15.1

3K 317 151
                                    

-Um.. To sie porobiło co? -zapytał Syriusz patrząc na przyjaciela.

-Mhm. -Remus zaczął nerwowo wykręcać palce. Za wszelką cene unikał wzroku Łapy. Było mu w jakimś sensie wstyd. Zakończył ich znajomość z dnia na dzień bez żadnego słowa. Chciał jak najszybciej zakończyć tę rozmowę.
Podniósł wzrok na ciemnowłosego i skamieniał. Szare tęczówki chłopaka nie miały już tego blasku co dawniej. Remus zauważył ciemnie cienie pod oczami i zniszczone włosy. Momentalnie odebrało mu mowe.

-Wszystko dobrze? -zapytał Syriusz a w jego oczach zapaliły sie iskierki troski. Lunatyk poczuł jak robi mu sie słabo. Nie rozmawiali tak długo. Tęsknił za nim mocniej niż powinien.

-Ja... -nie dokończył zdania bo poczuł śniadanie, które zjadł tego ranka niebezpiecznie zbliżające sie do jego przełyku.
-Przepraszam. -wydusił tylko po czym pobiegł pod najbliższe drzewo i zwymiotował. Poczuł dłoń na swoich plecach.

-Ściągnij marynarkę i przykucnij -mruknął Syriusz. Chłopak posłusznie wykonał zadanie. Oddychał głęboko. Nie wiedział tylko czy dlatego, że jest mu niedobrze czy dlatego, że wokół unosił sie zapach charakterystyczny dla Syriusza. Ziemia po deszczu i wanilia.

-Lepiej? -usłyszał zmartwiony głos przyjaciela nad swoim uchem.

-Mhm -wydusił tylko i powoli zaczął się podnosić. Syriusz wyciągnął w jego strone ramie. Lupin spojrzał na nie z niepewnością, ale skojrzystał z pomocy. Razem doszli do kościoła idąc jak stare małżeństwo.

-Dziękuje -mruknął Remus.

-Zawsze do usług -uśmiechnął się Łapa i po czym pomógł założyć chłopakowi marynarkę. Remus nieśmiale odwzajemnił uśmiech, po czym szybkim krokiem oddalił sie w strone rudowłosej przyjaciółki.

-Remus? Co się stało? Jesteś jakiś blady. -zapytała zmartwiona, po czym przyłożyła dłoń do czoła przyjaciela, sprawdzając temperaturę.

-Nic mi nie jest. Lily, nie wierze, że to wszystko tak szybko się potoczyło.

-Na Merlina, ja też nie! To wszystko jest takie szalone! -zaśmiała sie dziewczyna i złapała za swój brzuch.

-Hej, wiesz jak już nazwiesz tego małego gada który w tobie siedzi? -zapytał Lupin patrząc na jej brzuch.

-Małego gada? Remus jak możesz! -Lily przez moment udawała obrażoną jednak po chwili się zaśmiała.
-Razem z Jamesem dużo nad tym rozmyślaliśmy.. Jeżeli będzie dziewczynka, to nazwiemy ją Emily. Jeżeli chłopiec to Harry.

-Harry? Całkiem ładnie.

-Prawda? To był pomysł Jamesa. Jestem pewna, że będziesz najlepszym wujkiem na świecie. -dziewczyna cmoknęła chłopaka w policzek.

-Taa. Nie sądze -mruknął Remus.

-Hm?

-Lily przecież wiesz... Jestem wilkołakiem. Jestem niebezpieczny.. Nie sądze, żeby to był dobry pomysł.

-Oh skończ pieprzyć -dziewczyna po raz kolejny wybuchła śmiechem. Chłopak chciał odpowiedzieć ale przerwały mu dzwony.

-Już pora -powiedziała podekscytowana. Chłopak skinął głową po czym wszedł do kościoła. Większość gości już siedziała na miejscach. Zobaczył Syriusza i Jamesa obok ołtarza. Posłał w ich strone nieśmiały uśmiech i stanął obok. Na spokojnie zaczął się rozglądać. Zgromadziło sie wiele osób. Prawie wszyscy nauczyciele z Hogwartu i wielu ich wspólnych przyjaciół. Pojawiło się nawet paru Ślizgonów! Jednak nigdzie nie widział Petera.

-Hej, James, gdzie jest Peter? -zapytał patrząc na przyjaciela.

-Powiedział, że sie spóźni. Jakieś ważne sprawy -mruknął obojętnie Rogacz. Chłopak skinął głową. Nie wiedział o co mogło chodzić. Od rana Petera nie było w pokoju. Co mogło być ważniejszego niż ślub jego przyjaciela? Chciał nad tym pomyśleć, jednak po raz kolejny dzwony mu przerwały. Wszyscy podnieśli się z miejsc a w kaplicy zaczęła grać znana każdemu melodia. Drzwi sie otworzyły i wleciały białe gołębie, zaczarowane tak, aby ich lot był równy i aby sypały płatki białych róż. Do kaplicy weszła Lily w śnieżnobiałej sukni, prowadzona pod rękę przez jej ojca. Remus nie mógł oderwać od niej spojrzenia. Wyglądała zniewalająco. Poczuł skurcz w żołądku. Wiedział, że właśnie w tej chwili jest szczęśliwa i on poczuł wszechogarniające go szczęście.

cdn.

xxx

library // the maraudersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz