Rozdział 18.

816 68 9
                                    

Hejka! Powracamy z nowym rozdziałem, mało zostało do końca :) chciałyśmy podziękować kochanej Zosi (suuggaarr.tumblr.com) za pomoc w tłumaczeniu rozdziału!

***

Zayn's POV

- To pieprzone dziecko wpędzi mnie do grobu - mruknąłem, spiesząc się do szpitala. Louis tylko zachichotał, przebiegając dłonią przez swoje niechlujne włosy.

- Bardziej martwię się o Liama, będąc szczerym - powiedział, patrząc przez okno. - Czuję się jakby stało się coś złego. Harry i Niall musieli już porozmawiać i nie wiemy, jak to poszło - Louis westchnął, na co posłałem mu pytające spojrzenie.

- Co próbujesz powiedzieć? - zapytałem, wjeżdżając na szpitalny parking.

Louis spojrzał na mnie zmartwiony.

- Mam na myśli, myślisz, że sprawy mogły pójść... agresywnie?

Mój brzuch się ścisnął. Nie myślałem o tym. Przez całą jazdę samochodem myślałem o możliwych przypadkowych sytuacjach, ale Harry brzmiał przez telefon na winnego. Czy zranił Liama? Mógłby celowo zranić Liama? Pokręciłem głową. Nie, Harry nigdy by nikogo fizycznie nie skrzywdził, szczególnie Liama, celowo. Niemożliwe.

- Nie. Harry nie zrobiłby tego Liamowi. Nie mógłby - powiedziałem Louisowi, próbując brzmieć pewnie, jednak naprawdę tak nie było. Louis mógł to dokładnie przejrzeć, oczywiście, ale zdecydował się tego nie skomentować. Oboje wyskoczyliśmy z samochodu i potruchtaliśmy do szpitala, prosto do recepcji.

- W którym pokoju jest Liam Payne? - spytałem nagle, pielęgniarka spojrzała w górę i uśmiechnęła się do mnie. Była młoda, z jasnobrązowymi włosami, które wyglądały, jakby były zaatakowane przez prostownicę. Jej oczy były niebieskie i byłyby w porządku, gdyby nie były oblepione zbyt wielką ilością makijażu. Jej zęby były zbyt białe, a bluzka za ciasna. Wewnętrznie się skrzywiłem.

- Sprawdzę dla ciebie - powiedziała, zarzucając włosy i mrugając do mnie. Powstrzymałem śmiech, gdy poczułem Louisa napinającego się obok mnie. Spojrzałem na niego i wywróciłem oczami, gdy pochylił się i usiadł na krześle, mrucząc „dziwka", gdy odeszła. Był TAKI zazdrosny.

- Przykro mi, jest w pokoju 204, ale może tam przebywać tylko jeden odwiedzający naraz. Możesz jednak poczekać na korytarzu na górze - zagruchała. - Lub, możesz zostać tutaj na dole. - Wypchnęła lekko swój tyłek i pochyliła się w moją stronę, zwalczyłem chęć przewrócenia oczami. To był poważny biznes.

Byłem zdenerwowany na jej zachowanie, zastanawiając się, czy w pokoju był Harry, czy może mama Liama. Jednakże wiedziałem, że Louis i ja będziemy musieli gdzieś poczekać i może ja mógłbym trochę podrażnić się z Louisem poprzez flirtowanie z tą dziewczyną. Może to nie był poważny biznes.

- Z tobą? Brzmi wspaniale - uśmiechnąłem się do pielęgniarki, mówiąc raczej głośno. Odwróciłem wzrok za siebie i zobaczyłem Louisa spoglądającego do góry ze swojego siedzenia i unoszącego brew. Celowo zignorowałem jego wzrok i spojrzałem z powrotem na pielęgniarkę, która miała na imię Shannon, według jej plakietki.

- Shannon, to ładne imię - przeciągnąłem samogłoski, opierając się na łokciach na ladzie i błyskając zębami. Shannon zatrzepotała swoimi grubo oblepionymi rzęsami i zachichotała.

- Dziękuję, jakie jest twoje? - zapytała, więc odpowiedziałem swoim imieniem i postanowiłem dalej ją komplementować. Jednak żadne z pochlebstw nie było szczere, nic w tej dziewczynie nie było dla mnie atrakcyjne, ponieważ - ekhem - mam CHŁOPAKA.

- Powinieneś dać mi swój numer - powiedziała Shannon, kładąc swoją dłoń na mojej. Szybko odwróciłem wzrok za siebie i zobaczyłem Louisa patrzącego przed siebie z zaciśniętą szczęką. Był taki gorący, gdy był wkurzony. Uśmiechnąłem się i ponownie zwróciłem wzrok na Shannon.

The Project - Zouis Fanfiction Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz