XII

1.9K 131 29
                                    


            Chłopak westchnął ciężko. Każdy jego milimetr bolał i piekł żywym ogniem. Obrócił głowę w miarę możliwości i przyjrzał się fragmentowi Sali, który był w zasięgu jego wzroku.
              Białe zasłony, śnieżny sufit i ściany, gdzieniegdzie ze zdartą farbą oraz poszarzałe kafelki p6mieniły się w świetle księżyca, które wpadało przez okno z pomiędzy chmur. Wyróżniały się tylko narzuty w kolorze bladej zieleni. Na metalowej szafce nocnej z drewnianymi półkami stał eliksir przeciwbólowy.
            Remus wyciągnął rękę po malutką buteleczkę, ale od razu skrzywił się z bólu. Pani Wainscott wyraźnie mu zakomunikowała, że w razie czego ma po nią wołać, ale Lupin wolał nie wykorzystywać dobrego serca kobiety i wybudzać jej ze snu.
            Po dłuższej chwili zacisnął w dłoni lek i cierpliwie przystawiał go do ust. Dwoma łykami wchłonął zawartość pojemniczka i poczuł jak przyjemne ciepło rozlewa się po obolałym ciele.
            Odetchnął głęboko pozbywając się częściowo niepożądanych odczuć. Zamknął oczy, osuwając się głębiej pod kołdrę.




***



-Hej Mils... Co masz taki zły humor?-zapytał Syriusz z zadziornym uśmiechem.
-Jest poniedziałek. Jaki mam mieć humor?-warknęła.
-Ci...-James z zamkniętymi oczami błądził palcem po jej twarzy usiłując ją uciszyć.-Daj mi pożyć w błogiej nieświadomości, że jest sobota.
            Simon po chwili strąciła jego dłoń i zalała miskę z płatkami mlekiem.
- Remus dzisiaj będzie?
- Nie wiemy wiewióreczko- odparł Syriusz ze sztucznym uśmiechem.
-Co mamy pierwsze?-zapytała Dorcas.
-Dwie godziny transmutacji- odpowiedział Łapa i cmoknął dziewczynę w nos.
Evans parsknęła w sok, po czym odłożyła szklankę.
-Ja mam wróżbiarstwo- odrzekł cicho Peter.
-Ja też-powiedziała Ann i uśmiechnęła się lekko do chłopaka.- Możemy iść razem.
            Chłopak pokiwał głową i mocno się zarumienił.
            Syriusz widząc to prychnął i powiedział mu na ucho:
-Nie rób sobie nadziei ona woli Lunia.
            Obok nich Alicja żywo rozmawiała z Longbottomem gestykulując rękoma.
- Frank naprawdę nie wiem... Do świąt jeszcze dużo czasu... Moja mama...- opuściła dłonie.
- Porozmawiaj z nią. Zapytam się rodziców może będzie mogła dołączyć, ale raczej na pewno.
- Proszę cię... Nie będzie jej w domu- odpowiedziała od niechcenia.
            Napotykając pytający wzrok chłopaka odparła:
- Płacą jej w pracy podwójnie.
- Jak przyjedziesz nie będziesz sama- złapał ją za rękę.
Ta posłała mu smutny uśmiech i uścisnęła go mocno.




***




            Klasa, w której odbywały się zajęcia eliksirów, leżała w mrocznych lochach Hogwartu. Niewiele osób poza wychowankami Slytherinu zagłębiała się w te obszary szkoły. Panowała tu straszna wilgoć, a w powietrzu unosił się zapach stęchlizny.
            Do Sali wszedł właśnie nauczyciel z grupką ubranych w czarne szaty z domieszką zieleni lub czerwieni, uczniów.
            Horacy Slughorn prowadzący funkcję nauczyciela eliksirów oraz opiekuna ślizgonów nakazał uczniom usiąść na miejscach. Był on niskim mężczyzną z wielkim brzuchem, który opinała jego tweedowa kamizelka. Miał sympatyczne usposobienie, jednak nigdy nie ukrywał swojego uwielbienia do osób czystej krwi oraz wyjątkowo zdolnych podopiecznych, którymi mógł chwalić się na spotkaniach jego Klubu Ślimaka.
- Dzisiaj będziemy przygotowywać eliksir spokoju- powiedział profesor Slughorn zapisując coś na tablicy.- Macie tu wszystkie potrzebne składniki, a cały przepis na stronie 28 w podręczniku.
            Widząc nieciekawe miny uczniów dodał:
-No już... Do roboty!- Klasnął w dłonie i usiadł przy biurku.
-Stawiam galeona, że Lily będzie najlepsza- odparła Dorcas odwracając się do chłopaków siedzących z tyłu.
-Popieram- zgodził się James uśmiechając się do Evans, która zaczęła przygotowywać wywar.
-Przyjmuję.-Syriusz uśmiechnął się do niej zawadiacko.- Mimo wielkiej sympatii do ciebie Ruda stawiam na Smarka..
            Evans nie zwróciła jednak na nich uwagi.
-Żeby było po równo jestem z Łapą- mruknął Remus.
-Ja jestem za Remusem- mruknął Frank.- A ty?- zapytał się Ali.
- Ja- zaczęła.- Nie popieram hazardu.
- Jaki hazard?- zapytał Black.- To tylko niewinna gra w zakładziki.
- Bierzcie się do roboty- mruknęła Evans i dmuchnęła na czoło, żeby grzywka nie wpadła jej do oczu.
- Tylko nie zawal Lilka. Postawiłam na ciebie- szepnęła do niej Meadows.
- Tia...
            Lily przyjrzała się ponownie książce.
- Dodać sproszkowanego pazura jaszczurki milezyjskiej i zamieszać trzy razy w lewo i dwa w prawo- mruknęła do siebie i wykonała polecenia.
- Kończysz już?-zwróciła się do niej czarnowłosa.
- A ty zaczęłaś?-zapytała ironicznie, a jej koleżanka odwróciła głowę.
            Po pół godzinie wszyscy dochodzili do końca. Kociołki Lily i Severusa zawierały ciecz idealnie oddającą tą z podręcznika i dodanych opisów. Ich eliksiry były jaskrawo zielone, miały gęstą konsystencję, a na wierzchu unosiły się przezroczyste bąble, z których wydobywała się mleczna para.
            Nieopodal Syriusz z Jamesem obok ich turkusowych maź, wrzucali ślizgonom przypadkowe składniki, gdy nikt nie patrzył. Remus spokojnie dopracowywał swoją pracę jednak była ona lekko matowe, co sprawiło, że Frank się naburmuszył, a z jego kociołka poleciał strumień niczym z gejzera zalewając mu szatę. Siedząca obok niego Ala roześmiała się i wróciła do swojego jasnożółtego eliksiru, który mógłby być wzorem dla liliowego płynu Dorcas.
- Z takimi wynikami nigdy nie zostanę aurorem- opuściła głowę i odłożyła łyżkę na bok.
- Nie martw się... Przecież zdałaś SUM-y na Powyżej Oczekiwań- próbowała ją pocieszyć rudowłosa, po czym zdjęła swój kociołek z ognia.
            Spojrzała na zawartość naczynia koleżanki i pokombinowała chwilę przy nim.
- Więcej zrobić nie umiem, ale przynajmniej zamiast Trolla masz szansę na Nędzny- uśmiechnęła się do koleżanki i zerknęła krytycznie na zieloną, ale wciąż zbyt rzadki płyn.
- Dzięki – odpowiedziała Dorcas i westchnęła muszę się w końcu tego nauczyć.
- Koniec czasu!-krzyknął nauczyciel.- Odłóżcie łyżki na bok. Nie chciałem wcześniej nic mówić, ale najlepszy eliksir zostanie nagrodzony dawką mojego własnego dzieła- po klasie przeszedł jęk zawodu.- Tak, tak... było się starać, a nie tylko jak coś można dostać.
-Panno Meadows...Ach... Niech będzie zadowalający- oznajmił i odszedł dalej.
            Dziewczyna uniosła ręce do nieba w geście podziękowania, a jej koleżanka krzyknęła:
- Profesorze, a ja!?
- Zaraz Panno Evans. Chwileczkę.
            Po ocenieniu prawie wszystkich prac wyszedł na środek i oznajmił:
- Najlepiej spisali się oczywiście panna Evans i pan Snape, za co otrzymują oceny Wybitny i po 10 punktów dla swoich domów. Jednak eliksirem będą musieli się podzielić na pół, ponieważ oba eliksiry były nienagannie przyrządzone.
            Ślizgon podniósł rękę.
- Tak Severusie?
- Co właściwie wygraliśmy?-zapytał uczeń.
- Um... Proszę żebyście zostali po lekcji to wszystko wam wytłumaczę- uśmiechnął się ciepło.- A właściwie przeleję już część do nowej fiolki, a wy wszyscy się już zbierajcie- powiedział spoglądając na zegar.
            Gdy wszyscy się spakowali i wyszli, zwycięzcy podeszli do biurka profesora.
-Posłuchajcie...- Wyciągnął z kieszeni dwa pojemniczki.- Dostaniecie ode mnie po 20 ml Amortencji.
- A-ale ona jest nielegalna...- zająknęła się rudowłosa.
-Tak wiem, dlatego proszę was, abyście zostawili to w sekrecie-mrugnąłdo nich.- Chciałbym, abyście jednak nie używali tego w sposób powszechnie znany.
-No to jak?- zapytał chłopak.
-Nie wiem... Wysilcie się inwencją. Do zobaczenia dzieci.
- Do widzenia- odpowiedzieli.
            Oboje opuścili klasę udając się do Pokoi Wspólnych.




Evans umówisz się ze mną?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz