-Ściągnij koszulę. -usłyszał rozkazujący ton Blacka.
-C-co? -spojrzał na niego zszokowany.
-Masz całe plecy w zadrapaniach. Trzeba to posmarować -zaśmiał się Syriusz. Chłopak cały czerwony na twarzy, posłusznie ściągnął koszulę. Odwrócił sie do przyjaciela tyłem.
Po chwili poczuł chłodne i smukłe palce, które gładziły jego skórę. Nie był pewny czy to zimna maść wywołuje u niego gęsią skórkę, czy może dotyk jego przyjaciela. Syriusz smarował jego rozgrzane plecy z wielką dokładnością i ostrożnością. Remus przymknął oczy z przyjemności.
-Skończyłem -usłyszał po chwili obok swojego ucha. Odwrócił sie do przyjaciela przodem. Syriusz przyglądał mu się z wesołymi ognikami w oczach. Na policzki Lupina wkardł się mały rumieniec. Poczuł, że przyjaciel łapie go za dłoń. Spojrzał w tamtą stronę zdziwiony. Black z wyjątkową delikatnością zaczął smarować jego knykcie. Remus obserowował jego czynności ze zdziwieniem. Nie spodziewał się takiej delikatności. Nie po nim.
Kiedy chłopak skończył, zabandażował dłoń i zabrał się za drugą.
Remus z zainteresowaniem obserwował jego smukłe palce. Dłonie przyjaciela były naprawdę duże w porównaniu do jego własnych.-Idziemy dzisiaj z Jamesem do trzech mioteł. Wybierzesz się z nami?
Remus wiedział, że ich wyjścia zawsze kończą się sprowadzaniem panienek.
-Chyba nie mam na to siły. Położe się wcześniej. -powiedział patrząc na swoje buty.
Syriusz ujął jego podbródek pomiędzy dwa palce, delikatnie podnosząc jego twarz i przeniósł wzrok na jego brązowe oczy. Remus był przerażony szybkością bicia własnego serca. Nie mógł uniknąć spojrzenia szarych tęczówek.
-Jesteś jakiś dziwny od dłuższego czasu. Jesteś pewny,że wszystko w porządku? -zapytał Syriusz skanując twarz przyjaciela. Ich klatki piersiowe się stykały, przez co Remus przestraszył się, że chłopak wyczuje bicie jego serca.
-Wszystko jest okay -skłamał gładko patrząc na jego oczy. Syriusz podniósł jedną brew. Po chwili na jego twarzy zagościł uśmiech. Remus również się uśmiechnął delikatnie. Był poddenerwowany tym, że Łapa stoi tak blisko.
-To dobrze -mruknął ciemnowłosy zbliżając swoją twarz do twarzy Lupina.
Lunatyk czuł jego oddech na swoich wargach. Czuł rosnące podekscytowanie. Patrzył w szare oczy Blacka i nic więcej sie dla niego nie liczyło. W momencie, kiedy ich usta dzieliły milimetry, do pokoju wpadł James.
-Łapa jesteś gotooo... -chłopak przerwał w połowie widząc dwójkę przyjaciół. Remus bez koszulki, cały w ranach. Syriusz trzymający jego podbródek z wargami przy jego ustach. Chłopcy szybko od siebie odskoczyli. Jakby zostali wyrwani z jakiegoś transu. Na usta Jamesa wpłynął uśmiech.
-Może przełożymy to wyjście, hm? -zapytał a jego brwi uniosły się nieznacznie. Na policzki Remusa wpłynął wielki, dorodny rumieniec.
-Pójdę do biblioteki -mruknął i ruszył w stronę wyjścia.
-Bez koszulki? -zapytał Rogacz powstrzymując śmiech. Policzki Lupina stały się jeszcze bardziej czerwone, jeżeli jest to w ogóle możliwe.
-Taa, chyba już pójdziemy Rogacz. -powiedział Syriusz i złapał Pottera pod ramię.
-Nie chcesz najpierw pożegnać się ze swoją narzeczoną? -zaczął James poruszając sugestywnie brwiami.
-Zamknij się kretynie! -warknął Syriusz po czym wyszedł z pokoju.
-Cześć Luniaczku! -James pomachał Remusowi po czym wyszedł z pokoju za Łapą.
Lupin usiadł na skraju łóżka i spojrzał na ścianę. W co on najlepszego się wpakował?
xxxx
Bez spoilerów - następny rozdział was zabije :''')
Dziękuje za wszystkie votes i komentarze! To dzięki wam rozdziały pojawiają się tak szybko. Jesteście moją motywacją xx kocham was!
CZYTASZ
library // the marauders
Fanfiction"You'd lose your mind trying to understand mine" Fanfiction opowiadające historię Remusa Lupina i Syriusza Blacka za czasów huncwotów. Ich przyjaźń, oddanie, problemy. Jeżeli nie lubisz opowiadań o tematyce homoseksualnej, po prostu nie czytaj.