na korytarz. Gdy doszłam do sali drzwi były otwarte. Jak zwykle zostawił otwarta sale na przerwę. Wsunęłam się do klasy. On siedział przy biurku.
- O witam. Raczyłas się zjawić. - uśmiechnął się ironicznie.
-No przyszłam i co w tym dziwnego? - zapytałam kasliwie, bo już mnie zaczynał denerwować. "co on sobie myśli cholera" Usiadłam w ławce obok koleżanki.
-lepiej się czujesz?
-tak tak pielęgniarka mnie puściła.
Wyjęłam książki i w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje. Nigdy jednak nie spodziewałam się jednak tego co na niej i po niej nastąpi.Ciesze się, że to czytacie. Jest to moje pierwsze opowiadanie i jest to historia hmm oparta na pewnych faktach z dodatkiem mojej wyobraźni :) ogólnie nie jestem humanistyka, ale musiałam gdzieś wylać uczucia, wiec przepraszam za błędy stylistyczne lub jakieś inne niedociągnięcia. :) Piszcie jak wam się podoba :D
CZYTASZ
Matematyk
RandomZagubiona dziewczyna, która wszyscy uważają za kujonke idzie do liceum, którego nie cierpi. Jest pewna że nie czeka jej tu nic dobrego. Jednak pojawia się pewnie mężczyzna, który totalnie zmienia jej sposób widzenia świata.