Zanim się obejrzałam już siedziałam na tylnym siedzeniu czarnego mercedesa jadącego , w nieznanym mi kierunku . Zanim wyszłam Natty wszystko mi wyjaśniła - pan Robert jest prywatnym szoferem i oddanym lokajem rodziny , która chce mnie ,,przygarnąć" .- Gdzie ja jadę ? - pomyślałam , ale nie miałam dość odwagi by powiedzieć myśli na głos.
- Za godzinę powinnyśmy być na miejscu - obwieścił szofer jakby czytając w moich myślach .
Po średnio dwóch godzinach drogi wjechaliśmy na piękne osiedle pełne , wielkich , przepięknych willi .
- Pewnie mieszkają tu jakieś księżniczki - pomyślałam , chociaż wiedziałam , że w tych czasach nie ma już księżniczek . Ale jaki mógłby być inny powód posiadania takiego majątku ?!Po chwili pan Robert zatrzymał się przed białym różanym łukiem wieńczącym bramę .
- Super . Teraz tylko tego brakowało , że wysiadł nam samochód - była to pierwsza myśl jaka wpadła mi do głowy .
Wyobraźcie sobie moją minę , gdy Pan Robert wysiadł z auta i zaczął wyjmować moje bagaże . Po prostu nie wierzę . Teraz ja tu mieszkam . Teraz to także mój dom .Teraz to ja jestem księżniczką .
Z podenerwowania nie mogłam ustać na nogach . Sięgnęłam do kieszeni żeby sprawdzić godzinę , i wtedy dotarła do mnie przykra prawda - nie mam telefonu .
Pan Robert chwycił moją walizkę , i otworzył przede mną furtkę . Weszłam żwawym krokiem i rozejrzałam się wokół . Ogród przed domem był niewielki , w każdym calu pokryty różami . Wszelkiej wielkości i koloru . Od czarnych przez czerwone , do pomarańczowo-żółtych gigantów .
Weszłam na ganek i już od progu usłyszałam krzątanine w przedpokoju . Poczekałam na pana Roberta , który otworzył drzwi i weszłam do środka .Rozejrzałam się dookoła chcąc zapamiętać każdy szczegół . Do domu wchodziło się przez mały korytarzyk , z ciągnącą się przez całą długość dębową szafą. Korytarz wychodził na hol , gdzie znajdowały się długie schody , gdzieniegdzie okryte białym aksamitem .
Przede mną jak spod ziemi wyrósł mężczyzna , w szytym na miarę granatowym garniturze . Uśmiechał się do mnie promienie , na co ją również odpowiedziałam mu uśmiechem .
- Malwinka ? - spytał sympatycznym tonem .
- Tak - odpowiedziałam .
- Witaj w domu - powiedział , po czym przytulił mnie jak ojciec córkę .
Resztkami sił próbowałam się nie rozpłakać. Teraz naprawdę czułam się jak w domu .
![](https://img.wattpad.com/cover/48160353-288-k304916.jpg)
CZYTASZ
Słodka jak mal(w)ina ✔
Teen FictionNiechciana Samotna Bezużyteczna To moje życie Wymieniać dalej? Jestem całkiem zwyczajna. Oczywiście pomijając fakt, że w wieku czterech lat straciłam rodziców. Każdy tak ma, przynajmniej tak sobie wmawiam każdego poranka. Ta monotonia ciągne...