Lekcja

5.4K 293 5
                                    

stałam obudzona dźwiękiem budzika. "... Teraz dwie matmy... Co ja mam robić" Wyłączając budzik zobaczyłam, że przyszedł SMS. "przepraszam więcej nie będę. Jeśli chcesz możesz nie przychodzić na pierwsze lekcje. Nie wstawię ci nieobecności. " "jakiś żart? Jasne ze przyjdę i jeszcze mu celowo pod nosem usiade niech cierpi...chociaż... Chce żeby on to powtórzył i niech powtarza wkoło i wkoło." Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie nasz pocałunek. Było cudownie. " Dlaczego on ma żonę!... Jejku zaczynam się o siebie martwić. Tyle starszy, żonaty, a ja na niego lecę.. . Dobra koniec tego. Idę na ta matmę jak gdyby nic się nie wydarzyło. Zobaczymy jak on na to zareaguje, jak się zachowa. W końcu to on zaczął ta szopkę, nie ja."
- Dzień dobry Panie profesorze! - krzyknęła na samym wejściu. Byłam pół minuty spóźniona. Jeszcze nikt nie usiadł. I chyba nawet nikt nie zauważył jak weszłam. Rafał spojrzał się na mnie z takim zdziwieniem, a za chwilę wyrzutem, że przez chwile chciałam uciekać stamtąd. " Dobra nie ma odwrotu, trzeba zostać." Poczlapalam do swojej przed ostatniej ławki.
-co ty taka jakaś w szoku. - zaczęła się śmiać moja koleżanka z ławki.
- Bo matma - tak to była odpowiedź na wszystko. Na matmie zawsze działo się najwięcej, można było czuć się zupełnie swobodnie. Atmosfera jaka utrzymywał Rafał była idealna do nauki. Zaczęła się lekcja. Rafał zadał pierwsze zadanie i wziął ponownie do tablicy Milenę. Spojrzałam na przykład. Znów to czego nie umie.
-proszę pana ale ja tego nie umiem. Niech mi Pan wytłumaczy proszę. - - Słucham? Przecież to było dwie lek je temu. Mogłaś podejść do mnie po lekcji.
- Po lekcji to był pan zajęty kim innym prawda? - "Cooo? Chyba nas do jasnej Cholery nie widziała" wymieniliśmy się spojrzeniem z Rafałem. - To znaczy? - spytał z pełnym spokojem. - No nie wiem. Majka coś tam do Pana gadała. Juz nie przeszkadzałam...- zrobiła się cała czerwona.
- Dobrze. Wytłumaczę ci to na przerwie, siadaj. Majka zrób ten przykład. - ostatnie zdanie powiedział tym razem nie z ironia jak wczoraj. Tylko jakby z poczuciem poddania się i bezsilnosci.
Wstałam i bez gadania zrobiłam przykład. Zerkelam na Rafała. Patrzył w okno troszkę smutny, zamyślony. Nie pytałam o nic. Z opuszczona głową wróciłam do swojej ławki.
-No dobra. Następne zadanie. - Resztę tej lekcji prowadził głosem spokojnym. W klasie jednak nikt nie odważył się odezwać. Czuć było jakaś dziwny niepokój. Ja juz tylko siedziałam ze spuszczona głową. "Co ja będe się wpieprzac w jego życie. Musze odpuścić. Trzeba było na ta lekcje nie przychodzić" Zadzwonił dzwonek. Rafał szybko wziął dziennik i juz chciał wyjść z sali gdy Milena zerwała się z lawki i zawołała. - Znów Pan ucieka. Niech mi Pan to wytłumaczy. - Rafał spojrzał na mnie nie wiedząc za bardzo co zrobić. - No dobrze, chodź - westchnął i zaczął tłumaczyć Milenie przykład. A ona? Wywijala się przed nim kręciła włosy i ciągle dopytywala " a jeszcze to, jeszcze tego nie rozumiem" Patrząc na nią chciało mi się śmiać. W sumie mam okazję jej przyjrzeć nosa. Gdy już wszystko zrozumiała i juz chciała odejść od biurka wstałam, podeszłam do niej, chwyciła za ramię i powiedziałam do ucha" to ja go zdobędę a nie ty" i przeszłam dalej jak gdyby nic. A ona został w lekkim szoku przy biurku "Cholera co ja robię. To nie jest za mądre" pomyślałam, ale odwrotu juz nie było. Milena z iskra w oczach podeszła do mnie i prawie na całą klasę krzyknęła mi w twarz - TY!? Taka brzydula, kujonka? Myślisz, że każdy facet leci na ta Twoja niezależność i pewność siebie.!? Jeszcze zobaczymy. - teraz mnie zamurowalo. Spojrzałam przelotnie na Rafała. Patrzył się na mnie pytającym wzrokiem. Machnelam ręką i wróciłam do ławki. Zadzwonił dzwonek na lekcje. - No dobrze skończmy ten przykład. Może Milena, teraz już chyba wszystko rozumiesz.
- Ależ oczywiście- "kotku" pomyślałam i zaśmiałam się do siebie. Oczywiście podeszła do tablicy i machala tyłkiem próbując zrobić przykład. Niestety wyginajac się przed Rafałem zapomniała go słuchać. Rozbawiło mnie jak ona znów patrzyła się na Rafała słodkimi oczkami oczekując pomocy. - tłumaczyłem ci to przed chwila. - powiedział groźnie jak jeszcze nigdy. Milena zrobiła się czerwona. - siadaj jeden. Nie wiem o czym ty myślisz, ale radze ci się skupić. Zakochałas się czy co? - w tym momencie prawie wybuchnelam śmiechem. Milena zgromila mnie wzrokiem. "ma co chciała. Na niego są skarbie inne sposoby" Rafał skończył sam przykład tłumacząc go jeszcze raz. Myślałam że usne...

Matematyk Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz