I cz.2

5.2K 321 109
                                    

- Cześć!- krzyknęłam wchodząc do przedziału zajmowanego przez moje koleżanki.

Na całej długości fotelów leżała uśmiechnięta Dorcas Meadowes- brunetka o ciepłych brązowych oczach. Zawsze energiczna i pogodna. Była najlepszą przyjaciółką huncwotów. Po lewej stronie siedziała szatynka- Ala Stewart z błękitnymi jak ocean oczami. Wyluzowana i miła nastolatka, która od 5 klasy umawia się z Frankiem Longbottomem. Miejsce obok niej zajmowała Ann Lorence. Blondynka z szarymi niczym burzowe chmury oczyma. Słodka i kochana, po prostu Ann! Dopiero teraz gdy je zobaczyłam uświadomiłam sobie jak się za nimi stęskniłam.
- Hej Lily. Nawet nie wiesz jak tęskniłam- zawołała Dor i zrobiła miejsce dla reszty.
Gdy już każda mnie wyściskała. Przesunęłam się trochę w bok odsłaniając towarzyszkę. Widząc zaciekawione spojrzenia dziewczyn dodałam:
- Dor, Ann, Alicja to jest Miley. Miley to Dorcas, Ann i Ala - szybko je sobie przedstawiłam i usiadłam patrząc jak wszystkie ściskają sobie ręce.

***

- No i co Łapo?! - krzyknąłem. Nie mam zamiaru kłamać, byłem wściekły. -Lily nie była ani trochę zazdrosna. Ba! Nawet okazała się być najlepszą przyjaciółką mojej dziewczyny.
- To nie moja wina James! To ty wykorzystałeś Miley, aby Ruda była zazdrosna!- wrzasnął Syriusz po czym usiadł i zaczął gapić się w okno.
- Masz rację... Przepraszam.
- James... Powiedz mi... Co czujesz do obu dziewczyn?- Remus oparł łokcie na kolanach, a dłoni splótł jak koszyczek, kładąc na nim swą podrapaną twarz. Jego słowa połączone z postawą, sprawiły, że 3/4 huncwotów wybuchło śmiechem.
- Luniek, a co ty psycholog? - zapytał Black wciąż się zaśmiewając.
- Wolę być psychologiem niż tak jak wy potrzebować psychiatry- odpowiedział co chłopcy skwitowali jeszcze głośniejszym rechotem.- Teraz tak na poważnie. Rogacz co czujesz do obu dziewcząt?
- Więc...
- Nie zaczyna się zdania od więc- przerwał mi pytający co wywołało kolejny chichot ze strony Syriusza.
- Mam mówić czy nie?!
- Mów... Proszę. Bardzo proszę
- Gdy widzę Lily czuję jakby świat stanął w miejscu, jakby była tylko ona jedna... Gdy jestem z Simon tego nie czuję. Faktycznie bardzo mi się podoba i świetnie się z nią gada, ale traktuję ją bardziej jak bliską przyjaciółkę, jak Dorcas, a nie dziewczynę... Po prostu... jest inaczej...- skończyłem. Wszyscy patrzyli na mnie z rozszerzonymi buziami. Sam się w sumie zdziwiłem tym potokiem słów z mojej strony.
- Słuchaj James- odezwał się Lunatyk.- Jeżeli naprawdę lubisz Lily powinieneś zerwać z Mil. Musisz zrozumieć, że nieświadomie ranisz obie dziewczyny...
- Wiem, ale każdy ma kogoś. Ty Alicję, Syriusz Dorcas, Remus kręci z Ann, a Peter ma Czekoladę...
Widząc moją minę, Black powiedział:
- Czyli teraz... EKSPLODUJĄCY DUREŃ!!!
Wszyscy się zaśmialiśmy i usiedliśmy do wspólnej gry.

***

Patrzyłam jak dziewczyny świetnie dogadują się z Miley. To wspaniała wieść, ale teraz nasza paczka będzie już ogromna. Na razie jesteśmy my, huncwoci, Frank i od teraz chyba Simon.

„Ale chwila...- pomyślałam- Co jeśli Simon nie trafi do Gryffindoru? Czy nadal będziemy mieć z nią dobry kontakt ? Jak wszyscy to przyjmiemy? Czy nadal będzie z Jamesem? Skąd mam wie... Stop."

Dopiero teraz sobie uświadomiłam. Jeżeli James umawia się z dziewczyną już od początku wakacji, dlaczego wysłał mi ten wiersz...? Czy możliwe jest, że to coś w stylu próby zazdrości? Co jeśli skrzywdzi Simon, tak jak kiedyś mnie? Ale po co miałby to robić...?

-Po co...- szepnęłam.

-Co po co? - zapytała Miley.

-Ja... myślałam... Po co są skrzaty w Hogwarcie. Czarodzieje mogą wypełnić wszystkie ich obowiązki paroma machnięciami różdżki- powiedziałam.

- Albo Filchem- wtrąciła Meadowes.

W sumie co miałam jej powiedzieć? Że jej chłopak przez długi czas się do mnie przystawiał, a dzisiaj rano wysłał mi wiersz...? Że podejrzewam Jamesa o wykorzystywanie jej...? Nie... Najpierw porozmawiam z Jamesem. Może to tylko nieporozumienie...

- Co porabiacie?

Z zadumy wyrwał mnie głos Syriusza. Widząc, że nie ma z nimi Jamesa zapytałam:

-A gdzie czwarty półgłówek?

-A co cię Ruda nagle tak interesuje Rogacz?-spytał Black.

-Black proszę cię...Ogarnij się już...- powiedziałam, a gdy usiadł obok mnie zarzuciłam mu rękę na szyję i zaproponowałam grę w prawdę i wyzwanie. Wszyscy się zgodzili więc wyciągnęłam z torby butelkę, a Remus z kieszeni fałszoskop.

- Od razu przygotowany?- zapytałam.

-Oczywiście.

Zakręciłam butlą i wypadło na Ann . Zapytałam więc:

- Prawda czy wyzwanie?

- Prawda.

- Czy podoba ci się ktoś?

- Tak- powiedziała i spuściła głowę.

Obejrzałam się na Lupina i zauważyłam, że na nią patrzy. Zawsze wiedziałam, że ta dwójka ma się ku sobie, ale żadne z nich nie może się odważyć na pierwszy krok. Kompletnie bez sensu.

Graliśmy jeszcze chwilę. Kilka razy pojawiły się pytania i wyzwania, podczas których najczęściej cierpieli ślizgoni. Nagle do przedziału wparował James. Usiadł obok swojej dziewczyny i zaczął się tłumaczyć:

- Sorry, że przyszedłem dopiero teraz, ale źle się poczułem. Chociaż widzę, że niezbyt za mną tęskniliście- zaśmiał się. - W każdym razie też gram. Kto kręci?

- Ja- odpowiedziała Dorcas. Kręcąc wypadło na Jamesa.- Prawda czy wyzwanie?

- Prawda.

-Co czujesz do Miley?

- Ja...

Evans umówisz się ze mną?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz