4

4.2K 451 219
                                    

Kiedy maść w pełni się wchłonęła, chłopak ubrał czarną bluzę. Spojrzał na kalendarz. Był poniedziałek. Gdyby był normalnym uczniem, pewnie miałby teraz zajęcia. Jednakże on i reszta huncwotów przez przypadłość  Remusa zawsze mieli jeden dzień wolnego w miesiącu.
Chłopak usiadł na parapecie w jednej dłoni trzymając kubek a w drugiej książkę. Niestety nie mógł skupić się na tekście i po raz trzeci czytał to samo zdanie. Jego myśli ciągle powracały do Syriusza i sytuacji, która zaistniała. Tym razem Black był trzeźwy.
Remus znużony myśleniem i zmęczony po nocy, postanowił odespać. Powoli ułożył się na łóżku, starając się przyjąć jak najmniej bolesną pozę. Po chwili już spał.

xxx

-Remuuuusie - usłyszał zachrypnięty głos obok swojego ucha. Powoli otworzył swoje oczy i spojrzał na Syriusza.

-Znowu się upiłeś -mruknął przecierając swoje zmęczone oczy zewnętrzną stroną dłoni.

-Taa. Słuchaj byłem dzisiaj byłem w trzech miotłach i zgadnij co powiedział James. -Remus zignorował powtórzenie. Wiedział, że to co mówi to jedynie pijacki bełkot. Usiadł na łóżku robiąc miejsce Blackowi.

-Więc, co powiedział James? -zapytał.

-Powiedział, że jestem w tobie zakochany! Albo, że ty we mnie! -Syriusz zaczął sie śmiać. Lupin próbował zignorować kłujący ból w sercu ale nie potrafił. Nawet jeśli był to pijacki bełkot, to bolało jak cholera.

-Mhm -mruknął tylko i podniósł się z łóżka. Podszedł do stolika i napił się soku z dyni. Odwrócił się tyłem do Łapy i patrzył na widok za oknem. Była gwiaździsta noc. Takie lubił najbardziej. Po sekundzie poczuł chłodne dłonie na swoim karku. Niepewnie się odwrócił i spojrzał przerażony na Syriusza.

-Co ty...

-Naprawdę cie lubię -przerwał mu Syriusz.
-I wiem, że ty lubisz mnie -dodał po chwili.

-C-co? -Remus zaczął się jąkać. Dłonie Syriusza gładziły jego kark i szyje.

-Czuje bicie twojego serca -oznajmił Black i zmniejszył odległość miedzy ich ciałami. Remus czuł pijacki oddech na swoich wargach.

-Łapa.. -wyszeptał cicho. Czuł się jakby jego serce zaraz miało wyskoczyć z piersi.

-Lunatyk -Syriusz uśmiechnął się po czym złączył ich usta.

Pierwsze co Remus poczuł to chłód. Wargi Łapy były przerażająco zimne, zupełnie jak jego dłonie. Jednakże ku jego zdziwieniu były naprawdę miękkie. Niepewnie odwzajemnił pocałunek. Całował się już pare razy, jednakże nigdy z chłopakiem. I nigdy nie czuł tego co czuł w tym momencie. W jego brzuchu latało stado motyli. Chociaż miał wrażenie, że to bardziej stado słoni. Pierwszy raz coś takiego odczuł. Syriusz całował go z niezwykłą pasją i brutalnością. Przybił go do ściany, a jego duża dłoń powędrowała na biodro Remusa. Po chwili Lunatyk poczuł język, który prosił o wejście. Wbrew zdrowemu rozsądkowi pogłębił pocałunek. Dłonie Syriusza zaczęły wędrować po ciele Remusa. Podwinął jego bluzę ukazując chudy, poraniony brzuch. Z ust Lupina wydobył się krótki jęk. Syriusz odsunął się od chłopaka, przerywając pocałunek. Spojrzał na niego a w jego oczach można było dostrzec pożądanie. Po chwili przyssał się do szyi swojego przyjaciela, zostawiając na niej mokre ślady.

-Powiedziałem ci, że to się więcej nie powtórzy -mruknął Syriusz pomiędzy przygryzaniem jego szyi.

-Nie narzekam -powiedział pewnie Lupin. Brunet przeniósł na niego swoje rozbawione spojrzenie. Remus jedynie zanurzył swoje palce w jego lokowanych włosach i pocałował go z taką pasją, na jaką było go ciebie tym momencie.

A jeśli znasz mnie, tak jak ja ciebie

Powinieneś mnie kochać

powinieneś wiedzieć

Że przyjaciele śpią w oddzielnych łóżkach

I przyjaciele nie traktują mnie tak jak ty

Cóż, wiem, że wszystko ma swój limit

Ale moi przyjaciele nie pokochają mnie tak jak ty

Nie, moi przyjaciele nie pokochają mnie tak jak ty

library // the maraudersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz