3.2

4.1K 480 352
                                    

-Ściągnij koszulę. -usłyszał rozkazujący ton Blacka.

-C-co? -spojrzał na niego zszokowany.

-Masz całe plecy w zadrapaniach. Trzeba to posmarować -zaśmiał się Syriusz. Chłopak cały czerwony na twarzy, posłusznie ściągnął koszulę. Odwrócił sie do przyjaciela tyłem.

Po chwili poczuł chłodne i smukłe palce, które gładziły jego skórę. Nie był pewny czy to zimna maść wywołuje u niego gęsią skórkę, czy może dotyk jego przyjaciela. Syriusz smarował jego rozgrzane plecy z wielką dokładnością i ostrożnością. Remus przymknął oczy z przyjemności.

-Skończyłem -usłyszał po chwili obok swojego ucha. Odwrócił sie do przyjaciela przodem. Syriusz przyglądał mu się z wesołymi ognikami w oczach. Na policzki Lupina wkardł się mały rumieniec. Poczuł, że przyjaciel łapie go za dłoń. Spojrzał w tamtą stronę zdziwiony. Black z wyjątkową delikatnością zaczął smarować jego knykcie. Remus obserowował jego czynności ze zdziwieniem. Nie spodziewał się takiej delikatności. Nie po nim.
Kiedy chłopak skończył, zabandażował dłoń i zabrał się za drugą.
Remus z zainteresowaniem obserwował jego smukłe palce. Dłonie przyjaciela były naprawdę duże w porównaniu do jego własnych.

-Idziemy dzisiaj z Jamesem do trzech mioteł. Wybierzesz się z nami?

Remus wiedział, że ich wyjścia zawsze kończą się sprowadzaniem panienek.

-Chyba nie mam na to siły. Położe się wcześniej. -powiedział patrząc na swoje buty.

Syriusz ujął jego podbródek pomiędzy dwa palce, delikatnie podnosząc jego twarz i przeniósł wzrok na jego brązowe oczy. Remus był przerażony szybkością bicia własnego serca. Nie mógł uniknąć spojrzenia szarych tęczówek.

-Jesteś jakiś dziwny od dłuższego czasu. Jesteś pewny,że wszystko w porządku? -zapytał Syriusz skanując twarz przyjaciela. Ich klatki piersiowe się stykały, przez co Remus przestraszył się, że chłopak wyczuje bicie jego serca.

-Wszystko jest okay -skłamał gładko patrząc na jego oczy. Syriusz podniósł jedną brew. Po chwili na jego twarzy zagościł uśmiech. Remus również się uśmiechnął delikatnie. Był poddenerwowany tym, że Łapa stoi tak blisko.

-To dobrze -mruknął ciemnowłosy zbliżając swoją twarz do twarzy Lupina.

Lunatyk czuł jego oddech na swoich wargach. Czuł rosnące podekscytowanie. Patrzył w szare oczy Blacka i nic więcej sie dla niego nie liczyło. W momencie, kiedy ich usta dzieliły milimetry, do pokoju wpadł James.

-Łapa jesteś gotooo... -chłopak przerwał w połowie widząc dwójkę przyjaciół. Remus bez koszulki, cały w ranach. Syriusz trzymający jego podbródek z wargami przy jego ustach. Chłopcy szybko od siebie odskoczyli. Jakby zostali wyrwani z jakiegoś transu. Na usta Jamesa wpłynął uśmiech.

-Może przełożymy to wyjście, hm? -zapytał a jego brwi uniosły się nieznacznie. Na policzki Remusa wpłynął wielki, dorodny rumieniec.

-Pójdę do biblioteki -mruknął i ruszył w stronę wyjścia.

-Bez koszulki? -zapytał Rogacz powstrzymując śmiech. Policzki Lupina stały się jeszcze bardziej czerwone, jeżeli jest to w ogóle możliwe.

-Taa, chyba już pójdziemy Rogacz. -powiedział Syriusz i złapał Pottera pod ramię.

-Nie chcesz najpierw pożegnać się ze swoją narzeczoną? -zaczął James poruszając sugestywnie brwiami.

-Zamknij się kretynie! -warknął Syriusz po czym wyszedł z pokoju.

-Cześć Luniaczku! -James pomachał Remusowi po czym wyszedł z pokoju za Łapą.

Lupin usiadł na skraju łóżka i spojrzał na ścianę. W co on najlepszego się wpakował?


xxxx

Bez spoilerów - następny rozdział was zabije :''')

Dziękuje za wszystkie votes i komentarze! To dzięki wam rozdziały pojawiają się tak szybko. Jesteście moją motywacją xx kocham was!

library // the maraudersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz