7.

3.8K 425 426
                                    

Syriusz

Chłopak obudził się w swoim łóżku i od razu przeniósł swoje spojrzenie na łóżko Remusa, które stało puste. Usiadł na materacu i przetarł swoje oczy. Szybko wziął prysznic i ubrał szkolną szatę. Kiedy stanął w progu wielkiej sali pierwsze co przykuło jego uwagę to brak Remusa przy stole. Powoli zajął swoje miejsce.

-Gdzie jest Lunatyk? -usłyszał głos Jamesa. Łapa spojrzał na niego zdziwiony i jednocześnie zaniepokojony. Właśnie miał zamiar zapytać o to samo.

-Nie mam pojęcia -mruknął pocierając swój kark.

-Ty? Ty nie masz pojęcia? Myślałem, że od kiedy doszło do zbliżenia między wami to nie odejdziesz od swojej narzeczonej na krok -zaśmiał się James. Oczywiście Łapa opowiedział mu o pocałunku i o całej reszcie.
-Tak w ogóle to rozmawiałeś z nim o tym? -zapytał Rogacz upijając łyka swojego soku.

-Taa, na początku chciałem tego uniknąć ale zaczął na mnie krzyczeć. Darł się, że mnie nienawidzi i w ogóle. No i zaczął płakać. Podszedłem i go przytuliłem

-I? -James spojrzał na niego wyczekująco.

-Powiedziałem, że nic z tego nie będzie -mruknął chłopak.

Nagle zdarzyło się coś czego nigdy się nie spodziewał. Lily Evans która jak dotąd spokojnie siedziała obok rzuciła się na niego. Uderzyła go z pięści w twarz co było tak niespodziewane, że chłopak spadł ze swojego siedzenia.

-Ty głupi idioto! Ty kretynie! -wykrzyczała głośno. Wzrok wszystkich był skierowany na nich. Brunet nie mógł otrząsnąć się z szoku. Lily wyciągnęła w jego stronę różdżkę, przez co naprawdę zaczął się bać. Butem przydepnęła jego dłoń skutecznie go unieruchamiając.

-Panno Evans! Uspokój się! -usłyszała głos McGonagall.

-Nie zasługujesz, żeby być jego przyjacielem. - Ton jakim to wypowiedziała był przerażający. Chłodny i cichy. W jej oczach widniało jedynie obrzydzenie zupełnie jakby był najgorszym robalem na świecie. Powoli przykucnęła i nachyliła się nad jego uchem.
-Jesteś takim cholernym kretynem Syriuszu Black. Dobrze wiem, że lubisz Remusa a właśnie w tamtym momencie złamałeś mu serce. Wiesz co? W zamian powinnam ci połamać kości. -kiedy skończyła mówić odsunęła się od niego i spojrzała w jego oczy.
-Przestań być takim tchórzem.

Po tym zdaniu odeszła nie zwracając na nikogo uwagi. Syriusz powoli zaczął podnosić się z ziemi. Z jego nosa sączyła się krew.

-Ta twoja dziewczyna jest niezrównoważona psychicznie -mruknął w stronę Jamesa. Po chwili poczuł pięść na swojej twarzy. Po raz kolejny wylądował na ziemi.

-Potter! 10 punktów od Gryffindoru! Co się z wami dzieje! James zaprowadz go do skrzydła szpitalnego!-usłyszał krzyk McGonagall.

-James, co to do cholery miało być? -mruknął w jego strone starając się zatamować krwawienie. Rogacz jedynie złapał go pod ramie i pomógł wyjść z wielkiej sali. Na korytarzu popchnął go na ścianę.

-Nigdy nie nazywaj Lily niezrównoważoną. Zraniłeś Remusa. Cholera Łapa. Żarty żartami ale myślałem, że jesteś mądrzejszy. Czemu się nie przyznasz? Czemu się do cholery nie przyznasz, że coś do niego czujesz? Przyjaciele nie robią sobie malinek, a twoje tłumaczenie byłem pijany jest gówno warte. Znam cie i wiem kiedy jesteś na tyle pijany żeby nad sobą nie panować. I wtedy tak nie było. Remus jest wrażliwy. Może udaje, że jest inaczej ale dobrze go znasz i wiesz, że w środku to bezbronne dziecko, które oprócz nas nie ma nikogo! Wiesz gdzie on teraz jest? Co robi? Czy jeszcze żyje? -Syriusz patrzył z szeroko otwartymi oczami na swojego przyjaciela.

-James.. -zaczął ale po chwili urwał. Nie wiedział co powiedzieć. Rogacz miał racje. We wszystkim. Nagle poczuł, że robi mu się zimno. Miał ochotę się rozpłakać. Tak po prostu, żeby wyrzucić z siebie wszystkie emocje. Jednak nie zrobił tego.
Nigdy nie spodziewał się, że poczuje coś do chłopaka. Co noc zaliczał dziewczyny. Był jak najbardziej heteroseksualną osobą. Ostatnio jednak zaczął zwracać uwagę na Remusa. Od tak. Na te jego wszystkie, małe rzeczy. Na przykład to, że zawsze pachniał czekoladą i odrobiną mięty. Nigdy nie spodziewał się, że zwróci uwagę na jego zapach, a tym bardziej, że go polubi.
Lubił w Remusie dosłownie wszystko. Jego delikatność, niewinność i słodkość. Nigdy by nie przypuszczał, że taki aniołek może być wilkołakiem. Miał ochotę zrobić wianek ze stokrotek i włożyć mu go na głowę. Wyglądałby wtedy super uroczo a Syriusz najpierw nabijałby się z tego, że jest kwiatowym chłopcem ale poza tym mógłby na niego patrzeć godzinami. Łapa zaczął myśleć kiedy stał się taki miękki.
Spojrzał na chłopaka w okularach.

-Co ja mam zrobić? -wydusił cicho.

-Teraz? Czekać.

-Czekać? -zapytał zdziwiony.

-Remus potrzebuje czasu. -James wzruszył ramionami.

Syriusz przestał myśleć o swoim prawdopodobnie złamanym nosie. Przestał myśleć o zakrwawionej szacie. Przymknął oczy, a kiedy ponownie je otworzył biła z nich siła i zdeterminowanie.

library // the maraudersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz